"Kubeł zimnej wody dla PO" po wyborach
Kampania Bronisława Komorowskiego była zbyt pasywna, brakowało w niej strategii; kampania PO przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi ma być ofensywna i przynieść jej wyborcze zwycięstwo - mówili po poniedziałkowym posiedzeniu zarządu politycy PO.
Zarząd Krajowy PO omówił w poniedziałek kampanię i wynik wyborów prezydenckich, których zwycięzcą okazał się kandydat PiS Andrzej Duda, w II turze oddało na niego głos 51,55 proc. wyborców - na wspieranego przez Platformę urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego zagłosowało w ostatnią niedzielę 48,45 proc. Niewykluczone, że w przyszłym tygodniu zarząd zbierze się ponownie po to, by wskazać szefa sztabu wyborczego w kampanii przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.
"Przeprowadziliśmy analizę wyborów, wszystkich aspektów kampanii, także sposobów działania. Wszystko zostało przeanalizowane szczerze i w sposób pełny. Skupiliśmy się po takiej analizie i diagnozie, na planach na przyszłość, a więc co zamierzamy w najbliższym czasie zrobić i jak chcemy się przygotować do kampanii parlamentarnej" - powiedział po zakończeniu posiedzenia zarządu szef klubu PO Rafał Grupiński.
Lider pomorskiej PO, wiceminister zdrowia Sławomir Neumann wyraził pogląd, że niedzielne wybory "przegrał Bronisław Komorowski, który od samego początku starał się kreować na kandydata spoza Platformy". "Platforma bardzo się starała pomóc w tych wyborach, bardzo mocno pracowała w tej kampanii, zrobiła wszystko, by Bronisław Komorowski wygrał. To był popierany przez nas kandydat, nie uchylamy się od tego, nie udało mu się, ale to jeszcze o niczym nie przesądza na jesieni" - powiedział.
Zapewnił przy tym, że porażka Komorowskiego nie oznacza, że Platforma "skończyła żywot". "Widzimy wynik niedzielny, ale idziemy z przesłaniem, że Platforma nie skończyła swojego żywota, idzie i się bije dalej w trzeciej rundzie, która będzie w październiku" - stwierdził. "Jesteśmy przekonani, że wygramy wybory parlamentarne. Nic tak nie uczy jak przegrane kampanie. Ta przegrana uczy wiele" - dodał Neumann.
Głosów odcinających się od kampanii prezydenta było więcej. Sekretarz generalny PO, minister sportu Andrzej Biernat pytany, czy należałoby wyciągnąć konsekwencje wobec członków sztabu wyborczego odparł, że "sztab był pana prezydenta Komorowskiego, nie PO". "To był nasz kandydat, ale sztab nie był nasz" - stwierdził. "Platforma nie przegrała, to dlaczego mamy jakieś konsekwencje wyciągać, wobec kogo?" - pytał Biernat.
Szefem sztabu Komorowskiego był szef podlaskiej PO Robert Tyszkiewicz, a znaleźli się w nim zarówno politycy PO, jak i przedstawiciele Kancelarii Prezydenta.
Wiceszefowa PO, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz relacjonowała po posiedzeniu zarządu, że Tyszkiewicz z godnością przyjął uwagi adresowane do sztabu. "Kampania była prowadzona w sposób zbyt pasywny, każdy to widział, mało było polaryzacji, za łagodnie" - oceniła. Pytana, co Tyszkiewicz usłyszał od członków zarządu, wiceszefowa PO powiedziała, że "usłyszał, że kampania nie miała strategii. "Ale on jest szefem kampanii od strony organizacyjnej, a nie strategii, a to strategia w mojej ocenie niedobra" - dodała.
Poinformowała ponadto, że zarząd zdecydował o mocnej, ofensywnej kampanii przed wyborami parlamentarnymi. "Uwagi krytyczne, które były na zarządzie (o kampanii Komorowskiego) mamy wykorzystać na przyszłość, żeby nie robić takich błędów" - podkreśliła Gronkiewicz-Waltz.
Zapowiedziała, że przygotowania do kampanii parlamentarnej PO zaczną się już we wtorek. Nie chciała zdradzić jednak żadnych szczegółów. "Musimy szybko opracować program, zacząć robić listy wyborcze, chcemy złożyć różne, nowe propozycje, pani premier ma już koncepcję, ale to do niej należy jej ogłoszenie" - powiedziała jedynie.
Politycy PO zaprzeczali medialnym spekulacjom, jakoby na posiedzeniu zarządu rozważany był pomysł przedterminowych wyborów. Przyznawali jednocześnie, że było "bicie się w piersi" za przegraną kampanię Komorowskiego. Według informacji PAP, możliwe, że we wtorek dojdzie do spotkania z koalicyjnym PSL.
Wcześniej, przed posiedzeniem zarządu, szef kujawsko-pomorskiej Platformy Tomasz Lenz ocenił w rozmowie z PAP, że wynik Komorowskiego w wyborach jest na pewno lepszy niż jego kampania wyborcza. "Komorowski nie zasłużył na porażkę, był bardzo dobrym prezydentem, godnie reprezentował nas za granicą. Gdyby nie błędne podejście do kampanii i fakt, że poparcie dla Komorowskiego na poziomie 60 proc. uśpiło Kancelarię Prezydenta i sztab wyborczy, gdyby komunikacja z wyborcami była częstsza, to prezydent wygrałby wybory" - przekonywał Lenz. Jak dodał, w ciągu dwóch tygodni od I tury wyborów nie udało się odrobić strat.
Europoseł Adam Szejnfeld mówił, że wynik Komorowskiego to "kubeł zimnej wody" dla Platformy. "To kolejny sygnał ostrzegawczy dla naszej partii, musimy głęboko przeanalizować sytuację i wyciągnąć wnioski. Konieczne jest wsłuchanie się w głos obywateli, bo to dla nich jesteśmy w polityce" - podkreślił.
Przyznał, że wygranie wyborów parlamentarnych nie będzie łatwe. "W Polsce, tak jak w Europie, jest klimat zmiany, w wyborach prezydenckich wygrały emocje na zmianę, a nie programy" - ocenił Szejnfeld. Jego zdaniem w partii nie będzie rozliczeń. "Takie rozliczenia nie zmienią już wyniku wyborczego, nie dają też gwarancji na zwycięstwo na jesieni, musimy wyciągnąć wnioski z tego, co nam powiedzieli wyborcy" - zaznaczył polityk PO.
Rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że Platforma wie, jakie błędy zostały popełnione w kampanii prezydenckiej Komorowskiego, ale - zapewniła - tych błędów nie popełni w kampanii parlamentarnej. "Kampania (parlamentarna) będzie wymagała innego sposobu komunikowania się z Polakami. Na pewno (postawimy) na większy nacisk na kontakty bezpośrednie" - dodała, zaznaczając, że kampania bezpośrednia, osobiste uściski dłoni, sprawdziła się w kampanii Andrzeja Dudy.
Część polityków PO jest jednak zdania, że Komorowskiego "obciąża" osiem lat rządów PO. Ich zdaniem niewykluczone, że w partii powinny nastąpić zmiany, obejmujące też szefową Platformy. Jako ewentualnego następcę wskazują szefa MSZ Grzegorza Schetynę. Sam minister mówił w niedzielę wieczorem o potrzebie wyciągnięcia wniosków z przegranej prezydenta. "Najważniejsze jest, żeby postawić dobrą diagnozę" - podkreślał Schetyna.
Zdecydowana większość rozmówców PAP wyklucza jednak zmianę lidera PO jeszcze przed jesiennymi wyborami do Sejmu i Senatu. "Najgorsze co moglibyśmy teraz zrobić, to zacząć zajmować się sobą, wtedy na pewno przegramy" - uważa jeden z czołowych posłów Platformy.
Szefowa świętokrzyskiej PO Marzena Okła-Drewnowicz przekonywała w rozmowie z PAP, że PO potrzebuje nowej oferty programowej, zwłaszcza dla tych wyborców, którzy w niedzielę poparli Andrzeja Dudę. Przyznała, że Platforma nie doszacowała potrzeby zmian, których oczekują Polacy. "Dzisiaj mamy tą świadomość i wiemy, żeby wygrać wybory jesienne, trzeba mieć dobrą ofertę dla Polek i Polaków tak, żeby Platforma odzyskała w pełni swoje zaufanie i mogła wygrać wybory parlamentarne" - zaznaczyła Okła-Drewnowicz.
Według niej PO musi m.in. rozwinąć ofertę dla młodych. Przypomniała, że podczas kampanii wyborczej Komorowski zapowiedział program "Dobry Start dla Młodych". "Myślę, że musimy iść właśnie w tą stronę - kontynuować tego typu propozycje i wdrażać je w życie tak, aby pokazywać, że oferta, którą mamy, jest realna i opłaca się na nas zagłosować, bo ci, którzy są dziś na etapie poszukiwania pracy, będą mieli większe szanse, by ją znaleźć" - powiedziała posłanka PO.