Mroczna strona podejrzanej. Znajomi Angeliki mówią o jej przeszłości
Wracamy do sprawy brutalnego zabójstwa w Gdańsku. Wiemy, kim jest młoda kobieta, która zdaniem śledczych zaplanowała mord, i dlaczego jej znajomi nie są do końca zaskoczeni tragicznymi wydarzeniami z ostatnich dni. Sąsiad zatrzymanej Angeliki zdradza nam również, jaki los spotkał jej malutkiego synka.
Angelika na facebookowych zdjęciach ma długie, rude włosy, sporo tatuaży i prawie na wszystkich ubrana jest na czarno. Czasem nosiła kolczyk w nosie, na szyi obrożę, do spodni przypinała łańcuch, a do mediów społecznościowych lubiła wrzucać obrazki z krukami. Wszystko bardzo mroczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strzały przed metrem w Brukseli. Nagrali sprawców
- To osoba lubiącą przykuwać uwagę. I krzykliwa, nie tylko ze względu na ubiór - wyjaśnia nam jej styl Adriana, koleżanka Angeliki. - Była gotem. Miewała nawet lekkie przejawy agresji w stosunku do innych, ale nigdy nie sądziłam, że aż do takiej sytuacji mogłaby doprowadzić. Jest bardzo mądrą dziewczyną, dobrze radziła sobie w szkole.
Jak tłumaczy koleżanka, Angelika pomieszkiwała często u dziadków już wcześniej, gdy chodziła do technikum. To dlatego, że często kłóciła się z matką. Z innych źródeł wiemy, że do dziadka Józefa D. wprowadziła się w ubiegłym roku, gdy nie żyła już babcia. Zamieszkała tam razem ze swoim mężem Kamilem oraz ich wspólnym dzieckiem.
- Co to znaczy, że Angelika miała lekkie przejawy agresji? - dopytujemy Adriannę.
- W pierwszej klasie na lekcji wf-u dziewczyny się przepychały i jedna wpadła na Angelikę. Wtedy ta założyła jej "dźwignię" na szyję - odpowiada gdańszczanka. - Albo "biła się" z chłopakami. Ale nie tak dosłownie. To były bardziej takie zaczepki. Mówiła, że trenuje wrestling.
Widzieli w niej "demona"
W szkole średniej Angelika nie sprawiała jeszcze wrażenia kogoś, kto może być w przyszłości zamieszany w poważne przestępstwo. Starała się udzielać społecznie, brała udział w wolontariatach.
Kobiety, które chodziły z Angeliką do szkoły, były nieraz pod wrażeniem jej stylu. Dwie z nich zdradzają nam, że bardzo im się podobał.
Potem poszła na studia i zaczęła się zmieniać. Skończyła je i próbowała na siebie zarabiać. W pracy poznała swojego przyszłego męża Kamila, szybko zaszła w ciążę i wzięli ślub. W ostatnich tygodniach przed zabójstwem zamieściła ogłoszenie z ofertą korepetycji z historii, ale nie mogła znaleźć chętnych. Brakowało im pieniędzy.
Znajomi, z którymi miała kontakt w ostatnich miesiącach, nie są bardzo zaskoczeni, że Angelika stała się podejrzaną o zlecenie zabójstwa.
- Nie lubiła nigdy pracować. Uważała, że wszystko się jej należy od życia - zdradza nam jej koleżanka. - To bardzo inteligentna dziewczyna, ale wyrachowana i egoistyczna. A przy tym zupełnie dziwna. Interesowała się czarną magią, satanizmem i wszystkim, co było mistyczne w jej pojęciu. I do tego darknetem. Kilka osób widziało w niej demona. Ja też.
Wiadomo, co dalej z synkiem
W mieszkaniu zamordowanego Józefa D. jeszcze do niedzielnego poranka mieszkały cztery osoby. Wszystkie w jednym pokoju z kuchnią i dorobioną łazienką. Ale po zabójstwie, które według śledczych zleciła znajomemu Angelika, mieszkanie opustoszało. Dziadek zmarł w wyniku ran zadanych tłuczkiem do mięsa. Angelika wraz z mężem oraz ich znajomy, który napadł na Józefa D., trafili do aresztu. Bez opieki został synek pary.
Zapytaliśmy więc sąsiada z kamienicy, czy wie, co się dzieje z dzieckiem.
- Jak się to wszystko wydarzyło, to matka tej Angeliki zabrała chłopczyka do siebie. Ona też mieszka w Gdańsku, tylko na drugim końcu. No co ma zrobić? Dziecko będzie teraz u niej - tłumaczy nam sąsiad z nadmorskiej kamienicy.
Mord nad morzem w niedzielny poranek
Do zabójstwa doszło przy ul. Młodzieży Polskiej w gdańskim Brzeźnie, kilkadziesiąt metrów od nadmorskiej plaży. To spokojna alejka, która prowadzi w kierunku morza. Część nieruchomości w tych okolicach jest wynajmowana turystom. To bardzo dochodowy interes.
Po godz. 6. w niedzielny poranek 78-letni Józef D. wyszedł ze swojego mieszkania z widokiem na Bałtyk, pokonał kilkadziesiąt metrów nadmorskim deptakiem i skręcił we wspomnianą alejkę. Tam, jak ustalili śledczy, dopadł do niego 19-letni Dawid Z. i zaczął okładać tłuczkiem do mięsa, podczas gdy mąż Angeliki, 26-letni Kamil N. stał na czatach i pilnował, by nie było świadków. Młodszy z mężczyzn zabił seniora na miejscu.
Obu ujęto kilka godzin później. Razem z Angeliką, którą uznano za mózg całej operacji. We wtorek wszyscy usłyszeli zarzuty i zostali tymczasowo aresztowani. Prokuratura zakwalifikowała mord ze szczególnym okrucieństwem "z motywacji zasługującej na szczególne potępienie", ponieważ w całej zbrodni ma chodzić o przejęcie mieszkania seniora. Jej zdaniem cała trójka zatrzymanych działała w porozumieniu. Grozi im dożywocie.
Podejrzani złożyli wyjaśnienia i częściowo przyznali się do winy. Śledztwo w tej sprawie trwa.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Kontakt: Mikolaj.Podolski@grupawp.pl