Morze pragnień i nadziei. Czego oczekujemy od prezydenta Dudy?
Dziś zaprzysiężony został nowy Prezydent RP. Podczas kampanii wyborczej Andrzej Duda obiecywał wiele. W trakcie wczorajszego wywiadu dla Polskiej Agencji Prasowej podkreślał zaś, że ustąpi z urzędu, jeśli w pierwszym roku prezydentury nie złoży dwóch zasadniczych dla siebie projektów: tych dotyczących obniżenia wieku emerytalnego i podniesienia kwoty wolnej od podatku. - Złożenie projektów to jedno, ale, czy ktoś je będzie realizował, to zupełnie inna sprawa – mówi Wirtualnej Polsce dr Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Duda w trakcie kampanii wyborczej obiecywał jeszcze m.in. dopłaty na dzieci z najbiedniejszych rodzin, przewalutowanie kredytów we frankach oraz powszechny darmowy dostęp do przedszkoli. Specjaliści wyliczyli, że spełnienie wszystkich tych postulatów kosztowałoby Polskę nawet 300 mld zł. To więcej niż wynosi budżet kraju. Czy prezydent Duda będzie w stanie urzeczywistnić swoje obietnice? – Realizacja deklaracji wyborczych będzie zależeć od kondycji finansowej państwa. Wiele z nich należy zderzyć z realizmem – mówi WP dr Grzegorz Balawajder z Uniwersytetu Opolskiego.
Wraz z nowym prezydentem, oprócz obietnic, pojawiają się i nowe oczekiwania. W pierwszy dzień urzędowania Andrzeja Dudy zapytaliśmy ekspertów, czego się po nim spodziewają. – Przynajmniej w początkowym okresie Andrzej Duda będzie starał się być prezydentem niezwykle aktywnym, trochę takim przeciwieństwem Bronisława Komorowskiego. Duda będzie dbał o to, żeby pierwsze sto dni prezydentury zapadły wyborcom w pamięć – mówi dr Balawajder. – Zresztą Duda sprawia wrażenie człowieka czynu, można zauważyć jego zapalczywość w dążeniu do celu – dodaje politolog.
– Jeszcze teraz, przed październikowymi wyborami, możemy się spodziewać kilku inicjatyw prezydenta – podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską dr Balawajder. – Przede wszystkim tych dotyczących obniżenia wieku emerytalnego i podniesienia kwoty wolnej od podatku. Złoży projekty, żeby spowodować zakłopotanie Platformy. Jeśli partia rządząca będzie utrzymywać dotychczasowe stanowisko i obstawać przy wieku 67 lat, będzie to dla PiS-u kolejny argument w kampanii wyborczej - dodaje politolog z Uniwersytetu Olsztyńskiego.
Eksperci zastanawiają się także, jak będzie wyglądać polityka prezydenta Andrzeja Dudy po październikowych wyborach parlamentarnych. – Wszystko będzie zależeć od tego, kto zwycięży w głosowaniu – mówi WP doktor Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Jeśli Duda będzie mieć szczęście, wybory wygra ta opcja, która będzie chciała spełnić jego postulaty. Ale jeśli prawica nie uzyska większości, prezydent będzie mógł składać projekty i patrzeć, jak przepadają – dodaje politolog z Krakowa.
- Niewątpliwie prezydent Duda będzie musiał dostosować swoje działania do układu sił, jaki wytworzy się po wyborach – potwierdza dr Badawajder. - Jeśli sprawdzą się obecne sondaże i PiS zwycięży w październiku, to nie zdziwiłbym się, gdyby doszło do podziału w sprawowaniu władzy. Rząd Beaty Szydło zająłby się sprawami gospodarczymi, natomiast ośrodek prezydencki – polityką zagraniczną. Wtedy też będzie mu łatwiej realizować swoje wyborcze obietnice. Natomiast jeśli wybory wygrałaby Platforma, co dziś wydaje się mało prawdopodobne, ale w polityce różnie bywa, wówczas Duda musiałby liczyć się z tym, że głównym rozgrywającym we wszystkich sprawach będzie rząd – komentuje ekspert.
Z kolei dr Jarosław Flis zwraca uwagę na jeszcze inną kwestię. – Duda spełni swoje obietnice, jeśli PiS będzie tego chciało – mówi w rozmowie z WP. – Najpierw będą kolejne wybory parlamentarne, dopiero później prezydenckie, rządzącej większości nie będzie więc zależało na tym, żeby szczególnie eksponować rolę prezydenta. To jest ten cały paradoks, który kosztował Bronisława Komorowskiego utratę drugiej kadencji. Oczywiście można żyć jako prezydent bardzo miło, ale nikt ze strony rządu nie jest zainteresowany, aby to prezydent grał pierwsze skrzypce – dodaje politolog z UJ. Czy Andrzej Duda znajdzie się w tej pułapce i zostanie zepchnięty na dalszy plan?
Prezydent zapewnia o swojej aktywności w sferze polityki zagranicznej. W wywiadzie dla PAP Duda zapowiedział „głębokie korekty” w stosunkach międzynarodowych. Chociaż, jak podkreśla dr Balawajder, nie podał większych konkretów. Prof. Edward Haliżak z Uniwersytetu Warszawskiego mówi WP, że określenie „głębokie korekty” jest określeniem na wyrost. – Jeśli przyjąć metaforę głębokiej korekty, Polska musiałaby wyjść z Unii Europejskiej lub z NATO. W przypadku prezydentury Andrzeja Dudy będzie można mówić jedynie o zmianie pewnych akcentów. Polska nie może zmienić kierunków polityki zagranicznej, jesteśmy związani umowami międzynarodowymi – dodaje ekspert z UW. – To byłoby naginanie konstytucji i ustaleń – potwierdza dr Flis.
Profesor Haliżak ma kilka rad dla Andrzeja Dudy. Uważa, że prezydent powinien skierować swój wzrok na mocarstwa – Stany Zjednoczone, Francję, Wielką Brytanię i Niemcy. – Każdy polityk chciałby dokonać resetu w stosunkach z tymi państwami, ale wtedy mógłby zostać posądzony o działanie na szkodę państwa – komentuje Haliżak. Dodaje także, że największe wyzwanie dla Dudy znajduje się na wschodzie. – Tu jest pole do inicjatyw. Polska powinna odegrać rolę rzecznika interesów Ukrainy na arenie UE. To jest dzieło na miarę historii od czasu epoki Jagiellońskiej. Obóz prezydencki ma tego świadomość – dodaje ekspert z UW. Przestrzega jednak Dudę przed zbytnim angażowaniem się w retorykę antyrosyjską. – Polska w Rosji nic nie może zyskać. Tam nie ma nic do osiągnięcia – konkluduje.
Z niedawnego badania CBOS-u wynika, że 48 proc. ankietowanych uważa, że Andrzej Duda będzie lepszą głową państwa niż Bronisław Komorowski. 22 proc. jest przeciwnego zdania. W ciągu pięciu najbliższych lat przekonamy się, czy Duda spełni oczekiwania ekspertów i społeczeństwa oraz która grupa – zwolennicy czy przeciwnicy nowego prezydenta – będzie miała rację.
Amanda Siwek, Wirtualna Polska