"Karta lepsza niż woreczek pieniędzy". Kownacki ujawnia, jak płacili w MON
MON ujawnił, ile pracownicy resortu za czasów Antoniego Macierewicza wydali płacąc służbowymi kartami: 15 milionów złotych. To kilkukrotnie więcej, niż wydatki wszystkich innych ministerstw razem wziętych. - Płatność kartą jest bardziej cywilizowana niż woreczek pieniędzy - tłumaczy Bartosz Kownacki w rozmowie z WP.
O płatności służbowymi kartami w resortach zapytał poseł Piotr Misiło. Najdłużej z odpowiedzią zwlekało MON. Kwoty ujawniono dopiero po odejściu Antoniego Macierewicza. I okazało się, że pracownicy MON wydali 15 milionów złotych, a wszystkie inne resorty razem wzięte… nieco ponad 2 miliony.
Karta lepsza niż woreczek pieniędzy
Bartosz Kownacki przekonuje, że karty służbowe były dla pracowników MON tylko narzędziem do wykonywania obowiązków. - Cały świat używa kart kredytowych. Każda delegacja, która gdzieś jedzie, musi zapłacić choćby za hotel. To bardziej cywilizowane, niż chodzenie z woreczkiem pieniędzy - mówi Wirtualnej Polsce. Podkreśla, że właśnie wyjazdy, czyli koszty hoteli i przejazdów, generowały największe koszty. – To oficjalne delegacje. Miesięcznie było ich kilkanaście - informuje.
Poza tym w swoich strukturach MON ma pion odpowiedzialny za dyplomację wojskową. Tam również używano służbowych kart. - Kart używają do wykonywania swoich obowiązków attaché wojskowi, a jest ich kilkudziesięciu. Nawet wyjazdy szefa sztabu generalnego czy dowódcy rodzajów sił zbrojnych były tak opłacane - mówi Kownacki.
Karta to nie wszystko
Jak zauważa Bartosz Kownacki, w innych resortach płaci się zwykle albo przelewem, albo gotówką. - Nasza księgowość, o ile pamiętam, nie obsługiwała wszystkich przelewów. Nie mogło być tak, że ktoś dostawał fakturę i opłacał ją przelewem - mówi. Dlatego też rachunki za służbowe karty mają być kilkukrotnie wyższe, niż w innych resortach.
- Trudno brać gotówkę i nią płacić - uważa Kownacki. - W Sejmie cały czas tak to funkcjonuje: jeździ się z plikiem gotówki, w niektórych hotelach nie wiedzą nawet co z tym zrobić. Patrzą na nas jak na dziwnych ludzi.
Rozliczali wydatki dokładnie
Choć nie wiemy na co konkretnie wydawano w MON pieniądze, to jednak Bartosz Kownacki zapewnia, że wszystkie kwoty były skrupulatnie ewidencjonowane. - Rozliczaliśmy się bardzo dokładnie. Rachunek z hotelu podpisywany był z dziesięć razy: przez dyrektora departamentu, naczelnika wydziału, główną księgową… To był wręcz rozliczeniowy absurd.
Tu jednak pojawiają się wątpliwości autora interpelacji Piotra Misiło. - Wygląda to zatrważająco. A jeśli dodamy informację, że ministerstwo nie chciało udzielić odpowiedzi pod kierownictwem Macierewicza, to rysuje się obraz, który nie wygląda korzystnie – ocenia poseł Nowoczesnej w rozmowie z Wirtualną Polską. Jak informuje, wysłał już prośbę o udostępnienie szczegółowego zestawienia wydatków.
Misiło przypomina też, że Antoni Macierewicz zniósł limity na wydatki reprezentacyjne w MON. - Jest to dość mocno skorelowane ze sobą - uważa Misiło.
Błaszczak ogranicza liczbę kart
MON szybko zareagował na doniesienia o wydatkach. Resort wydał oświadczenie, w którym informuje, że Mariusz Błaszczak ograniczył liczbę służbowych kart płatniczych o ponad połowę. Teraz uprawnionych do ich posiadania jest tylko 12 osób, które odpowiedzialne są za organizację wyjazdów, delegacji, a także pracownicy zajmujący się "drobnymi zakupami interwencyjnymi związanymi", czyli m.in. technicznymi awariami budynku.
Resort zaznacza również, że kwota 15 milionów dotyczy całych sił zbrojnych, a nie jedynie ministerstwa. "Nie były to też środki przeznaczone na wydatki reprezentacyjne jak twierdzą posłowie opozycji. Były to karty wykorzystywane do funkcjonowania jednostek wojskowych i ponad 100 ataszatów obrony funkcjonujących poza granicami państwa" - czytamy w oświadczeniu.
**Zobacz także: Poparcie dla PiS-u maleje. "Przeceniamy znaczenie ustawy o IPN dla sondażu"