Gorąco w Rumunii. Zamieszki po decyzji ws. Georgescu

Rumuńskie Centralne Biuro Wyborcze odrzuciło w sobotę kandydaturę skrajnie prawicowego, prorosyjskiego Calina Georgescu w wyborach prezydenckich - poinformował w niedzielę jego rzecznik. Zwolennicy Georgescu usiłowali przerwać kordon policji i wedrzeć się do budynku komisji. W ruch poszły kostki brukowe i gaz łzawiący.

Gorąco w Rumunii. Zamieszki po decyzji ws. Georgescu
Gorąco w Rumunii. Zamieszki po decyzji ws. Georgescu
Źródło zdjęć: © EPA, PAP | ROBERT GHEMENT
Violetta Baran

Georgescu skomentował decyzję komisji jako "cios w serce światowej demokracji". "Jeśli demokracja w Rumunii upadnie, upadnie cały demokratyczny świat! To dopiero początek" - napisał w serwisie X. "Europa jest teraz dyktaturą, Rumunia jest we władzy tyranii!" - zakończył.

"To szaleństwo" - skomentował (również w serwisie X) unieważnienie kandydatury Elon Musk, miliarder i doradca prezydenta Donalda Trumpa.

Decyzja CBW może zostać jeszcze zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego - przypomniała agencja Bloomberga.

Zamieszki przed siedzibą CBW

Przed siedzibą Centralnego Biura Wyborczego w Bukareszcie zgromadzili się zwolennicy Georgescu. Po tym, jak Biuro ogłosiło swoją decyzję, przedarli się przez ustawione tam przez policję barierki i próbowali wedrzeć się do budynku. Siły porządkowe użyły gazu łzawiącego, by rozproszyć tłum.

Doszło do starć demonstrantów z żandarmerią. Serwis cotidianul.ro informował, że niektórzy z protestujących zaczęli wyrywać kostkę brukową i rzucać nią w policjantów. Podpalono także krzewy przed siedzibą biura.

Wielu demonstrantów trzymało w rękach rumuńskie flagi i skandowało: "Ostatecznością jest kolejna rewolucja!".

Zamieszki przeniosły się także na sąsiednie ulice, gdzie liczne grupy manifestantów rzucały w policjantów butelkami, petardami oraz kamieniami. Niektórzy rozpalili na środku ulic ogniska.

Policja, jak potwierdziły jej władze, kilkakrotnie użyła gazu łzawiącego, aby rozproszyć agresywnych demonstrantów. Zatrzymała też co najmniej dwóch agresywnych manifestantów oraz wylegitymowała kilkadziesiąt osób.

Z policyjnego raportu wynika, że jedna z grup demonstrantów przypuściła atak na samochód telewizji informacyjnej Digi24, przewracając pojazd. W momencie agresji w aucie nie było dziennikarzy.

Podczas starć rannych zostało dwóch policjantów.

Decyzja Centralnego Biura Wyborczego to nie koniec problemów

Georgescu, skrajnie prawicowy polityk, był niespodziewanym zwycięzcą pierwszej tury wyborów prezydenckich 24 listopada. Jednak na początku grudnia rumuński Sąd Konstytucyjny podjął decyzję o nieuznaniu wyników wyborów i powtórzeniu głosowania, argumentując, że sztab wyborczy Georgescu dopuścił się naruszenia prawa wyborczego i nieprzejrzystego finansowania kampanii, oraz zwracając uwagę na możliwą ingerencję Rosji w proces wyborczy.

Rumuńska prokuratura wszczęła dochodzenie przeciw Georgescu w związku z podejrzeniami o nadużycia wyborcze. Zarzucała mu m.in. nieprawidłowości w finansowaniu kampanii prezydenckiej, promowanie treści antysemickich i szerzenie mowy nienawiści, a także działania przeciw porządkowi konstytucyjnemu. Jeśli Georgescu zostanie uznany za winnego, może zostać uwięziony i pozbawiony możliwości ubiegania się o urząd publiczny - przypomniała agencja Bloomberga.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (59)