Kolejni politycy PiS na liście prokuratury. Immunitety stracą znane nazwiska

Dariusz Matecki, Łukasz Mejza, Antoni Macierewicz - według nieoficjalnych rozmów z przedstawicielami obecnej władzy to ci politycy mogą być pierwsi w kolejności do uchylenia im poselskich immunitetów. - To kolejny krok przed wnioskami o areszt - twierdzą źródła WP.

 Kolejni politycy PiS na liście prokuratury. Immunitety mogą stracić znane nazwiska
Kolejni politycy PiS na liście prokuratury. Immunitety mogą stracić znane nazwiska
Źródło zdjęć: © East News, PAP
Michał Wróblewski

Następne zapowiedział Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk.

Dariusz Matecki zrzekł się immunitetu w związku ze sprawą zaklejania plakatów wyborczych w trakcie kampanii, ale nie tego dotyczyć będą główne postępowania dotyczące posła Suwerennej Polski. Jak słyszymy nieoficjalnie, w najbliższym czasie do marszałka Sejmu ma trafić wniosek o uchylenie immunitetu w związku z aferą związaną z wykorzystywaniem środków z Funduszu Sprawiedliwości.

Z informacji prokuratury wynika, że Matecki miał wpływ na kilka fundacji, będących beneficjentami kontrolowanego przez Suwerenną Polskę Funduszu Sprawiedliwości. Chodzi o organizacje, które były faworyzowane w konkursach, o których decydowali partyjni koledzy Mateckiego.

Za Mateckim ciągnie się też sprawa jego pracy dla Lasów Państwowych (również kontrolowanych przez "ziobrystów", a prześwietlanych dziś przez rządzących), a także sprawdzane wciąż związki z aferą przeciekową w Szczecinie, po której samobójstwo popełnił nastoletni syn posłanki Koalicji Obywatelskiej Magdaleny Filiks (Matecki w reportażu TVN24 przekonywał, że nie miał z tą sprawą "nic wspólnego").

Źródła WP twierdzą, że wniosek o areszt dla Mateckiego to kwestia czasu.

Przypomnijmy: śledztwo dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości prowadzi Prokuratura Krajowa, która w tej sprawie postawiła zarzuty m.in. byłym urzędnikom Ministerstwa Sprawiedliwości. Zajmowali się oni funduszem, którego głównym celem, w założeniu, jest pomoc ofiarom przestępstw.

W związku ze śledztwem w kilkudziesięciu miejscach w kraju ABW wraz z prokuratorami przeprowadziła przeszukania, m.in. w domu b. szefa MS Zbigniewa Ziobry. Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk podał wówczas, że trwają analizy pod kątem przygotowania wniosków o uchylenie immunitetu politykom.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Z kolei w sprawie posła i byłego wiceministra sportu Łukasza Mejzy trwają śledztwa w co najmniej trzech sprawach, o których przez wiele miesięcy informowała Wirtualna Polska. W każdym z nich prokuratorzy gromadzą materiały dokumentujące jego biznesową działalność.

Chodzi m.in. o sprzedaż maseczek, które okazały się niezdatne do użycia, szkolenia firmy Future Wolves za unijne pieniądze, a także kwestia nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych polityka.

Sprawami tymi zajmują się prokuratorzy w Warszawie, Zielonej Górze i Poznaniu.

Jak pisała WP, polityk miał pominąć w oświadczeniu majątkowym pokój na poddaszu, który przynależy do jego mieszkania. Za składanie fałszywych oświadczeń majątkowych grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Łukasz Mejza kupił mieszkanie w Zielonej Górze w 2018 r. od firmy PBS Szymanowscy i Wspólnicy. Jednym z jej wspólników był Daniel Szymanowski, z którym Mejzę łączyły interesy - byli wspólnikami w firmie Vinci Sport. W grudniu 2023 roku Daniel Szymanowski został nieprawomocnie skazany za przywłaszczenie 420 tys. zł z innej spółki zajmującej się budownictwem.

W 2021 r. WP opisywała, że były wspólnik Szymanowskiego, a obecnie likwidator spółki PBS Szymanowscy i Wspólnicy, Tomasz Siemiński ujawnił, że jego firma zapłaciła za wykończenie mieszkania Mejzy 50 tys. zł i podarowała mu za złotówkę miejsce postojowe warte 10 tys. złotych.

Informacja o mieszkaniu nie znalazła się w żadnym oświadczeniu majątkowym Łukasza Mejzy. Dopiero po pytaniach dziennikarzy Mejza złożył korektę dokumentu i przesłał ją do Sejmu.

8 marca na polecenie Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze policja przeszukała mieszkanie Mejzy. Posła PiS nie było w domu, ale była jego partnerka. Przeszukanie ujawniło, że z mieszkania Mejzy na ostatnim piętrze prowadzą schody na poddasze zaadaptowane na gabinet posła PiS z biurkiem i biblioteczką.

Po przeszukaniu poseł Mejza nie złożył zażalenia na przeszukanie. Nie odpowiedział też na pytania WP w tej sprawie.

Za Mejzą ciągną się również historie, które zdecydowały o wyrzuceniu go z rządu PiS. Dziennikarze WP opisywali, jak polityk - ze swoimi współpracownikami - chciał zarabiać na zbiórkach i leczeniu ciężko chorych ludzi. Przekonywał, że oferują one skuteczną terapię na wiele nieuleczalnych chorób. Okazało się to kłamstwem.

Na "swoją kolej" czeka również Antoni Macierewicz. Kilka tygodni temu Donald Tusk stwierdził, że "pętla informacji, jakie gromadzimy, zaciska się" wokół byłego szefa MON i przewodniczącego podkomisji smoleńskiej. To poważne, choć na razie polityczne, zarzuty.

W tej sprawie głos zabrał w programie "Tłit" Wirtualnej Polski sam Prokurator Generalny Adam Bodnar. - Ja oczywiście muszę się bardziej miarkować ze słowami. (...) Natomiast w przypadku pana Antoniego Macierewicza, to interesuje mnie zawiadomienie złożone przez pana ministra Tomczyka, które odpowiada na wielomiesięczne działanie poprzedniej prokuratury, mianowicie zniszczenie dowodów związanych z katastrofą smoleńską - powiedział minister sprawiedliwości.

Wcześniej wiceszef MON Cezary Tomczyk poinformował, że prokuratura domagała się od Antoniego Macierewicza oraz Mariusza Błaszczaka zwrotu dowodów rzeczowych udostępnionych podkomisji smoleńskiej. W poprzednich latach bowiem prokuratura przekazała fragmenty wraku Tu-154, który rozbił się w Smoleńsku, podkomisji Antoniego Macierewicza. Część z nich - jak ujawniła obecna władza - została jednak zniszczona lub utracona. I właśnie za to Macierewicz może otrzymać zarzuty, a jego immunitet zostać uchylony.

W WP ujawnialiśmy kolejne szczegóły w tej sprawie. Opisywaliśmy m.in. twierdzenia MON i prokuratury, że Macierewicz utrudnia śledztwo.

Korneluk zapowiada uchylanie immunitetów

- To z całą pewnością nie koniec, jeśli chodzi o wnioski o uchylenie immunitetu parlamentarnego polskich posłów, a także senatorów - stwierdził prokurator krajowy Dariusz Korneluk. Podkreślił, że mimo iż do tej pory postawiono zarzuty 11 osobom w śledztwie dotyczącym wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, z których trzy osoby zostały aresztowane, to na pewno nie jest to koniec sprawy.

Przypomnijmy: w zeszłym tygodniu sejmowa komisja regulaminowa opowiedziała się za uchyleniem immunitetu byłemu wiceszefowi Ministerstwa Sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu z Prawa i Sprawiedliwości.

Prokuratura przedstawiła mu 11 zarzutów, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Komisja wyraziła również zgodę na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie posła.

Głosowanie ws. immunitetu Romanowskiego jest zaplanowane na piątek 12 lipca.

Prokuratura - poza wnioskiem dotyczącym Romanowskiego - skierowała do Sejmu także wniosek o uchylenie immunitetu innemu posłowi PiS, także b. wiceszefowi MS i politykowi Suwerennej Polski, Michałowi Wosiowi, na co Sejm zgodził się w końcu czerwca.

- Co do ministra Wosia postanowienie jest wydane, a czynność jest już zaplanowana co do dnia i godziny. Został wezwany do prokuratury celem przedstawienia zarzutów - poinformował prok. Korneluk w TVP Info. Nie ujawnił jednak terminu tej czynności.

- Praktyka funkcjonowania prokuratury już nie będzie taka, że jako prokurator krajowy będę wyprzedzał działania prokuratorów. (...) Po przeprowadzonej czynności będziecie państwo powiadomieni - zaznaczył.

"Nie ma świętych krów"

Prokurator krajowy został też zapytany o to, ile jest jeszcze rozważanych wniosków o uchylenie immunitetu posłom. - Jest szereg postępowań, w których prokuratorzy rozważają takie możliwości. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, ile precyzyjnie jest postępowań, ale to z całą pewnością nie koniec, jeśli chodzi o wnioski o uchylenie immunitetów parlamentarnych, jeśli chodzi o polskich posłów, a także senatorów - odpowiedział Korneluk.

- Nie ma świętych krów, za każde postępowanie osobiście odpowiadam jako ten, który sprawuje funkcję prokuratora krajowego i gwaranta, żeby zapewnić komfort pracy dla niezależnych prokuratorów - podkreślił Korneluk. Zapewnił, że "skończył się czas politycznej prokuratury".

Prokuratura i sądy zamiast komisji

W obozie rządzącym - w tym w Kancelarii Premiera - słychać nutę zawodu z powodu stylu działania komisji i niskiego poziomu przesłuchań. Przedstawiciele obozu rządzącego na czele z premierem widzą, rzecz jasna, konieczność dalszego rozliczania poprzedników, ale nie ma dziś - jak słyszymy - żadnych poważnych rozmów o powoływaniu kolejnych komisji śledczych. To ciekawe o tyle, że jeszcze pod koniec ubiegłego roku - gdy powstał rząd KO, Trzeciej Drogi i Lewicy - media informowały o planach powołania sześciu, a nawet siedmiu komisji śledczych.

Oficjalne decyzje w sprawie powołania kolejnych komisji śledczych mają być podejmowane najwcześniej latem. Niewykluczone, że żadna komisja śledcza w tym roku już nie powstanie.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupapw.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1089)