Nielegalny pestycyd w ukraińskim zbożu. Słowacja wprowadza zakaz
Słowacja zakazuje przetwarzania ukraińskiego zboża i mąki. Wszystko przez wykrycie niedozwolonego w Unii Europejskiej pestycydu. Sprawa ma zostać poruszona także na spotkaniu ministrów rolnictwa Grupy Wyszehradzkiej, Bułgarii i Rumunii.
Pełniący obowiązki ministra rolnictwa Słowacji Samuel Vlčan w rozmowie z telewizją JOJ24 przekazał, że do kraju sprowadzono 1500 ton ukraińskiej pszenicy, w której inspekcja wykazała zwiększoną ilość zakazanego w Unii Europejskiej pestycydu.
Chodzi o chloropiryfos, który w rolnictwie był wykorzystywany przez kilkadziesiąt lat. Zakaz jego wykorzystywania w Unii Europejskiej wszedł w życie w kwietniu 2020 roku. Wszystko przez wysoką toksyczność tego środka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Awantura o ukraińskie zboże. Joński stawia PiS pod ścianą
Słowacja nakłada surowy zakaz
Ministerstwo rolnictwa Słowacji poinformowało, że niezadowalające wyniki badań odnotowano w młynie w Kolárovie. W związku z tym zdecydowano o wprowadzeniu surowego zakazu przetwarzania i obrotu ukraińskiego zboża i mąki. Ministerstwo nie zaleca także importu plonów ze Wschodu.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Resort podkreśla, że musi przebadać produkty rolne z Ukrainy, które są składowane na Słowacji, w związku z tym będzie teraz pobierać próbki. Informacje o zanieczyszczeniu zboża przekazano już innym krajom UE za pomocą systemu szybkiego ostrzegania.
Minister Samuel Vlčan ma o sprawie poinformować ambasadora Ukrainy w Bratysławie Myrosława Kastrana. Temat zostanie poruszony także podczas piątkowego spotkania ministrów rolnictwa Grupy Wyszehradzkiej, Rumunii i Bułgarii, które ma być poświęcone ochronie rynków przed importem tanich towarów z Ukrainy.
Czytaj więcej:
Źródło: JOJ24, webnoviny.sk
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski