"Ogromny ferment" w PiS po słowach Jarosława Kaczyńskiego. Chcą go przechytrzyć
W PiS wrze po decyzji Jarosława Kaczyńskiego. Ogłosił, że nikt, kto zasiada w spółce Skarbu Państwa, nie będzie mógł kandydować w wyborach samorządowych. Członkowie partii boją się, że zakaz posłuży do czystek. Trwają próby "zmiękczenia prezesa".
- Zapadła decyzja - zgodnie z naszymi deklaracjami, które składałem wielokrotnie. Do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Ci, którzy funkcjonują w spółkach Skarbu Państwa, i robią to dobrze, są przez nas szanowani, ale nie będziemy łączyć tych funkcji - mówił tydzień temu Kaczyński po spotkaniu Komitetu Politycznego PiS.
W środę rzeczniczka partii Beata Mazurek dodała, że na listach kandydatów w wyborach samorządowych na radnych wszystkich szczebli nie zostaną umieszczone osoby, które są zatrudnione na wysokopłatnych stanowiskach kierowniczych i doradczych w spółkach skarbu państwa i samorządu terytorialnego.
Doniesienia o zakazie łączenia kandydowania do samorządów z fuchami w spółkach skarbu państwa wywołało w partii ogromny ferment. Niektórzy z członków komitetu mają podejrzenia, że posłuży do czystek w partii. - Ci, którzy mają ważnych protektorów przy prezesie, ostaną się, a innych dla przykładu pozbawi się zarabiania - żali się "Faktowi" jeden z mniej ważnych polityków w PiS.
W zebraniu Komitetu Politycznego PiS wzięli udział m.in. prezes partii Jarosław Kaczyński, wicepremierzy Beata Szydło i Piotr Gliński, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, szef klubu PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki i wiceprezes PiS Antoni Macierewicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl