To mogła być ostatnia szansa dla Karola Nawrockiego. Musiał sprawić, by politycy i zwolennicy PiS znów uwierzyli, że może wygrać wybory prezydenckie. Jak twierdzą w partii - udało się.
- Konferencja programowa była bardzo udana, dawno nie widziałem prezesa tak zadowolonego - mówi nieoficjalnie o Jarosławie Kaczyńskim jeden z polityków partii. To właśnie prezes PiS był głównym widzem tego politycznego spektaklu.
Poseł PiS i członek sztabu wyborczego Jan Kanthak stwierdził w telewizji wPolsce24, że "konwencja była doskonała" i "wlała nową, gigantyczną nadzieję na to, że Nawrocki zostanie prezydentem".
Tak samo ma myśleć prezes Kaczyński. Dzień po konwencji wystąpił na konferencji prasowej w centrali PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie i podziękował wszystkim, którzy przygotowali to "udane, piękne przedsięwzięcie".
Wystąpił z pełnomocnikami okręgowymi PiS, którzy są odpowiedzialni za mobilizację partyjnych struktur w kampanii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konwencja Nawrockiego. Kaczyński rozwiał wątpliwości: To nasz kandydat
- Jarosław potrzebował chyba na własne oczy zobaczyć, że jego decyzja, by postawić w tych wyborach na Karola, jest słuszna - uważa jeden z rozmówców z zaplecza PiS, który obserwował przez ostatnie dni swojego lidera.
Kaczyński - wbrew wcześniejszym zapowiedziom sztabowców - zdecydował się wystąpić na konferencji programowej kandydata PiS na prezydenta i potwierdzić, że za Nawrockim stoi całe środowisko tzw. Zjednoczonej Prawicy.
- Nawet ci od nas, którzy nie wiedzieli jeszcze, że to jest nasz kandydat, to teraz już wiedzą - podkreślał prezes.
Jak słyszymy, nawiązywał do badań, które sam przytaczał na jednym ze spotkań z posłami PiS, wedle których Nawrockiego z PiS nie identyfikował nawet co dziesiąty wyborca tej formacji.
- To był problem - przyznawali w partii.
Po konwencji programowej to ma się zmienić. - Dziś Karol ma od 6 do 8 punktów straty do Trzaskowskiego w pierwszej turze, ale to jest do nadrobienia. Na końcu liczyć się będzie druga tura - podkreślają w PiS, przytaczając sondaże.
W PiS nie mają wątpliwości, że impreza w podwarszawskich Szeligach scali partię wokół kandydata i przetnie ostatecznie dyskusje o jego możliwej "wymianie". -
Wchodzimy w trzeci etap kampanii bez żadnego zbędnego bagażu, bez sporów, z dobrym planem - podkreślają rozmówcy z PiS. Chwalą szefa kampanii Pawła Szefernakera, który - jak podkreślają- sprawnie dowodzi kampanijną drużyną.
Niektórzy nie kryją, że konwencja w Szeligach była dla wielu oddechem ulgi. Powód? Ostatnio pojawiły się w niektórych kręgach głosy o tym, że kampania Nawrockiego buksuje, a sam kandydat nie gwarantuje wyborczego zwycięstwa.
Dla sztabu jednak ta kampania to maraton. - Uwagi zawsze się pojawiają, ale to normalne. Nie można non stop prowadzić kampanii na wysokich obrotach - mówi jeden z rozmówców.
- W Szeligach Karol "dowiózł"; ponad dwie godziny, z głowy, przedstawiał swój program. A to nawet na naszych przeciwnikach musiało zrobić wrażenie - twierdzi polityk PiS. Dodaje, że "wystąpienia Rafał Trzaskowskiego z weekendu właściwie w ogóle nie zaistniały", biorąc pod uwagę to, ile komentarzy wywołała konwencja Nawrockiego.
Prezes IPN bardzo długo się do tego przygotowywał - słyszymy. Nad jego wystąpieniem pracował też cały sztab ludzi - i od kwestii merytorycznych (w dużej mierze dotyczących podatków), i wizerunkowych.
Kandydat miał być jeszcze bardziej ofensywny, pewniejszy siebie, miał mówić głośniej, pracował nad dykcją.
PiS o Ukrainie. Czarnek na ostro, prezes łagodnie
Ale nawet jego wystąpienie nie spowodowało, że zapomniano o innych politykach PiS. Równie często, co o przemówieniu Nawrockiego, wspomina się o słowach Przemysława Czarnka na temat prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego.
Polityk PiS podczas wywiadu z prowadzącą konwencję rzeczniczką Nawrockiego powiedział, że Zełenski podczas konferencji z Trumpem zachował się jak "głupek", a "Ukraina nie jest w stanie być niepodległa".
Polityka i stosunek PiS wobec władz ukraińskich bardzo się w ostatnim czasie zmieniły. O tym, że Zełenski w pierwszych miesiącach (a nawet latach) po inwazji Rosji wskazywał Polskę jako najbliższego sojusznika i przyjaciela, mało kto pamięta. Odkąd władzę w Waszyngtonie przejął Trump, przekaz PiS jest w stu procentach zbieżny z tym, co robi i co głosi prezydent USA.
W wewnętrznych przekazach partyjnych powielane jest zdanie, że PiS musi "przeciwstawić się antyamerykańskiej rebelii prowadzonej przez rząd Donalda Tuska".
Słowa Czarnka o Zełenskim zostały jednak krytycznie ocenione choćby w Pałacu Prezydenckim. - Nigdy żaden odpowiedzialny polityk nie powinien tak nazywać żadnej głowy państwa, premiera czy ministra - powiedział szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Marcin Mastalerek.
Czy to skłoni polityków PiS do zmiany podejścia? Prezes Kaczyński od słów byłego ministra edukacji w rządzie PiS się nie odciął. Stwierdził jedynie, że "nie chce oceniać tego, co się wydarzyło w Białym Domu, na pewno stało się niedobrze".
- Trzeba szukać dróg wyjścia z tej sytuacji. Ze Stanami Zjednoczonymi, które dysponują realną siłą i realną możliwością oddziaływania na państwo typu Rosja, trzeba się porozumieć - stwierdził dyplomatycznie lider PiS podczas wystąpienia przy Nowogrodzkiej.
- PiS zbiera żniwo swojej polityki z ostatnich lat. Nie można być trumpistą, realizując linię Joe Bidena. PiS stawiało na kartę republikanów, a Trump i jego zwolennicy stali się głównym nurtem tej formacji - interpretuje przekaz PiS w stosunku do Ukrainy politolog prof. Rafał Chwedoruk.
Program pod Konfederację
Niezależnie od sytuacji geopolitycznej, głównym zadaniem dla polityków PiS jest dziś promowanie propozycji programowych kandydata na prezydenta. A tych w niedzielę padło wiele.
Wśród nich m.in. zapowiedź "zerowego" PIT dla rodzin wychowujących co najmniej dwójkę dzieci, obniżenie podstawowej stawki VAT z 23 do 22 proc., podwyższenie drugiego progu podatkowego do 140 tys. zł, zniesienie podatku Belki, sprzeciw wobec podatku katastralnego czy Zielonego Ładu.
Duża część z tych propozycji (nie tylko dotyczących podatków) miała być ukłonem w kierunku zwolenników Konfederacji. Przyznają to nieoficjalnie osoby w PiS pracujące przy kampanii (za sferę podatkową w programie Nawrockiego odpowiadał m.in. poseł PiS Janusz Kowalski, który stara się budować relacje z zapleczem Sławomira Mentzena).
Szkopuł w tym, że sam Mentzen wytyka PiS hipokryzję - bo, jak twierdzi, przecież formacja ta mogła wszystkie proponowane przez Nawrockiego rozwiązania wprowadzić przez osiem lat.
Ale partia Jarosława Kaczyńskiego się nie zraża. To element wyborczej taktyki. - Nawrocki nie był w rządzie PiS, a to też jest jego atutem - nie kryją rozmówcy z zaplecza tego ugrupowania. Szacują, że jeśli 70 proc. wyborców Mentzena z pierwszej tury zagłosuje na Nawrockiego, to kandydat popierany przez PiS wygra wybory z Rafałem Trzaskowskim.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski