"Nasz Dziennik" ma przeprosić Solorza - ale tylko za WSI
"Nasz Dziennik" ma przeprosić Zygmunta Solorza za podanie, by miał on być agentem WSI. Nie musi zaś przepraszać właściciela Polsatu za stwierdzenie, że "chętnie
współpracował" on z tajnymi służbami PRL w latach 80.
25.06.2008 | aktual.: 25.06.2008 17:17
Taki prawomocny wyrok wydał Sąd Apelacyjny w Warszawie w cywilnym procesie wytoczonym przez Solorza wydawcy gazety związanej z o. Tadeuszem Rydzykiem.
Uwzględniając apelację pozwanych, SA zmienił wyrok Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. W 2007 r. nakazał on "NDz" przeprosiny Solorza - zarówno za podanie, że "chętnie współpracował" ze służbami PRL, które miały mu pomagać w działalności gospodarczej, jak i za stwierdzenie, że potem był agentem WSI. Na mocy wyroku pozwani mieli też wpłacić 50 tys. zł na Fundację Polsat, ale sąd uchylił ten nakaz.
Strony mogą jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego.
W październiku 2006 r. "NDz" w artykule pt. "Solorz chętnie współpracował" napisał, że dzięki współpracy z wywiadem PRL z lat 80. jako agent "Zeg", Solorz dostawał wsparcie służb PRL w działalności gospodarczej; miał też kontynuować współpracę po 1989 r. ze służbami wojska.
W pozwie o ochronę dóbr osobistych Solorz zażądał, by sąd nakazał za to wydawcy "NDz" przeprosiny i wpłatę 100 tys. zł na cel społeczny.
Reprezentująca pozwanych mec. Krystyna Kosińska wnosiła o oddalenie pozwu, argumentując, że jako osoba publiczna Solorz musi się liczyć z uzasadnioną krytyką faktów z jego życiorysu. Przyznała, że nieprawdziwe były doniesienia "NDz" o współpracy Solorza z WSI, co mogło być sprostowane przez gazetę, gdyby Solorz o to wystąpił. Oświadczyła, że prawdziwe są zaś informacje "NDz" o jego współpracy ze służbami PRL.
W październiku 2007 r. sąd I instancji uwzględnił pozew, nakazując "NDz" przeprosiny oraz wpłatę 50 tys. zł na Fundację Polsat. Był to pierwszy wyrok w kilku procesach cywilnych, wytoczonych przez Solorza w sprawie jego związków z tajnymi służbami. Trwają jego sprawy przeciw TVP, autorowi raportu z weryfikacji WSI Antoniemu Macierewiczowi oraz prof. Andrzejowi Zybertowiczowi.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Justyna Pyźlak mówiła, że Solorz podpisał zobowiązanie do współpracy ze służbami PRL, ale pozwani nie wykazali, by ta współpraca została urzeczywistniona i by powód czerpał z niej korzyści. Wiele osób podpisało takie zobowiązania, a potem nie wykonywało zlecanych zadań - dodała sędzia. Podkreśliła, że niedopuszczalny jest zwrot "NDz", że była to "chętna współpraca". Nie wykazano, by powód podejmował działania w takim zakresie, w jakim chciała SB - dodała sędzia.
Sam Solorz zeznał, że nie współpracował ze służbami PRL, choć w 1983 r. podpisał umowę o współpracy. Zapewniał, że do faktycznej współpracy nie doszło, a podczas "wymuszonych" spotkań z esbekami nie przekazywał im żadnych innych informacji niż tylko o sobie; był przez nich pytany m.in. o nielegalne opuszczenie Polski w latach 70., o to co robił na Zachodzie i z kim się kontaktował. Moim zdaniem kontakty ze służbami nie miały żadnego wpływu na moją działalność gospodarczą - mówił Solorz w tym procesie.
Sąd Apelacyjny zmienił wyrok, nakazując "NDz" przeprosiny na pierwszej stronie gazety tylko co do rzekomych związków Solorza z WSI.