Oni stali za masakrą w Buczy. Mogą być już z powrotem na froncie
Ci żołnierze mają przyzwolenie na takie bestialstwo. Do ich głów przez lata sączona jest propaganda, a ich dowództwo wręcz oczekuje, że będą przelewać krew niewinnych ludzi - twierdzi generał Waldemar Skrzypczak.
Za masakrą w Buczy, Mariupolu czy Borodziance mają stać ci sami żołnierze i dowódcy. W pierwszym z tych miast przez całe tygodnie działała rosyjska brygada z odległego Chabarowska. To 64. Samodzielna Brygada Strzelców Zmotoryzowanych i jej żołnierze mieli dokonać rzezi na cywilach.
Brygadą dowodzi podpułkownik Azatbek Omurbekow. Zdaniem ekspertów wojskowości i ukraińskiego wywiadu - to wyjątkowo bezwzględny wojskowy. - Oni byli przygotowani do tego, że jadą spacyfikować, wynarodowić i pomordować faszystów - powiedział w rozmowie z "Faktem" generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca polskich wojsk lądowych.
Na początku tygodnia w mediach społecznościowych opublikowano zdjęcia 1600 żołnierzy, którzy najprawdopodobniej byli sprawcami mordu ludności cywilnej w Buczy. W sieci pojawiły się także dane paszportowe członków brygady, które internauci z Estonii przenieśli na ogólnodostępne mapy.
Wywiad wojskowy Ukrainy publikuje zdjęcia rosyjskich żołnierzy
- Trudno będzie udowodnić winę poszczególnych żołnierzy bez wiarygodnych świadków lub zdjęć czy nagrań, które wskazywałyby jasno, że to te konkretne osoby były odpowiedzialne za zbrodnie wojenne. Będzie to trudne, choć nie niemożliwe - przyznała w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Patrycja Grzebyk z UW. Zdaniem ekspertki inaczej może być z majorem rosyjskiej Floty Pacyfiku Aleksiejem Bakumienko.
- W mediach pojawiła się informacja, że ten major przebywał na miejscu zbrodni. Biorąc pod uwagę jej skalę, major ten nie może zasłaniać się niewiedzą o tym, co działo się w Buczy i innych miejscowościach - powiedziała.
64. Samodzielna Brygada Strzelców Zmotoryzowanych to rosyjska jednostka wojskowa ściągnięta do Ukrainy z odległego Chabarowska. Brygada jest pod stałą obserwacją ukraińskiego wywiadu, który informował niedawno, że znów zostanie ona skierowana do Ukrainy - i to bez rotacji żołnierzy.
"Według stanu z 4 kwietnia brygada była wycofana z Ukrainy na Białoruś i znajdowała się w pobliżu Mozyrza. Do 6 kwietnia żołnierze będą przewiezieni koleją do rosyjskiego Biełgorodu. Po dwudniowym odpoczynku mają powrócić na Ukrainę" - podawał wówczas ukraiński wywiad w oświadczeniu cytowanym przez agencję Interfax-Ukraina.
Zbrodnie na cywilach
Zdaniem ukraińskich służb, szybki powrót 64. Brygady do walk ma też na celu "zutylizowanie niepotrzebnych świadków". Może tu chodzić o przerzucenie wojskowych na front w tym miejscu, gdzie nie będą mieli oni szans na przeżycie. Zapobiegnie to w przyszłości sytuacji, w której składaliby zeznania przed sądem - podaje ukraiński sztab.