Gdzie dzwonił? W kryjówce Jaworka było kilka telefonów
W domu ciotki Jacka Jaworka znaleziono kilka telefonów, z których mężczyzna prawdopodobnie korzystał. - Weryfikujemy, czy wykonywano z nich połączenia i kto na nie dzwonił - mówi Wirtualnej Polsce prok. Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
06.09.2024 | aktual.: 06.09.2024 19:11
W sprawie Jacka Jaworka wciąż pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi. Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna niedługo przed samobójczą śmiercią ukrywał się w domu swojej ciotki w centrum Dąbrowy Zielonej, kilka kilometrów od wsi Borowce, gdzie w 2021 roku miał zastrzelić członków swojej rodziny.
Policjanci, którzy weszli do domu, ujawnili rzeczy osobiste należące do Jaworka, m.in. maszynkę do golenia i ubrania. Teraz prokuratura potwierdza, że ujawniono również kilka telefonów, z których Jaworek mógł korzystać.
- Weryfikujemy, czy wykonywano z nich połączenia. Jeśli tak, to do kogo, kto na nie dzwonił - mówi Wirtualnej Polsce prok. Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. - Trwają badania, więc na tę chwilę nie możemy powiedzieć, że to te same telefony, których Jaworek używał w 2021 roku - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak słyszymy, latem 2021 roku Jaworek korzystał z kilku telefonów, w tym z jednego działającego na szwajcarskiej karcie. Jedno z urządzeń logowało się do sieci w nocy, niedługo po zabójstwach, kilka kilometrów od Borowców. - Nie zabezpieczono tych telefonów. Uciekając z miejsca zbrodni zabrał je ze sobą - mówi prok. Ozimek.
Ciotka Jaworka tymczasowo aresztowana
W areszcie nadal przebywa ciotka Jaworka. 74-letnia Teresa D. została zatrzymana miesiąc temu za pomoc w ukrywaniu się mężczyzny. Ze zgromadzonych materiałów wynika, że Jaworek był w domu ciotki w okresie bezpośrednio poprzedzającym jego śmierć. Prokuratura jednak nie przesądza, ile czasu tam przebywał.
Ciotka Jaworka mieszkała sama w niewielkim parterowym budynku - niedaleko od remizy OSP, bibliotek, urzędu gminy, kościoła i szkoły - w centrum Dąbrowy Zielonej. To kilkaset metrów od miejsca, gdzie 19 lipca znaleziono zwłoki mężczyzny z raną postrzałową głowy.
Kobieta usłyszała zarzuty dotyczące udzielenia pomocy osobie poszukiwanej i utrudniania postępowania. Została tymczasowo aresztowana na trzy miesiące. Teresa D. nie złożyła zażalenia na postanowienie sądu w sprawie aresztu i obecnie przebywa w zakładzie karnym w Lublińcu.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski