Niebawem rozpocznie się proces trojga gwałcicieli z Rimini. Sprawa szefa gangu jest już w toku
Wkrótce przed włoskim sądem w Bolonii staną dwaj bracia w wieku 15 i 17 lat - synowie imigrantów z Maroka oraz 16-letni Nigeryjczyk, którzy napadli na dwoje polskich turystów w Rimini. Trwa już proces czwartego uczestnika zdarzenia, Kongijczyka Guerlina Butungu. Wyrok w jego sprawie może zapaść prędko, bo 10 listopada.
25.10.2017 | aktual.: 30.03.2022 10:23
Agencja ANSA poinformowała, że prokurator trybunału dla nieletnich w Bolonii Silvia Marzocchi czeka na ostatnie przesłuchanie dotyczące dokonanego przez ten sam gang 12 sierpnia napadu na parę turystów z rejonu Mediolanu, przebywających w Rimini.
Po tym przesłuchaniu prokurator wystąpi o natychmiastowe osądzenie trzech nieletnich. W tym trybie, gdy oskarżyciel uznaje, że ma wystarczające dowody na popełnienie czynów, nie ma wstępnego posiedzenia sądu i postępowanie rozpoczyna się szybko.
Proces Kongijczyka Guerlina Butungu rozpoczął się w Rimini w trybie natychmiastowym oraz skróconym 3 października. Następna rozprawa odbędzie się 10 listopada i być może wtedy zapadnie wyrok. Imigrantowi z Konga grozi do 20 lat więzienia za rozbój, udział w zbiorowym gwałcie i spowodowanie obrażeń ciała. Tryb, w jakim jest sądzony, przewiduje możliwość redukcji kary maksimum o jedną trzecią.
Młodzi imigranci napadli na Polaków na plaży w nocy z 25 na 26 sierpnia. Młoda kobieta została wielokrotnie zgwałcona, a jej partner poważnie zraniony i pobity. Śledztwo w tej sprawie prowadzi włoska prokuratura, a szef lokalnej policji deklarował osobiste zaangażowanie.
Napastnicy, czyli "bestie"
- Piliśmy wódkę, piwo, paliliśmy skręty. Przesadziłem z używkami, nie miałem pojęcia, co się dzieje - miał zeznać w prokuraturze 17-letni Marokańczyk.
Przywódca bandy - 20-letni Kongijczyk Guerlina Butungu - przebywa we Włoszech legalnie. Otrzymał prawo pobytu z powodów humanitarnych po tym, gdy w 2015 roku przypłynął z Afryki na Lampedusę. Złożył też wniosek o azyl. Przebywał w ośrodku dla azylantów i uchodźców, który opuścił ok. dwa miesiące temu.
- Od dłuższego czasu zajmuję się tego typu przestępstwami, uczestniczę w licznych dochodzeniach w sprawie przemocy. Ale jestem poruszona okrucieństwem tych chłopców - stwierdziła w wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera" włoska policjantka Francesca Capaldo, która prowadziła poszukiwania sprawców zgwałcenia Polki i transseksualnego Peruwiańczyka.
- Kobieta nie była w stanie mówić. Nigdy nie widziałam ludzi tak straumatyzowanych - powiedziała włoskiemu dziennikowi "Il Resto del Carlino" prostytutka, która pomogła polskiemu małżeństwu w Rimini.
Kobieta zauważyła parę nad ranem, po całym zdarzeniu. - Ledwo trzymali się na nogach, najpierw myślałam, że są pijani. Zawołali mnie, prosili o pomoc. Zbliżyłam się do nich, zobaczyłam, że są przerażeni, płakali. Kobieta miała okropny wyraz twarzy. Mężczyzna miał na sobie tylko slipy, ponieważ swoim ubraniem okrył kobietę - powiedziała kobieta.
Polacy powiedzieli jej, że zostali napadnięci przez "czterech mężczyzn, którzy wyglądali na przybyszów z Afryki Północnej i kobieta została zgwałcona". - Chwyciłam za telefon, zadzwoniłam na policję i po pogotowie - stwierdziła kobieta. Dodała też, że "napastnicy są bestiami - bo nawet trudno ich nazwać zwierzętami - i brak słów, by opisać, co zrobili".