Kuzyn JD Vance'a walczył w Ukrainie. Jest wściekły na swojego krewnego
- Jesteśmy pożytecznymi idiotami Putina - stwierdza w rozmowie z "Le Figaro" Nate Vance, kuzyn wiceprezydenta USA JD Vance'a. Mężczyzna przez trzy lata walczył jako ochotnik w Ukrainie. Teraz jest wściekły na swojego krewnego. - To, że jestem z tobą spokrewniony, nie oznacza, że będę stał i patrzył, jak zabijasz moich towarzyszy - mówi.
Nate Vance i JD Vance są ze sobą blisko spokrewnieni - mają wspólnych dziadków. Matka JD Vance'a, Beverly, jest siostrą ojca Nate'a, Jamesa (JD Vance nosi nazwisko matki - przyp. red.). Spędzali w dzieciństwie razem wakacje, albo w Middletown z rodziną JD, albo w Kalifornii, gdzie krótko mieszkała rodzina Nate'a.
W 2023 JD Vance został wybrany na senatora Ohio. Rok później, w 2024 roku, został 50. wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych u boku Donalda Trumpa. W międzyczasie Nate Vance zdecydował się wyruszyć na Ukrainę, by walczyć z Rosjanami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Pokój w Ukrainie? Prof. Ponomariow wskazuje, że jest tylko jeden sposób
Pojawił się tam krótko po wybuchu wojny w 2022 roku. - Chciałem pomóc, w taki czy inny sposób. Widziałem, że tam pisze się historia i chciałem być jej częścią - opowiada dziennikowi "Le Figaro".
Chciał pomóc, trafił na front
W hotelu, w którym mieszkał, spotkał brytyjskiego wolontariusza, który szukał obcokrajowców z doświadczeniem wojskowym. Zgodził się pomóc przy szkoleniu młodych żołnierzy. Zanim się zorientował, sam trafił z nimi na front. Brał udział w w bitwach o Kupiańsk, Bachmut, Awdijiwkę, Pokrowsk... Był żołnierzem kompanii szturmowej "Honor", a potem batalionu "Wilki Da Vinci".
- Nate jest doskonałym wojownikiem z niezwykłym opanowaniem - wspomina Serhij Filimonow, obecny dowódca batalionu "Wilki Da Vinci". - Piętnaście razy powinniśmy byli zginąć. Piętnaście razy uszło nam to na sucho - opowiada.
W styczniu 2025 roku, gdy JD Vance został wiceprezydentem USA, Nate zdecydował się opuścić swoich towarzyszy i wrócić do USA. - Pozostanie tam stało się skomplikowane. Nie mogłem ryzykować, że zostanę schwytany - mówi wprost.
"To była zasadzka w absolutnie złej wierze"
Kiedy kilka dni temu Nate Vance usłyszał, jak jego kuzyn JD Vance atakuje ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Gabinecie Owalnym Białego Domu. Przyznaje, że wpadł wtedy w furię. Był rozczarowany o kilka lat młodszym kuzynem, którego uczciwości nigdy nie przestał bronić. - JD to dobry, inteligentny facet - podkreśla. - Kiedy krytykował pomoc dla Ukrainy, myślałem, że to dlatego, że musi zadowolić pewien elektorat, że taka jest gra polityczna. Ale to, co zrobili z Donaldem Trumpem Zełenskiemu, to była zasadzka w absolutnie złej wierze - stwierdza.
- To, że jestem z tobą spokrewniony, nie oznacza, że będę stał i patrzył, jak zabijasz moich towarzyszy - mówi w rozmowie z "Le Figaro". - Kiedy JD uzasadnił swoją nieufność wobec Zełenskiego "raportami", które widział, myślałem, że eksploduję - mówi z oburzeniem.
- Byłem na linii frontu. Mogłem powiedzieć mu prawdę, bez udawania, bez interesowności. Nigdy nie próbował niczego się dowiedzieć - mówi.
- Donald Trump i mój kuzyn najwyraźniej myślą, że mogą wygrać z Władimirem Putinem. Mylą się. Rosjanie nie zapomną o naszym wsparciu dla Ukrainy. Jesteśmy pożytecznymi idiotami Władimira Putina - ubolewa Nate Vance w rozmowie z "Le Figaro".
Źródło: lefigaro.fr