Masakra w Buczy i mordowanie cywilów w Ukrainie. "Rosyjscy zbrodniarze nie mogą czuć się bezpiecznie"
- Rosyjscy żołnierze nie mogą czuć się bezpiecznie, mimo że ich doprowadzenie przed sąd będzie trudne. Należy znaleźć świadków zbrodni, którzy będą gotowi zeznawać. Trzeba poszukać filmów i zdjęć, na których sprawcy zbrodni mogliby się znaleźć. Jeśli uda się ich zidentyfikować, będą mogli zostać osądzeni - mówi Wirtualnej Polsce prof. Patrycja Grzebyk z UW. Jak przyznaje ekspertka od międzynarodowego prawa karnego, trzeba skupić się na majorze, którzy wydawał rozkazy żołnierzom mordującym w Buczy i innych miejscowościach w Ukrainie.
04.04.2022 | aktual.: 04.04.2022 19:42
Według informacji WP, polski rząd zwróci się do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze o pilne wysłanie śledczych do Buczy i innych miejsc rosyjskich zbrodni wyzwolonych przez Ukrainę. Nasze informacje oficjalnie potwierdził w programie "Tłit" wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
Jak tę aktywność rządu ocenia ekspert od międzynarodowego prawa karnego i humanitarnego, prof. Patrycja Grzebyk z UW? - Jeśli sprawa zbrodni w Ukrainie jest priorytetem dla Międzynarodowego Trybunału Karnego, a z pewnością tak jest, to to, co obserwowaliśmy w Buczy, już jest na radarze MTK. Ale dodatkowa presja, choćby ze strony Polski, oczywiście nie zaszkodzi - mówi Wirtualnej Polsce prof. Grzebyk.
Jak wyjaśnia ekspertka: - Pamiętajmy też, że odpowiednie dowody zbrodni mogą zebrać także ukraińskie służby. MTK przeważnie zwraca się do danego państwa z prośbą o przekazanie dowodów. W tym wypadku na miejscu niekoniecznie musi być prokurator z MTK, a prokurator z Ukrainy, który dokona tych samych czynności i udostępni dowody Trybunałowi w Hadze. Jednak fakt, iż na miejsce zdarzenia udają się osoby z instytucji zewnętrznych, bardziej uwiarygadnia śledztwo.
Masakra w Buczy i innych miejscowościach. "Odpowiedzialność dowódców jest kluczowa"
W niedzielę cały świat wstrzymał oddech, gdy sieć obiegły wstrząsające dowody na masowe zbrodnie wojenne, które w Ukrainie popełniają Rosjanie. Ukraińscy dziennikarze i politycy pokazali zdjęcia z miejscowości, z których w ostatnim czasie siły ukraińskie wyparły rosyjskie wojska - w tym z Buczy. Mieszkańców tego podkijowskiego miasta dosięgnął niewyobrażalny terror ze strony wojsk rosyjskiego agresora.
W mediach społecznościowych opublikowano zdjęcia żołnierzy, którzy najprawdopodobniej byli sprawcami mordu ludności cywilnej w Buczy. Czy żołnierze ci mogą zostać schwytani, osądzeni i skazani? - Trudno będzie udowodnić winę poszczególnych żołnierzy bez wiarygodnych świadków lub zdjęć czy nagrań, które wskazywałyby jasno, że to te konkretne osoby były odpowiedzialne za zbrodnie wojenne. Będzie to trudne, choć nie niemożliwe - przyznaje prof. Patrycja Grzebyk.
Nasza rozmówczyni zaznacza jednak, że inaczej jest z majorem, który miał wydawać decyzje z tej sprawie. Chodzi o majora rosyjskiej Floty Pacyfiku Aleksieja Bakumienko. - W mediach pojawiła się informacja, że ten major przebywał na miejscu zbrodni. Biorąc pod uwagę skalę zbrodni, major ten nie może zasłaniać się niewiedzą o tym, co działo się w Buczy i innych miejscowościach - mówi nam ekspertka od międzynarodowego prawa karnego.
Tożsamość rosyjskiego wojskowego ustaliła międzynarodowa grupa wolontariuszy, dziennikarzy i hakerów z portalu InformNapalm. Odkryli oni, że za zabicie cywilów w Buczy i innych podkijowskich miejscowościach odpowiedzialny jest major rosyjskiej Floty Pacyfiku Aleksiej Bakumienko. Wojskowy urodził się w 1990 r. To zastępca szefa wydziału operacyjnego 520. Brygady Rakiet i Artylerii rosyjskiej Floty Pacyfiku. Był m.in. w Irpieniu. Ma żonę i kilkuletnie dziecko.
Jak mówi nam prof. Patrycja Grzebyk, "odpowiedzialność dowódców jest tutaj kluczowa". - Oni biorą odpowiedzialność nie tylko za to, co rozkażą, ale też za zapobieżenie ewentualnym zbrodniom, do których może dojść. Jeśli wiedzieli o zbrodniach, muszą żołnierzy ukarać. Jeśli tego nie zrobią, biorą na siebie odpowiedzialność karną za zbrodnie - wyjaśnia nam ekspertka.
Zbrodnie wojenne w Ukrainie. Schwytanie sprawców nie będzie łatwe
Rozmówczyni Wirtualnej Polski wyraźnie podkreśla, że wszyscy ci, którzy dokonali egzekucji na ludności cywilnej, dopuszczają się zbrodni wojennej. - Rosyjscy żołnierze nie mogą czuć się bezpiecznie, mimo że ich doprowadzenie przed sąd będzie trudne. Należy znaleźć świadków zbrodni, którzy będą gotowi zeznawać. Trzeba poszukać filmów i zdjęć, na których sprawcy zbrodni mogliby się znaleźć. Jeśli uda się ich zidentyfikować, będą mogli zostać osądzeni - mówi prof. Grzebyk.
Ekspertka podkreśla jednak, że może do tego dojść nawet za kilkanaście lat.
Czy zbrodnie na Ukrainie należy traktować jako ludobójstwo? - Byłabym tu ostrożna. To, co widzimy, to zbrodnie wojenne. Zbrodnie ludobójstwa to określone czyny mające na celu fizyczne zniszczenie określonej grupy - narodowej, etnicznej, rasowej lub religijnej jako całości. Przy zbrodniach ludobójstwa problemem jest jednak udowodnienie intencji - wyjaśnia prof. Grzebyk.
Zobacz także
Ekspertkę pytamy także o informację o tym, iż była prokurator generalna trybunałów ONZ ds. zbrodni wojennych w byłej Jugosławii i Rwandzie Carla Del Ponte wezwała do wydania międzynarodowego nakazu aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina. - Putin jest zbrodniarzem wojennym - powiedziała Del Ponte szwajcarskiej gazecie "Le Temps".
- Presja i symbolika takiego wezwania jest ważna. Do wydania nakazu aresztowania zbrodniarzy wojennych, w tym Władimira Putina, jest jednak długa droga - nie ukrywa prof. Grzebyk.
Dopaść Putina. "Skazanie go będzie bardzo trudne. To długa droga"
Przypomnijmy: 18 marca Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze uznał, że atak Rosji na Ukrainę był nielegalny. MTS odrzucił rosyjskie zarzuty o ludobójstwo we wschodniej Ukrainie i wydał środek tymczasowy nakazujący Rosji wstrzymanie inwazji.
- Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości dopiero będzie badał, czy Rosja - w odpowiedzi na rzekome "zbrodnie ukraińskie" w Donbasie - mogła podjąć takie środki, jak rozpoczęcie tzw. specjalnej operacji wojskowej na terytorium Ukrainy. Takie postępowanie będzie trwało wiele lat. To długi i skomplikowany proces. Dlatego Ukraina wystąpiła o tymczasowe środki zabezpieczające, żeby uchronić się przed nieodwracalnymi stratami - mówiła nam prof. Patrycja Grzebyk.
Jak tłumaczyła wówczas ekspertka, jeśli osoby odpowiedzialne za zbrodnie nie będą opuszczać terytorium Federacji Rosyjskiej, to szanse na osądzenie przed MTK w Hadze nie są zbyt duże.
- Możemy mieć wątpliwości, czy Władimir Putin kiedykolwiek odpowie za swoje zbrodnie. Pamiętajmy jednak, że zbrodni nie dokonuje sam Władimir Putin. Zbrodni dokonują żołnierze oraz ich dowódcy. Świat powinien skupić się na dotarciu do nich. To oni przede wszystkim mogą zapłacić cenę za zbrodnicze działania. Mogą zostać zaaresztowani w każdym kraju, w którym się znajdą. Świat powinien im to uświadomić - wyjaśniała nam prof. Grzebyk.
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl