Magierowski dla WP: "Piłka była zawsze po stronie Rosji" [OPINIA]
Doszliśmy do punktu, w którym każda, nawet delikatna krytyka Federacji Rosyjskiej czy samego Władimira Putina ze strony amerykańskiego przywódcy powoduje dreszczyk emocji, na nowo budzi optymizm i wiarę w rozsądek republikańskiej dyplomacji - pisze dla Wirtualnej Polski Marek Magierowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Po szczycie w saudyjskiej Dżuddzie, gdzie Ukraina zgodziła się na 30-dniowe zawieszenie broni, amerykański sekretarz stanu Marco Rubio ogłosił: "Teraz piłka jest po stronie Rosji". Po czym usłyszeliśmy, tym razem z ust samego prezydenta USA Donalda Trumpa, że jeśli Kreml nie zgodzi się na tę propozycję, Stany Zjednoczone mogą zaszkodzić Rosjanom "finansowo". Prezydent dodał jednak w drugim zdaniu: "Nie chciałbym tego robić, gdyż moim celem jest przede wszystkim osiągnięcie pokoju".
Doszliśmy do punktu, w którym każda, nawet delikatna krytyka Federacji Rosyjskiej czy samego Władimira Putina ze strony amerykańskiego przywódcy, najbardziej zawoalowana groźba kolejnych sankcji, powoduje dreszczyk emocji, na nowo budzi optymizm i wiarę w rozsądek republikańskiej dyplomacji, oraz wywołuje pytania:
Czy wreszcie nastąpiło otrzeźwienie? Czy Donald Trump oraz jego najbliżsi współpracownicy już przypomnieli sobie, kim jest Putin i jakie są jego dalekosiężne ambicje? Czy już zrozumieli, że domagając się przez kilka tygodni ustępstw od Ukrainy, a jednocześnie nie wysuwając żadnych żądań wobec Rosji, osłabili własną pozycję negocjacyjną?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największy atak na Rosję. Seria eksplozji w Moskwie
- Teraz piłka jest po stronie Rosji - mówi Marco Rubio. Problem polega na tym, że piłka była zawsze po stronie Rosji, i to co najmniej od 2014 r., gdy doszło do aneksji Krymu.
Co ciekawe, w tym samym związku frazeologicznym, w języku angielskim, występuje słowo "court" ("The ball is now in Russia’s court"), które oznacza i "kort tenisowy", i "dwór". Piłka jest zatem na "dworze" Putina, władcy absolutnego, który mógłby podjąć decyzję o zakończeniu wojny jednym rozkazem, jednym podpisem, a nawet jednym gestem.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że oferta czasowego rozejmu zostanie przez Moskwę odrzucona, a w trójkącie Trump-Zełenski-Putin, tylko ten ostatni nie chce przerwania rzezi, którą sam rozpoczął.
Prezydent Stanów Zjednoczonych wydaje się być szczery w swoich zapewnieniach, że pragnie położyć kres tej tragedii, choć metody i narzędzia, jakie wybrał, rodzą kontrowersje.
Także ukraiński przywódca zdaje sobie już zapewne sprawę, że nie ma innego wyjścia, jak zasiąść do stołu negocjacyjnego, a nawet pogodzić się ze stratami terytorialnymi czy perspektywą przystąpienia do NATO.
Jedynie dla Putina ewentualne porozumienie pokojowe będzie miało zdecydowanie więcej minusów niż plusów. Owszem, zyskałby czas na odbudowę potencjału militarnego Rosji. Mógłby również liczyć na złagodzenie, a być może nawet całkowite zniesienie sankcji ekonomicznych.
Niemniej główny cel Putina, jakim zawsze było podporządkowanie sobie Ukrainy, na wzór białoruski, mocno się oddali. To dlatego kremlowscy oficjele tak alergicznie zareagowali na propozycję rozmieszczenia europejskiego kontyngentu wzdłuż przyszłej linii demarkacyjnej, mając świadomość, że gdy zachodnie wojska pojawią się w Ukrainie, to już tak łatwo jej nie opuszczą.
To dlatego Putin upiera się przy dymisji Zełenskiego i zorganizowaniu wyborów prezydenckich (którą to narrację, niestety, powtarzają amerykańskie władze), bo widzi w tym rozwiązaniu ostatnią szansę na zrealizowanie swoich demonicznych planów wobec sąsiada i osadzenie w Kijowie "swojego" człowieka.
"Piłka jest po stronie Rosji". Jedyna pociecha w tym, że angielskie słowo "court" ma jeszcze jedno znaczenie: "sąd". Wciąż nie tracę nadziei, że Władimir Putin trafi kiedyś na ławę oskarżonych.
A jeśli nie trafi, to przynajmniej historia osądzi go tak, jak wielu jego poprzedników, rezydujących w przeszłości na Kremlu.
Dla Wirtualnej Polski Marek Magierowski
Marek Magierowski, dyrektor programu "Strategia dla Polski" w Instytucie Wolności, ambasador RP w Izraelu (2018-21) i Stanach Zjednoczonych (2021-24), były wiceminister spraw zagranicznych. Autor książki "Zmęczona. Rzecz o kryzysie Europy Zachodniej" oraz powieści "Dwanaście zdjęć prezydenta".