Jarosław Gowin: nie można wykluczyć scenariusza zamachu
Jarosław Gowin w Radiu ZET ogłosił, że zmienił zdanie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska przez wiele lat wykluczał możliwość zamachu na samolot prezydencki. W czwartek, w rozmowie z Moniką Olejnik stwierdził, że "nie można lekceważyć" takiego scenariusza.
Jarosław Gowin podkreślił, że największy wpływ na jego opinię mają „dowody złej woli państwa rosyjskiego”.
- Rosjanie nie oddają nam czarnej skrzynki. Jedna trzecia wraku zniknęła. Polityka Rosji nabrała charakteru imperialnego. To, przy całkowitej bezsilności państwa polskiego, są przesłanki, które powodują, że każdy scenariusz musi być brany pod uwagę - stwierdził lider Polski Razem - partii, która z Prawem i Sprawiedliwością oraz Solidarną Polską tworzy obóz zjednoczonej prawicy.
Monika Olejnik przypomniała posłowi prawicy, że niedawno mówił, że „zamachu nie było, co dla racjonalnie myślących ludzi powinno być oczywiste”, a błędem Platformy Obywatelskiej było „niepodjęcie próby stworzenia własnego mitu smoleńskiego”. - To moja wypowiedź. Nie wstydzę się tego, że wyciągam wnioski z faktów - odpowiedział były minister.
Dodał, że błędem rządu Donalda Tuska było to, że nie starano się o odzyskanie czarnych skrzynek i wraku Tupolewa tuż po katastrofie. - Wtedy został popełniony błąd - stwierdził.
- To dlaczego pan wszedł do rządu, który popełnił tak straszliwy błąd? - zapytała Monika Olejnik. - Nie zdawałem sobie z tego sprawy. To był proces stopniowy - odpowiedział Gowin.
- To nie jest tak, że twierdzę, że doszło do zamachu. Twierdzę tylko, że tego scenariusza nie można wykluczać - dodał były minister sprawiedliwości.
Jarosław Gowin bronił również Juergena Rotha, niemieckiego dziennikarza śledczego, który w nowej książce ogłosił, że niemiecki wywiad wytworzył raport, z którego wynika, iż przyczyną katastrofy smoleńskiej był zamach, za którym stoi rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa.
- To jest człowiek bardzo dobrze poinformowany. Jeżeli on pisze, że był taki raport BND, to znaczy, że taki raport był - ocenił Gowin. Na stwierdzenie Moniki Olejnik, że niemiecki wywiad zdementował informacje Rotha, odparł: - A co oni mają zrobić? BND nie ma innego wyjścia, jak zdementowanie.
Dodał jednak, że fakt istnienia raportu nie oznacza, że tezy w nim zawarte są prawdziwe. – Nie mam wątpliwości co do istnienia tego raportu. Żaden dziennikarz śledczy o renomie europejskiej nie pozwoliłby sobie na to – argumentował Jarosław Gowin.
- Czy pan wierzy, że był polsko-rosyjski zamach? - zapytała Olejnik. - Nie. Fakt, że Roth powołał się na ten raport jest dowodem, że ten raport istnieje. Natomiast czy te tezy są prawdziwe? Od tego jest prokuratura - odpowiedział Gowin.
Były minister sprawiedliwości bardzo ostro skrytykował też prokuraturę wojskową, której działania nazwał „pasmem kompromitacji”. Wprost oskarżył wojskowych śledczych o celowe udostępnienie mediom nowych stenogramów z kokpitu Tupolewa.
- Prokuratura dopuściła do wycieku motywowanego kampanią wyborczą. To była ta poświąteczna bomba, o której mówili sztabowcy Bronisława Komorowskiego, a która miała wysadzić kampanię Andrzeja Dudy - stwierdził Gowin.
Lider Polski Razem bronił za to prokuratura generalnego, Andrzeja Seremeta, który jego zdaniem ma niewielkie możliwości wpływania na działania Naczelnej Prokuratury Wojskowej, która choć formalnie mu podlega, to „de facto nie podlega nikomu”.
Z ujawnionych w tym tygodniu stenogramów wynika, że generał Andrzej Błasik, dowódca Sił Powietrznych, do samego końca przebywał w kokpicie prezydenckiego Tupolewa. Jarosław Gowin odpowiedział, że nie ma podstaw dla tego twierdzenia. - Szczątki jego zwłok znaleziono w zupełnie innym sektorze, niż szczątki zwłok pilotów - mówił.
Monika Olejnik przypomniała, że co innego mówił jej w TVN24 Jerzy Miller. - Powiedział, że szczątki gen. Błasika były znalezione obok szczątków pilotów - mówiła dziennikarka. - Sprawdziłem to. Szczątki gen. Błasika znaleziono w sektorze pierwszym, a szczątki pilotów i nawigatora znaleziono w sektorach drugim i trzecim - odpowiedział Gowin.
Były minister sprawiedliwości, powołując się na ekspertyzę Instytutu Ekspertyz Sądowych stwierdził też, że głos przypisywany Andrzejowi Błasikowi w rzeczywistości był głosem drugiego pilota. Monika Olejnik przypomniała, że inne są ustalenia profesora Artymowicza, który wypomniał Instytutowi Sehna, że źle przygotował materiał dźwiękowy.
- Bardzo jestem ciekaw, co ostatecznie stwierdzi w tej sprawie prokuratura. Wiemy już, że właśnie w tych fragmentach dotyczących gen. Błasika sposób interpretacji stenogramu przez pana Artymowicza został zakwestionowany przez przewodniczącą zespołu biegłych. Mamy cały szereg wzajemnie sprzecznych dowodów - odparł Gowin.