Konsekwencje buntu senatora PiS. Koledzy gratulują, opozycja kusi
Poseł Krzysztof Sobolewski uznawany jest nawet w części PiS za symbol nepotyzmu, mimo to umocnił swoją pozycję w partii i dzięki rekomendacji Jarosława Kaczyńskiego został jej sekretarzem generalnym. W proteście przeciwko tej decyzji z funkcji szefa senackiego klubu PiS zrezygnował senator Marek Martynowski. Jak wynika z naszych ustaleń, niewykluczone, że Martynowski tym samym stracił szansę na start w kolejnych wyborach do Senatu z rekomendacją macierzystej formacji.
Jak informowaliśmy w Wirtualnej Polsce we wtorek wieczorem, dotychczasowy szef senackiego klubu PiS, Marek Martynowski postanowił zrezygnować ze swojej funkcji w sprzeciwie wobec awansu posła Krzysztofa Sobolewskiego na sekretarza generalnego partii rządzącej.
Sobolewski uznawany jest za symbol nepotyzmu w formacji Jarosława Kaczyńskiego. Przyznał to także sam Martynowski, stwierdzając, że "Sobolewski to twarz nepotyzmu" w PiS. Powód? Do niedawna małżonka posła Sobolewskiego była zatrudniona w kilku radach nadzorczych w spółkach skarbu państwa i piastowała dyrektorskie stanowisko w Orlenie. Zawrotną karierę w państwowych firmach zaczęła robić po tym, jak wyszła za mąż za obecnego sekretarza generalnego PiS.
Z tych powodów (choć nie tylko z tych) stosunek do Sobolewskiego znacznej części polityków i działaczy partii rządzącej był skrajnie negatywny. Wielu przedstawicieli PiS do dziś twierdzi, że Sobolewski - zausznik prezesa Kaczyńskiego - po prostu partii szkodzi. Otwarcie dał temu wyraz jeden z najważniejszych senatorów PiS.
Jak wynika z naszych rozmów, część klubu PiS wiedziała o zamiarach Martynowskiego już od weekendu. Ale dla sporej grupy parlamentarzystów decyzja senatora PiS była jednak zaskoczeniem.
- Marek jest naszym senatorem od trzech kadencji, ma w partii świetne notowania i jest ceniony. Dlatego boli jego decyzja. A zwłaszcza to, że otwartym tekstem krytykuje "Sobola", jednego z najbardziej zaufanych ludzi prezesa. Bo krytyka "Sobola" to krytyka PiS-u - mówi nam jeden z parlamentarzystów formacji Jarosława Kaczyńskiego.
Martynowski wspierany przez kolegów z PiS
Jak się dowiadujemy, decyzja Martynowskiego spotkała się z uznaniem znacznej części senatorów PiS. Potwierdza to w rozmowie z Wirtualną Polską senator klubu PiS Jan Maria Jackowski. - Jego gest jest popierany przez wielu senatorów PiS. Marek odbierał bardzo wiele gratulacji. I myślę, że da to do myślenia kierownictwu naszego obozu politycznego - powiedział polityk klubu PiS w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski.
Jackowskiemu także nie podoba się umocnienie pozycji w partii Krzysztofa Sobolewskiego. - Decyzja o powołaniu Sobolewskiego na sekretarza generalnego PiS przelała czarę goryczy. Ta nominacja jest zaprzeczeniem walki z nepotyzmem - przyznaje Jackowski.
Senator żałuje odejścia z funkcji Marka Martynowskiego. - Był bardzo dobrym szefem klubu, wszyscy cenili go za kompetencje, wszyscy mają do niego szacunek. Pan senator słynie z umiaru i umiejętności prowadzenia dialogu. Ze spokoju, merytoryczności - chwali Martynowskiego senator klubu PiS.
Dlatego też - jak słyszymy w kuluarach - senator Martynowski może wkrótce otrzymać propozycję dołączenia do jednego z klubów opozycyjnych. W tym kontekście mówi się o PSL-Koalicji Polskiej.
- Znam dobrze senatora Marka Martynowskiego. Jesteśmy parlamentarzystami z tego samego okręgu wyborczego. Na pewno nie można odmówić mu przyzwoitości. Marek jest człowiekiem uczciwym, pewnie liczy się z tym, że pan Sobolewski "zetnie mu głowę" w momencie przygotowywania list wyborczych. My możemy porozmawiać z Markiem, bo ludzi przyzwoitych na listy zawsze można przyjąć - przyznaje wicemarszałek Sejmu z PSL i Koalicji Polskiej Piotr Zgorzelski.
Martynowski chce być lojalny
Jak jednak słyszymy, mimo zrzeczenia się funkcji szefa klubu senackiego PiS, Martynowski pozostanie w formacji Jarosława Kaczyńskiego. - Ja rezygnuję z funkcji, natomiast jestem w partii, jestem w klubie i będę lojalnym członkiem. Natomiast to, że mi się coś nie podoba, to mam do tego prawo - powiedział senator PiS w środę.
Przyznał jednak, że spodziewa się, iż może nie wystartować w kolejnych wyborach z rekomendacją swojej partii. - Sekretarz generalny jest bardzo ważną funkcją w partii. To on ustala i akceptuje listy wyborcze. Ja po części mogę być ofiarą tej uchwały o nepotyzmie. Pewnie nie znajdę się na liście kandydatów [PiS - przyp. red. ] do Senatu - stwierdził Martynowski w rozmowie z dziennikarzami.
Jak słyszymy, tak się może właśnie skończyć. O ile to Sobolewski będzie miał w tej sprawie najwięcej do powiedzenia. Bo Martynowski wciąż może liczyć na wsparcie partyjnych kolegów. A rezygnacja z funkcji szefa senackiej większości PiS tego nie zmieni - przeciwnie.
Walka z nepotyzmem w praktyce
Przypomnijmy: na kongresie Prawa i Sprawiedliwości - zgodnie z tym, co zapowiadaliśmy w Wirtualnej Polsce - przyjęto tzw. uchwałę sanacyjną przeciwko nepotyzmowi. Zakłada ona zakaz zatrudniania najbliższych polityków PiS w spółkach Skarbu Państwa i zasiadania w radach nadzorczych.
Szef klubu PiS Ryszard Terlecki podkreślał, że część osób z PiS musi liczyć się z tym, że ich krewni stracą posady w państwowych instytucjach. W tym kontekście zwracano uwagę zwłaszcza na posła Krzysztofa Sobolewskiego i jego żonę. Mimo to Sobolewski umocnił się w partyjnych strukturach. I to wielu w partii się nie podoba.