Burza wokół tematu tymczasowego szpitala na Stadionie Narodowym wybuchła po publikacji rozmowy dziennikarza tygodnika "Polityka" Pawła Reszki z pracującym w obiekcie "doktorem M." Zdaniem lekarza, warunki pracy w szpitalu są zbyt komfortowe jak na walkę z pandemią. Zgłaszając się na ochotnika, myślał, że będzie musiał ratować ludzkie życie. Tymczasem na Narodowy trafiają pacjenci chorzy na COVID-19, których życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Świetny sprzęt stoi nieużywany, a łóżka pozostają puste. Sami lekarze zostali zaś zakwaterowani w bardzo dobrym pięciogwiazdkowym hotelu.
Pytany w niedzielę w TVN24 w "Kawie na Ławę" o sprawę wiceminister infrastruktury Marcin Horała (PiS) zapewniał, że do szpitali tymczasowych trafiają ludzie w odpowiednim stanie zdrowia. - Wiadomo, że szpital tymczasowy nie zapewnia tak dobrej opieki jak szpital klasyczny - mówił.
Koronawirus w Polsce. Bartosz Arłukowicz zaniepokojony sytuacją na Stadionie Narodowym
Wyjaśnień w sprawie organizacji pracy na Stadionie Narodowym będzie domagać się opozycja. - Na Stadionie Narodowym lekarzy jest sporo, tylko z jakiegoś powodu nie kieruje się tam pacjentów. W poniedziałek zgłosimy wniosek o nadzwyczajne posiedzenie komisji zdrowia w tej sprawie, oraz uruchomimy kontrole poselskie. Polacy mają prawo znać prawdę - apelował szef klubu Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk.
- Wszyscy jesteśmy głęboko poruszeni tym, co tam się dzieje. Zamiast narodowego szpitala, mamy narodowy wstyd - dodał Tomczyk.
- Dziś w Szpitalu Narodowym jest 26 pacjentów. W ciągu ostatnich tygodni pan premier Morawiecki wraz ze swoimi współpracownikami zrobił ponad 30 konferencji prasowych przed Stadionem Narodowym - ironizował Tomczyk.
Z kolei poseł Konfederacji Krzysztof Bosak podkreślał, że epidemia ujawnia słabości ochrony zdrowia. - Wcześniej przymykaliśmy oko i teraz one wychodzą ze zdwojoną siłą. Mówiliśmy o tym już wiosną, po wybuchu pandemii - przypominał Bosak.
- Żałuję, że ten lekarz, który tu się wypowiedział, nie zgłosił się do mnie, ponieważ każdy pracownik ma możliwości, jeśli tylko chce pomagać w szpitalu na Wołoskiej - mówił lekarz w rozmowie z Wirtualną Polską. - Pierwszy raz widzę pracownika, który skarżyłby się na dobre warunki pracy - dodaje.
Jak argumentował, łóżka szpitalne pozostają wolne, bo szpital powstawał z myślą o 27 tys. zachorowań dziennie. - Dopóki liczba nowych chorych będzie niższa, dopóty pełne możliwości Szpitala nie będą wykorzystane - uważa dr Artur Zaczyński.