Shani Louk, bo tak nazywa się dziewczyna, którą rozpoznano na zdjęciach, mieszka z matką na stałe w Izraelu - podaje "Washington Post". Pochodzi jednak z Ravensburga w Badenii-Wirtembergii. Część jej rodziny nadal tam mieszka, Shani odwiedzała ich regularnie. Ze swoim chłopakiem - obywatelem Meksyku, organizowała festiwale muzyczne. W piątek wieczorem była z nim w kibucu Urim w południowym Izraelu, tuż przy granicy ze Strefą Gazy.
Gdy wieść o ataku na Izrael obiegła media na całym świecie, jej krewni chcieli się z nią skontaktować. Dwudziestolatka nie odbierała jednak telefonu.
- Wiedzieliśmy, że była na imprezie. Ale straciliśmy z nią kontakt - opowiada dziennikowi "The Washington Post" kuzynka kobiety Tom Weintraub Louk. Członkowie rodziny próbowali się także skontaktować z jej chłopakiem. Niestety również bezskutecznie.
Gdy w mediach społecznościowych pojawiły się filmy przedstawiające zamordowanych zakładników, inna kuzynka kobiety rozpoznała na jednym z nich Shani.
Rodzina wciąż ma nadzieję
Leżała na pace pickupa, na którym wiwatowali uzbrojeni bojownicy. Rozmówczyni " The Washington Post" przyznała, że nie była w stanie zmusić się do obejrzenia filmu, ale zobaczyła go matka ofiary. Rozpoznała córkę po tatuażach i długich dredach.
Nie wiadomo, czy Shani żyje. Na zdjęciu jest półnaga, leży na brzuchu, w nienaturalnej pozycji. Na jej głowie widać krwawiącą ranę.
Rodzina wciąż czeka na wieści. - Mamy nadzieję, że żyje - powiedziała Louk.
Nie ma wątpliwości, że część jeńców terroryści będą chcieli wymienić za uwięzionych w Izraelu bojowników Hamasu. Terroryści twierdzą, że w ich ręce wpadło tylu obywateli Izraela, że można będzie wymienić za nich wszystkich palestyńskich więźniów przetrzymywanych w izraelskich więzieniach.
Źródło: washingtonpost.com, bild.de