Dziennikarz z Rimini. Imigranci zamienili ten kurort w stolicę przestępczości
- Sprawa Polaków napadniętych na plaży nie jest traktowana tutaj szczególnie wyjątkowo. Co roku mamy 2-3 gwałty na plaży - mówi Wirtualnej Polsce, Tomasso Torri dziennikarz Rimini Today. Opowiada jak popularny włoski kurort w ciągu kilku lat stał się stolicą przestępczości.
28.08.2017 | aktual.: 28.08.2017 17:43
Tomasso Torri jest dziennikarzem zajmującym się sprawami kryminalnymi, był pierwszym, który dotarł do ofiar napadu. - Mężczyzna, z którym rozmawiałem był bardzo zdesperowany i czuł wielki ból. Miał złamany nos, a przez emocje, aż dygotał pod kocem. Z tego co zrozumiałem przyjechał z partnerką na tydzień. Właśnie ostatniego dnia pobytu doszło do oświadczyn i wyznania miłości tych obojga. Tej nocy zostali oni napadnięci - mówi dalej Torri.
2-3 gwałty na plaży
Według rozmówcy 140-tysięczne Rimini nigdy nie było spokojnym kurortem. Jednak teraz, miasto słynące z piaszczystych plaż i lazurowej wody, zajmuje pierwsze miejsce w statystykach kryminalnych w całych Włoszech. Nawet Mediolan czy Bolonia nie mają takiego wskaźnika przestępstw na 100 tys. mieszkańców. Torri wylicza, że w miejscowości zgłaszanych jest 10 kradzieży dziennie. Dokuczliwe na mieszkańców są też uliczne oszustwa. Poprzedniego lata miało miejsce 18 rozbojów. Co roku dochodzi do 2-3 gwałtów na plaży. - W wielu przypadkach celem przestępców są właśnie turyści. Z tego powodu wprowadzono zakaz przesiadywania na plaży od godziny 1 do 6 rano - mówi dalej Torri.
Jak ocenia fala przestępczości wezbrała 2 lata temu i była związana z kryzysem imigracyjnym. Z kolei rok temu w miejscowości wydarzyło się 7791 przestępstw. Najnowsze statystyki nie zostały jeszcze podane. Mogą być znacznie gorsze, ponieważ prezydent prowincji Rimini zaapelował do służb policyjnych o przydzielenie w tym roku specjalnych sił do patrolowania kurortu.
- Z nieoficjalnych informacji wynika, że uliczny handel narkotykami jest prawie w całości kontrolowany przez przybyszy z Afryki Północnej. Często wielu z nich to osoby ubiegające się o azyl. Jednoczęśnie władze niechętnie mówią o skali tego problemu. Nawet w przypadku napadu na tę dwójkę Polaków nie podano oficjalnie pochodzenia agresorów. Stwierdzenie, że mogą oni być imigrantami z Afryki pojawiło się tylko w gazetach - mówi dalej dziennikarz.
Nie jesteśmy już perłą
Sprawa poruszyła właścicieli hoteli i pensjonatów, zwłaszcza w dzielnicy nazywanej Miramar, gdzie doszło do gwałtu. Kilkanaście hoteli nastawionych jest na obsługę turystów z Polski. Ich właściciele boją, że tak tragiczne wydarzenia zniechęcą do przyjazdu do Rimini.
- Włochy nie radzą sobie z falą uchodźców. Niestety zmiany w naszym mieście są widoczne gołym okiem. Codziennie widuję osoby żebrzące na plaży albo pod sklepami. Kiedy idę przez parking, pod stopami widzę szkło z wybitych szyb samochodów. Przykro to powiedzieć, ale nie jesteśmy już perłą Adriatyku - mówi WP Agnieszka, Polka pracująca w Rimini od 10 lat.