Prostytutka, która pomogła Polakom w Rimini: mieli zmasakrowane twarze i płakali
- Kobieta nie była w stanie mówić. Nigdy nie widziałam ludzi tak straumatyzowanych - powiedziała prostytutka, która pomogła polskiemu małżeństwu w Rimini. Para podczas ostatniej nocy w kurorcie została napadnięta, kobieta padła ofiarą zbiorowego gwałtu.
Z prostytutką, która pomogła Polakom, rozmawiał dziennikarz włoskiego dziennika "Il Resto del Carlino". Kobieta zobaczyła parę naszych rodaków po ataku i gwałcie w piątek w nocy. - Ledwo trzymali się na nogach, najpierw myślałam, że są pijani. Zawołali mnie, prosili o pomoc. Zbliżyłam się do nich, zobaczyłam, że są przerażeni, płakali. Kobieta miała okropny wyraz twarzy. Mężczyzna miał na sobie tylko slipy, ponieważ swoim ubraniem okrył kobietę - powiedziała kobieta.
Polacy powiedzieli jej, że zostali napadnięci przez "czterech mężczyzn, którzy wyglądali na przybyszów z Afryki Północnej i kobieta została zgwałcona". - Chwyciłam za telefon, zadzwoniłam na policję i po pogotowie - mówi kobieta. Dodała też, że "napastnicy są bestiami - bo nawet trudno ich nazwać zwierzętami - i brak słów, by opisać, co zrobili". Teraz kobieta boi się też o samą siebie. Gdy następnego wieczoru zobaczyła pięciu śniadych mężczyzn z Maghrebu, od razu zadzwoniła na policję.
26-letni Polka i jej mąż zostali napadnięci na plaży w Rimini przez czterech mężczyzn pochodzących z północnej Afryki. Napastnicy zbiorowo zgwałcili kobietę, a mężczyznę kilka razy uderzyli w głowę, wskutek czego stracił przytomność. Oboje zostali też ograbieni. Banda zaatakowała też tej samej nocy transseksualistę z Peru, mężczyzna został zgwałcony.
Sprawcy napadu na Polaków w Rimini, czyli czterej imigranci z Afryki Północnej, nie mają stałego miejsca zamieszkania - podała włoska telewizja RAI News informując o poszukiwaniach przestępców. Dwóch z nich już wcześniej znanych było policji. Na razie funkcjonariusze nie potwierdzają tych doniesień.