Katastrofa smoleńska. "Gazeta Polska": rząd wiedział o zamianie ciał w trumnach już pięć miesięcy po tragedii
• "GP": Rosja w trumnie prezydenta Kaczorowskiego złożyła zwłoki innej osoby
• Według ustaleń gazety, rząd dowiedział się o tym pięć miesięcy po katastrofie
• Informacje przekazał na piśmie 24 września 2010 roku ambasador Jerzy Bahr
• O zamianie ciał wiedziała m.in.: komisja Millera i Naczelna Prokuratura Wojskowa
Pięć miesięcy po katastrofie smoleńskiej władze polskie zostały powiadomione, że Rosja w trumnie prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego złożyła zwłoki innej osoby - podała "Gazeta Polska". Według dziennika, o zamianie ciał dowiedziały się również komisja Jerzego Millera i Naczelna Prokuratura Wojskowa.
Według "GP" Jerzy Bahr, ówczesny ambasador RP w Moskwie, powiadomił o tym władze polskie w oficjalnym piśmie 24 września 2010 roku. Dowiedział się on o tym, od Piotra Litwiszki, rosyjskiego prokuratora i naczelnika Wydziału Międzynarodowej Współpracy Prawnej Komitetu Śledczego.
Litwiszko miał powiedzieć "badanie DNA nie potwierdziło, iż szczątki złożone do trumny prezydenta Kaczorowskiego rzeczywiście do niego należą". Pomyłki miały dotyczyć też innych ofiar katastrofy smoleńskiej.
Według gazety, informację otrzymali: Tomasz Arabski (szef kancelarii premiera Donalda Tuska)
, Krzysztof Kwiatkowski (ówczesny Minister Sprawiedliwości), Jerzy Miller (przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej) oraz prokurator Krzysztof Parulski.
"To skandal, jestem oburzony. O tym, że mogą być jakiekolwiek nieprawidłowości w identyfikacji prezydenta Kaczorowskiego, jego bliscy dowiedzieli się dopiero jesienią 2012 r. Czyli tuż przed ekshumacją. Wcześniej nikt nawet nie zwrócił się do rodziny z informacją o tym, że ciała zostały zamienione" - mówił "Gazecie Polskiej" Gniewomir Rokosz-Kuczyński, prezes Europejskiego Centrum Młodzieży i Rozwoju Demokracji Lokalnej.
Ówcześni członkowie rządu, szef kancelarii premiera, szef komisji i wspomniany wyżej prokurator nie zajęli jeszcze stanowiska w tej sprawie.
O zamianie ciał ofiar katastrofy smoleńskiej i pretensjach rodzin, które za błędy obwiniają rząd Donald Tusk mówił w październiku 2012 roku w wywiadzie dla TVN24. - Ja rozumiem cierpienie, niepewność i złość rodzin smoleńskich, ale muszę powiedzieć, że wszyscy włożyliśmy chyba maksimum wysiłku w tamtym czasie, żeby cierpienie rodzin złagodzić sprawną i możliwie empatyczną opieką. Ja nie mówiłbym o zamianie ciał, bo to sugeruje, że ktoś po ciemku, celowo zamienił ciała. (...) Kiedy mówimy zamiana ciał, to w tle mamy opinie niezgodne z faktami i krzywdzące dla ludzi, którzy tam pracowali, że ktoś złośliwie, ze względu na jakiś spisek, zamienił ciała - powiedział ówczesny premier
Odnosząc się do badań DNA dodał: - Badanie na miejscu oznaczałoby, że bardzo istotna ich część musiałaby tygodnie lub miesiące pozostać w Rosji. Uważam, że decyzje, że tam gdzie rodziny rozpoznały ciało sprowadzany je i robimy pogrzeby, były uprawnione. Jedyną intencją wszystkich, którzy odpowiadali za tę procedurę, było oszczędzenie dodatkowego cierpienia - zaznaczył Tusk w rozmowie z Moniką Olejnik 15 października 2012 roku.
Zapewniał wtedy też, że zarówno ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz, jak i szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski pojechali do Rosji, żeby "pomagać rodzinom". - Kiedy poprosiłem minister Kopacz i ministra Arabskiego, żeby pojechali do Rosji, nie mieli tam do wykonania żadnych obowiązków konstytucyjnych. Pojechali, żeby opiekować się rodzinami i pomagać. W tym sensie dzisiejsza marszałek odrzuca zarzuty, że była odpowiedzialna m. in. za negocjacje z Putinem. Pojechała tam, żeby rodziny nie były same - mówił Tusk.