Fragmenty wraku Tupolewa w rękach podkomisji Macierewicza. "Część zgubiono lub zniszczono"
Prokuratura przekazała fragmenty wraku Tu-154, który rozbił się w Smoleńsku podkomisji Antoniego Macierewicza. Część z nich została jednak zniszczona lub utracona - przekazał w czwartek wiceszef MON Cezary Tomczyk. Łącznie chodzi o nawet 18 elementów.
22.02.2024 | aktual.: 22.02.2024 13:05
- Dotarliśmy do korespondencji Ziobry z Antonim Macierewiczem oraz z Mariuszem Błaszczakiem. To jedna z najbardziej bulwersujących spraw, na jakie trafiłem przez lata pracy w rządzie i parlamencie (...) Dowody rzeczowe przekazane komisji przez prokuraturę zostały zniszczone. Komisja Macierewicza pozostałe 18 oryginalnych części Tupolewa po prostu zgubiła. Te dowody zniknęły - powiedział wiceszef MON w czwartek.
- W roku 2016, bo od tego momentu zaczyna się ta sprawa, zespół śledczy numer 1 Prokuratury Krajowej zarządzeniem z dnia 23 czerwca 2016 roku udostępnił elementy i części samolotu 154M, numer boczny 101, które stanowiły dowody rzeczowe w śledztwie. Przekazał je podkomisji smoleńskiej za czasów rządów pana Antoniego Macierewicza - poinformował Cezary Tomczyk.
- Prokuratura przekazała podkomisji Macierewicza 23 elementy Tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Dowody przyjęto bez protokołu lub sprawozdania. Te części zostały zdeponowane w podkomisji. 5 z tych elementów wysłano do badań. Wiecie, co się stało? Te części zostały zniszczone - przyznał wiceminister.
6 razy więcej niż komisja Millera
Podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej została powołana na mocy rozporządzenia z 4 lutego 2016 r. podpisanego przez ówczesnego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Rozwiązana została 15 grudnia ub.r., tuż po objęciu władzy przez rząd Donalda Tuska. 19 stycznia w MON powołano zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Podkomisja smoleńska Antoniego Macierewicza, tylko po wstępnych analizach, kosztowała 6 razy więcej niż komisja Jerzego Millera - powiedział pod koniec stycznia w Sejmie wiceminister Tomczyk. Oświadczył, że raport Millera wrócił na stronę resortu i jest jedynym obowiązującym raportem ws. katastrofy smoleńskiej.
Łącznie to nawet 33 mln zł.