Polscy ojcowie w Hiszpanii walczą o dzieci
Wielu Polaków zawiera związek małżeński w Hiszpanii, a co za tym idzie, wielu także tu się rozwodzi. Polki i Polacy podporządkowują się tutejszemu prawu i na własnej skórze odczuwają jego plusy i minusy. Teraz zbliża się jeden z wielkich, nowych plusów, zwłaszcza dla ojców – całkowite równouprawnienie rodziców w sprawowaniu opieki nad dziećmi w sytuacji rozpadu związku, prawo zwane tu custodia compartida.
Tomek od 10 lat mieszka w pięknej Saragossie, w Polsce rozsławionej poprzez film Wojciecha Hasa, a w Hiszpanii zwłaszcza przez pierwsze na świecie sanktuarium maryjne, wystawę Expo, rzekę Ebro i zabytki z okresu rzymskiego.
Tomek i jego walka o prawa ojca
Wszystkie jednak plusy tego miasta straciły dla niego urok w 2004 roku, kiedy to rozwiódł się z poślubioną trzy lata wcześniej Hiszpanką.
Tomek przyrzekł sobie kiedyś, że nie będzie dla swoich dzieci niedzielnym ojcem czyli takim, jakiego miał on sam. Niestety, po rozwodzie jego była żona zaczęła robić wszystko, aby utrudnić mu kontakty z synem. Tomek, jak sam mówi, stał się od tamtej pory „ojcem niewidzialnym”.
Żona zadbała o to, aby jego kontakty z synem przestały istnieć. Już w trakcie rozwodu zbierała materiały, aby przedstawić Tomka jako agresywnego człowieka, z którym boi się zostawiać dziecko. Choć nie udało jej się namówić przyjaciółek do złożenia fałszywych zeznań, to jednak całe przedstawienie jakie zaprezentowała w sądzie, miało poważny wpływ na wynik rozprawy. Przynajmniej tak uważa Tomek. Tak naprawdę zaś, jego była żona miała do niego pretensje o zbyt niskie zarobki, nudne życie i brak rozrywek.
Polak pechowo trafił wówczas na najbardziej gorący w Hiszpanii okres obrony kobiet przed męską agresją, skądinąd bardzo potrzebny i nowatorski, który jednak czasami doprowadzany bywa do granic absurdu. Żona Tomka, nawet przypadkowe spotkanie w kościele, uznała za nękanie i nachodzenie. Po przeprowadzonym rozwodzie polski ojciec zamieszkał na stancji, a dotychczasowe mieszkanie, które spłacał on, przypadło żonie i dziecku. Tomek uważa, że to logiczne, ale nie rozumie, dlaczego zabroniono mu zabierać dziecko na stancję, która była jednym pomieszczeniem kuchenno-pokojowym.
Żona przekonała sąd, że Tomek nie ma odpowiednich warunków, aby odwiedzało go dziecko. Przez pierwsze dwa lata Tomek nie mógł zabierać syna do siebie, nie mógł odbierać go ze szkoły ani zabierać na spacery. Sąd dał wiarę kobiecie, iż jest on osobą niezrównoważoną. Jedyne co mu pozostało, to spotkania z synem w obecności byłej żony, teściów lub psychologa. Tego natomiast nie był w stanie znieść on sam.
Szukał pomocy wśród ojców będących w podobnej sytuacji. W 2007 roku pojechał ze Stowarzyszeniem Rozwiedzionych Ojców na manifestację do Sewilli. Około 2000 osób wzięło wtedy udział w akcji wspierającej ojców, którym w wyniku rozwodu, praktycznie odebrano prawo do opieki nad dziećmi. Dzisiaj Tomasz mówi, że po tamtej manifestacji uwierzył, iż prawo zostanie zmienione.
Obecne zmiany prawne dotyczące równoprawnej opieki nad dziećmi zostały zaakceptowane na razie tylko w dwóch hiszpańskich wspólnotach autonomicznych; w Aragonii, a przed kilkoma dniami także w Katalonii. Tomek ma szczęście, bo mieszka w stolicy Aragonii i już może przygotowywać wniosek do sądu o zastosowanie opieki równoprawnej. Aragonia jako pierwsza
Hiszpańska wspólnota autonomiczna Aragonia, jako pierwsza w Hiszpanii wprowadziła w tym roku w życie pionierskie prawo opiekuńcze, dotyczące sposobu sprawowania opieki nad dziećmi po rozwodzie rodziców. Jeśli oboje rodzice na sprawie rozwodowej wniosą o takie dzielenie opieki lub wniosek złoży tylko jedno z nich, sędzia będzie mógł zastosować "custodia compartida" czyli prawo do równej, dzielonej na oboje rodziców opieki nad dziećmi.
Do tej pory w Hiszpanii w prawie 90% przypadków opieka nad dziećmi była sądownie scedowana na matkę, natomiast prawa ojca jako opiekuna były mocno ograniczone.
Przez rok od wejścia prawa w życie, można do aragońskich sadów składać wnioski o zmianę zasądzonego wcześniej sposobu sprawowania opieki. Tym samym, nowe prawo opiekuńcze daje szansę rodzicom uważającym się za poszkodowanych wcześniejszym wyrokiem sądowym. Nie łudźmy się jednak, iż nowe zasady opieki rozwiążą wszystkie problemy. Sędziowie niejednokrotnie przekonują, iż najwięcej zależy od dobrej woli rodziców i nie da się sądownie przewidzieć każdej sytuacji i rozwiązać każdego problemu, jaki stanie przed rozwiedzionymi rodzicami w przyszłości.
Kiedy kończy się miłość...
Na emigracji małżeństwa zawiera się szybciej i wierzy w trwałość najbardziej nawet trudnych związków. Do klasycznych już negatywnych przykładów należą związki Polek z przedstawicielami innych kultur; przybyszami z Afryki czy Ameryki Łacińskiej.
Po pewnym czasie przychodzi rozczarowanie, a fascynujące wcześniej różnice kulturowe zaczynają coraz bardziej przeszkadzać. Stąd już tylko krok do rozwodu. Jeśli dochodzi do niego z winy mężczyzny (przynajmniej w oczach kobiety), bywa, że ten ostatni musi nastawić się na prawdziwą walkę o dziecko.
Nowe hiszpańskie prawo rodzinne daje nadzieję na nieco bardziej harmonijne życie po rozwodzie. Trudno spodziewać się, aby para byłych małżonków przeistoczyła się w parę przyjaciół, ale równy rozdział opieki nad dziećmi daje im szansę na dorastanie przy obojgu rodzicach.
Polacy, którzy zawarli związki małżeńskie na terenie Hiszpanii z obywatelami hiszpańskimi lub obcokrajowcami, muszą liczyć się z tym, iż to tutejsze sądy będą rozpatrywały ich pozwy rozwodowe, jeśli zaistnieje taka konieczność. Można tylko życzyć wszystkim emigrantom, aby ominęła ich ta ciemna strona życia na emigracji.
Z Lloret de Mar dla polonia.wp.pl
Kinga Jankowska