"Desperacka próba PiS". Nagle przed wyborami pojawił się nowy temat
- Strachowi musi towarzyszyć patos i dramatyzm nieadekwatny do sytuacji - tak prof. Rafał Chwedoruk ocenia w WP wystąpienia Kaczyńskiego i Morawieckiego o polityce migracyjnej. Politolog wyjaśnia, że szerzenie poczucia niepewności i przedstawianie swojej polityki jako remedium to "najprostsze narzędzie, stosowane w momentach ostatecznych".
W środę po południu Jarosław Kaczyński po posiedzeniu Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego zapowiedział wzmocnienie granicy w związku z obecnością grupy Wagnera na Białorusi. Wicepremier przekonywał, że do spotkania doszło w nadzwyczajnym trybie, dodał, że "obrona granicy przed atakiem hybrydowym to nasze zadanie".
Prezes PiS snuł też wizję "ewentualnego ataku zbrojnego", który "oczywiście może nastąpić".
Z kolei premier w czwartek rano przed wylotem na szczyt w Brukseli ogłosił "plan bezpiecznych granic". Mateusz Morawiecki ponownie zapowiedział weto dla obowiązkowej relokacji migrantów, wrócił do pomysłu referendum, postulował reformę Frontexu i więcej środków dla państw, które graniczą z Unią Europejską.
- Skutecznie obroniliśmy Europę przed pierwszymi falami nielegalnych imigrantów. Dziś po raz kolejny Polska musi być głosem rozsądku dla całej Europy - mówił szef rządu.
Rządzący podkreślają, że nie ma obecnie mowy o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na terenach przygranicznych, ale nie wszyscy polityczni oponenci PiS wierzą w te zapewnienia. Część opozycji obawia się, że wypowiedzi Kaczyńskiego i Morawieckiego to śpiewka pod ewentualne odsunięcie terminu wyborów parlamentarnych, bo taki byłby skutek wprowadzenia stanu wyjątkowego. Profesor Rafał Chwedoruk w rozmowie z WP wyjaśnia, jaki cel ma partia rządząca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kaczyński reaguje na wagnerowców. Opozycja bije na alarm
Prof. Chwedoruk: Strukturalny problem PiS z poparciem
- PiS w poprzedniej kadencji miało przewagę sondażową i to opozycja musiała poszukać nowych tematów. To się nie udało. Teraz doszło do odwrócenia ról. PiS jest podmiotem, które znajduje się w politycznym pacie i nie ma skąd czerpać wyborców, by odrobić starty. Wiele sondaży pokazuje, że poparcie dla PiS jest o 10 punktów procentowych niższe niż w poprzednich wyborach. Partia rządząca musi coś zrobić, więc widzimy desperacką próbę zbombardowania opinii publicznej nowymi tematami. Teraz mamy do czynienia z kolejnym testem w postaci pomysłu na referendum - wyjaśnia nasz rozmówca.
Politolog podkreśla, że obecnie nie ma zagrożenia dla Polski ze strony grupy Wagnera. – Nie wiadomo, czy jej przedstawiciele są na Białorusi, a ewentualna baza miałaby być daleko od granicy. Na razie rzekomo pojawił się tam Jewgienij Prigożyn. To pokazuje, że żyjemy w bardzo dziwnym kraju, bo instalacja na Białorusi taktycznej broni jądrowej została potraktowana przez rządzących jako ciekawostka, a to jest ewentualne realne zagrożenie.
- Potraktujmy więc te wypowiedzi w kategorii kampanii wyborczej. Strach, szerzenie poczucia niepewności, przedstawianie swojej polityki jako remedium na zagrożenia jest najprostszym narzędziem w polityce. Stosowanym z reguły w momentach ostatecznych. Jeśli ktoś miałby wątpliwości, że kryzys poparcia dla PiS ma charakter strukturalny, to ciąg wydarzeń pokazuje, że mamy z nim do czynienia.
Stan wyjątkowy. Obawy opozycji, dementi rządzących
Rzecznik rządu Piotr Müller w Polsat News zapewniał, że mimo alarmistycznych wypowiedzi nie ma obecnie przesłanek, by wprowadzić stan wyjątkowy. W podobnym tonie wypowiada się wiceszef MSWiA Błażej Poboży.
- Tego typu narracje próbują kolportować politycy, którzy - mam takie wrażenie - szukają uzasadnienia dla swojej ewentualnej wyborczej porażki. Oczywiście, sytuacja w ostatnich dniach uległa istotnej zmianie, ale to za wcześnie, by kreślić tego typu scenariusze - stwierdził w Polskim Radiu.
Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050 jest sceptyczna wobec deklaracji obozu władzy. - Co innego mówią, a co innego robią. Nigdy nie miałam zaufania do tego rządu - przekonywała w programie "Tłit" Wirtualnej Polski.
- Tego obawiam się, że strach zostanie wykorzystany przez PiS, by wdrożyć stan wyjątkowy na terenie przygranicznym. Przy niekorzystnych prognozach wyborczych mogliby chcieć odsunąć datę wyborów i nie przeprowadzić ich jesienią tego roku.
Profesor Chwedoruk uspokaja. - Nie odmawiałbym tu prawdomówności rządzącym, uważam, że wprowadzenie stanu wyjątkowego to nie jest obecnie scenariusz numer jeden. Polska działa w całej sieci zależności międzynarodowych i to jest coś na co nasi partnerzy też mieliby pośredni wpływ. Uważam, że migranci próbujący się dostać do Polski z Białorusi nie zagrażają integralności terytorialnej Polski. Z tym państwo wielkości Polski potrafi sobie poradzić.
Według politologa ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego służą tworzeniu patosu i nadawaniu dramatyzmy nieadekwatnego do sytuacji, by promować pomysł referendum w sprawie polityki migracyjnej. Ekspert zauważa, że z czasem może to być ryzykowny pomysł.
- Opozycja może posłużyć się argumentem, że głosowanie w sprawie polityki migracyjnej może przeistoczyć się w głosowanie na temat członkostwa Polski w Unii Europejskiej, a większość Polaków zdecydowanie popiera naszą obecność we wspólnocie.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski