Zabili go dla tego mieszkania? Emeryt mieszkał nad samym morzem
Byliśmy w gdańskiej kamienicy, w której znajduje się mieszkanie 78-letniego Józefa D. Według ustaleń śledczych, senior został zamordowany na zlecenie swojej wnuczki, która miała chcieć przejąć jego lokal.
Do zabójstwa doszło w niedzielę 2 lutego o godz. 6.30 przy ul. Młodzieży Polskiej w gdańskim Brzeźnie, kilkadziesiąt metrów od nadmorskiej plaży. We wtorek gdański sąd zgodził się na tymczasowy areszt dla trójki młodych ludzi, którzy zdaniem śledczych, są związani z brutalnym morderstwem w Brzeźnie. Dwoje z nich to członkowie rodziny Józefa D.
Jak wynika z informacji, które przekazała prokuratura, 25-letnia Angelika N., wnuczka zamordowanego pana Józefa, mogła być mózgiem całej operacji, ale nie uczestniczyła bezpośrednio w zabójstwie. Sprawcą ma być jej znajomy, 19-letni Dawid Z. Natomiast 26-letni Kamil N., mąż Angeliki, miał stać w pobliżu na czatach i pilnować, by nie było świadków.
Pan Józef mieszkał w gdańskim Brzeźnie. W niedzielę otworzył furtkę na podwórku, pokonał około 200 metrów pieszo, być może spoglądając po raz ostatni w życiu na Bałtyk, po czym skręcił w boczną uliczkę, z której miał rzut beretem do kościoła. Na mszę jednak nie dotarł, ponieważ przed wjazdem do parkingu podziemnego dopadł go najprawdopodobniej Dawid Z. i zaczął okładać tłuczkiem do mięsa. Emeryt już się nie podniósł.
Niezwykle lubiany sąsiad
- Było słychać jakieś krzyki, ale wie pan, jak to tutaj jest - przyznaje mężczyzna z jednego z sąsiednich budynków. - Tędy często pijana młodzież wraca, zwłaszcza w weekendy, więc kto by pomyślał, że kogoś zabijają. Tu już morderstwa dawno nie było. Ale potem przyjechała jedna karetka, druga... Po panu Józefie została jeszcze plama, nie zmyli jej do końca z kamieni. Znałem go. Bardzo poczciwy facet. Widywaliśmy się trzy razy w tygodniu, bo jeździł po nawóz pod kwiatki. Rok temu, a może ze dwa, zmarła mu żona, Maria. Wtedy wprowadziła się ta wnuczka. Nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, żeby własnego dziadka...
Inny z okolicznych mężczyzn kupował od pana Józefa kwiaty dosłownie przez płot, bo ich nieruchomości ze sobą graniczyły. On również bardzo dobrze wspomina sąsiada.
- Był bardzo porządny. Miał bardzo ładne chryzantemy, ale później już coraz mniej się tym zajmował - smutnieje podczas rozmowy mieszkaniec Brzeźna.
Zgubiło go dobre serce?
Wiele wskazuje na to, jak dowiedziały się najpierw nieoficjalnie lokalne media, że Józef D. mógł zginąć przez dobre serce. Przyjął pod swój dach nie tylko swoją wnuczkę, ale również jej męża i ich wspólne dziecko. Chłopczyk w marcu skończy dopiero trzy lata.
We czworo mieszkali w kamienicy, której podwórze kończy się na nadmorskim deptaku, a za nim jest już tylko plaża i Bałtyk. Zimą, gdy na krzewach nie ma liści, z ich okien widać morze.
W budynku mieszka tylko kilka rodzin i kamienica jest o tyle nietypowa, że od frontu wygląda znacznie gorzej niż z tyłu, gdzie ma zadbaną elewację. Pan Józef miał do dyspozycji swoją część ogrodu, kochał rośliny.
Pozornie wszystko mogło się dobrze ułożyć - senior miałby towarzystwo i opiekę, ale problem polegał na tym, że w mieszkaniu znajdował się tylko jeden pokój z kuchnią i dorobioną toaletą.
Jak podała Polska Agencja Prasowa, motywem zbrodni miał być właśnie konflikt rodzinny. Życie razem w ciasnym mieszkaniu powodowało narastające nieporozumienia między młodym małżeństwem a starszym mężczyzną.
Sąsiedzi co prawda nie słyszeli żadnych kłótni ani awantur, ale przyznają, że mogło żyć się tam niekomfortowo.
- A kto by chciał we czworo tak się gnieździć, jeszcze z płaczącym dzieckiem? - pytają.
- Myślę, że ta wnuczka tu była od sierpnia. Przez cały ten czas chyba tylko raz powiedziała mi "dzień dobry" - zastanawia się sąsiad. - Józefa szkoda. Przyjechał tu kiedyś spod Rzeszowa i został. Pracował chyba jako cieśla. Świetny człowiek.
Mord nad morzem w niedzielny poranek
Do zabójstwa doszło w niedzielę nad ranem przy ul. Młodzieży Polskiej w gdańskim Brzeźnie, kilkadziesiąt metrów od nadmorskiej plaży. To spokojna alejka, która prowadzi w kierunku morza. Część nieruchomości w tych okolicach jest wynajmowana turystom. To bardzo dochodowy interes.
Według pierwszych doniesień starszy mężczyzna został pobity tępym narzędziem przed swoim domem i zmarł na miejscu.
Śledczy urządzili obławę. Kilka kilometrów dalej w stronę Sopotu, przy wejściu na plażę nr 58, znaleźli bluzę oraz kurtkę, którą mógł mieć na sobie sprawca.
W niedzielę około godz. 15. policja zatrzymała trzy osoby. Pomog ły w tym nagrania z monitoringu oraz SMS-y podejrzanych.
Prokuratura zakwalifikowała mord ze szczególnym okrucieństwem "z motywacji zasługującej na szczególne potępienie". Jej zdaniem cała trójka zatrzymanych działała w porozumieniu. Grozi im dożywocie.
Kobieta złożyła szerokie wyjaśnienia i opisała okoliczności mieszkania ze swoim dziadkiem. Dawid Z. opisał przebieg zdarzenia i jak się do niego przygotował.
Jak podała prokuratura, Kamil N. nie przyznał się do zarzutu, ale złożył wyjaśnienia. Mężczyzna nie powiedział, dlaczego brał udział w przestępstwie, choć, jak twierdzi, był przeciwny dokonaniu zbrodni.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski
kontakt: Mikolaj.Podolski@grupawp.pl
Czytaj także: