ŚwiatIslam we Francji - zradykalizowany i podzielony. Konfrontacja nieunikniona?

Islam we Francji - zradykalizowany i podzielony. Konfrontacja nieunikniona?

Francja ma trudny orzech do zgryzienia, ponieważ radykalizująca się, niezintegrowana społeczność muzułmańska ma wyższy wskaźnik dzietności od rdzennych Francuzów i rozwija się także przez imigrantów przybywających do Francji. Być może konfrontacja będzie nieunikniona - pisze dla Wirtualnej Polski Jan Wójcik z Euroislam.pl.

Islam we Francji - zradykalizowany i podzielony. Konfrontacja nieunikniona?
Źródło zdjęć: © AFP | THOMAS COEX

18.11.2015 | aktual.: 18.11.2015 11:41

Polecamy też: Dlaczego Paryż?

W poniedziałek po zamachach "Rzeczpospolita" opublikowała wywiad z muftim i prezydentem Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego (CFCM) - Dalilem Boubakeurem. Jego wypowiedzi są bardzo ciekawe, ale przedstawienie imama Wielkiego Meczetu w Paryżu jako "duchowego przywódcy sześciu milionów francuskich muzułmanów" nie oddaje zupełnie sytuacji islamu we Francji.

W historii islamu we Francji CFCM jest to twór stosunkowo nowy, powstały ze wsparciem poprzedniego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego do oficjalnego reprezentowania muzułmanów. Jednak ani poglądy przewodniczącego CFCM nie są żadną wykładnią dla muzułmanów, ani też wiele organizacji muzułmańskich nie akceptuje tego podporządkowania.

Sam Wielki Meczet, którego rektorem jest Boubakeur, to już miejsce historyczne. Powstał w 1926 roku, na znak wdzięczności wobec muzułmańskich tyralierów walczących po stronie Francji w czasie I wojny światowej. W czasie drugiej wojny natomiast meczet służył nawet jako schronienie dla europejskich i algierskich Żydów, gdzie otrzymywali także fałszywe certyfikaty urodzenia jako muzułmanie, co zapewniało im ochronę przed prześladowaniami.

Powrót do fundamentów

Od czasu, kiedy Paryż był metropolią kolonialnego imperium, w Sekwanie upłynęło już sporo wody. Dzisiaj Żydzi skupiają na sobie niechęć młodych muzułmanów i są obiektem dyskryminacji, a także przemocy i celem zamachów terrorystycznych. Francja nie budzi już takiego podziwu wśród muzułmanów, jak w czasach Al-Nahdy, muzułmańskiego renesansu (przebudzenia) z przełomu XIX i XX wieku, kiedy egipski uczony Rifa'a el-Tahtawi po wizycie w Paryżu w 1826 roku przygotował propozycje reform dla świata islamskiego.

Tymczasem jednak przebudzenie przeszło od fascynacji Zachodem w rozwiązania promujące jedność islamu i powrót do fundamentów. To jednak także Paryż i Dżamal ad-Din Al-Afgani, wydający tam czasopismo nawołujące muzułmanów do powrotu do pierwotnych założeń i zasad islamu. Z tej myśli, poprzez kontynuującego prace Afganiego Raszida Ridę wywodzi się Bractwo Muzułmańskie, tak silne również we współczesnej Francji.

Unia Islamskich Organizacji we Francji (UOIF) to najsilniejsza organizacja w ramach CFCM. W dialogu z muzułmanami UOIF była nawet preferowana przez poprzedniego prezydenta. Przez lewicę i prawicę jej członkostwo w CFCM było krytykowane, ponieważ związana jest z Bractwem Muzułmańskim poprzez paneuropejską, parasolową organizację FIOE (Federation of Islamic Organizatons in Europe). To UOIF właśnie zarządza Europejskim Instytutem Nauk Humanistycznych (IESH) gdzie europejscy muzułmanie studiują teologię i prawo szariatu. Wszystko pod przewodnictwem radykalnego szejka i antysemity Jusufa Karadawiego. W tym roku UOIF została uznana przez Zjednoczone Emiraty Arabskie za ugrupowanie terrorystyczne.

Islamiści z Bractwa Muzułmańskiego i wyważony Boubakeur nie definiują jednak sceny islamu we Francji. Wielu muzułmanów przybyło tam w trakcie likwidacji kolonializmu. Były to uciekające elity z Afryki Subsaharyjskiej, byli to uciekający przed wojnami o niepodległość obywatele republiki z Algierii, a jeszcze później pracownicy zarobkowi. Z tego powodu byli mieszkańcy Afryki Północnej stanowią dzisiaj około 70-80 proc muzułmanów we Francji. Cieniem na ich integrację z francuskim społeczeństwem kładzie się wyłączenie Algierii - za czasów kolonializmu - spod praw laicyzujących Francję. Dzisiaj zarówno muzułmanie z Afryki Północnej jak i sama Francja traktują to jako "wyłączenie muzułmanów z laickości", która jest fundamentem francuskiej tożsamości.

Islam podzielony

Algierczycy, chociaż liczni, nie dominują francuskiego islamu. Kolejną liczącą się organizacją jest Krajowa Federacja Muzułmanów we Francji (FNMF), która powstała, żeby przeciwstawić się algierskiej dominacji i reprezentuje głównie muzułmanów pochodzących z Maroka. Do roku 1993 otrzymywała ona finansowanie z Arabii Saudyjskiej. Dzisiaj, chociaż gorzej zorganizowana niż UOIF, twierdzi, że skupia 500 organizacji muzułmańskich. W CFCM jest także grupa Dżamaa at Tabligh, najstarszy muzułmański masowy ruch prozelicki, założony we Francji przez muzułmanów z Pakistanu i skutecznie prowadzący misję propagowania radykalnego salafizmu wśród imigrantów zarobkowych z Afryki Północnej.

Różnice w kraju pochodzenia uwidaczniają się w edukacji. Open Society Institute podawał dane z 1999 roku, gdzie okazało się, że jedynie imigranci z Afryki Subsaharyjskiej posiadają wyższe wykształcenie w podobnym procencie, jak rdzenna społeczność francuska. Z kolei prawie połowa przybyszów z Afryki Północnej miała co najwyżej wykształcenie podstawowe. Najgorzej wypadali Turcy - 70 proc. populacji zakończyło edukację na poziomie podstawówki. Znakiem emancypacji może być jednak to, że więcej dziewczynek pochodzenia algierskiego z klas robotniczych zdawało maturę niż miało to miejsce wśród dziewczynek mających obydwoje francuskich rodziców.

Także w przestępczości ujawniają się różnice. Według danych Brookings Institution sprawcy połowy ciężkich przestępstw we Francji pochodzili z Afryki Północnej, podczas gdy imigranci z innych afrykańskich krajów są w tych statystykach prawie niewidoczni.

Czy za taki stan rzeczy odpowiada to, że połowa francuskich muzułmanów skupiona jest w wielkich ośrodkach miejskich - Paryżu, Marsylii, Lyonie, Lille? Tym bardziej, że mieszkają oni głównie w strefach wykluczenia społecznego, zwanych gettami, bądź z francuska banlieues - przedmieściami.

To tam rośnie bezrobocie, rozwija się poczucie wykluczenia imigrantów drugiego i trzeciego pokolenia, i kwitnie przemoc. Co jest główną przyczyną tych zjawisk? Jedni twierdzą, że dyskryminacyjna polityka Francji wobec muzułmanów; inni na odwrót - że rozwój islamskiego fundamentalizmu i odcinanie się muzułmanów od społeczeństwa. Problemem jest to, że rzeczywiście biedne i zdominowane przez imigrantów przedmieścia powodują wycofywanie się z nich rodowitych Francuzów, a to pogłębia alienację.

Sam Boubakeur uważa, że muzułmanów przyjmowano za dużo na raz w latach 60. i 70. XX w. i to właśnie spowodowało problemy z integracją. To może być cenna lekcja dla Europy, zastanawiającej się, co robić z kryzysem imigracyjnym.

Inny podział wśród muzułmanów rysuje się według ich stosunku do tego, co muzułmanka powinna mieć na głowie i reakcji na kolejne wprowadzane przez Francję przepisy ograniczające swobodę wyboru. Dla tych salafitów, którzy są w mniejszości i uważają, że kobieta powinna zakrywać twarz, pogwałceniem ich wolności religijnych jest ustawa zakazująca jej zasłaniania w miejscach publicznych. Dla sporej części muzułmanów, głównie tradycjonalistów i związanych z ruchami islamistycznymi, cios wolności religijnej zadała ustawa z roku 2004, zakazująca noszenia dużych oznak przynależności religijnej w szkołach, w tym hidżabu. Zlaicyzowani muzułmanie z kolei rozumieją zarówno potrzebę bezpieczeństwa publicznego w przypadku zasłon twarzy, jak i laicki charakter republiki w przypadku chust na głowach.

Konfrontacja nieunikniona?

I to jest istotny podział w kontekście ostatnich zamachów terrorystycznych w Paryżu. To rozwój salafizmu, przy pomocy saudyjskich petrodolarów, powoduje radykalizację muzułmanów. W ciągu pięciu lat liczba meczetów nauczających salafickiej doktryny wzrosła z dwukrotnie i liczy 90 meczetów i miejsc modlitewnych. Rząd francuski deklaruje teraz , że wiele z nich pozamyka. Co prawda, znaczna część salafitów nie sięga do przemocy, ale jednak religijne teksty odczytywane są przez nich dosłownie. Z drugiej strony, to z nich rekrutują się eurodżihadyści i zamachowcy, tacy jak Mohamed Merah, który zabił siedem osób w 2012 roku w Tuluzie. Są oni popularni wśród młodzieży, która nie osiągnęła sukcesu w edukacji i jest nieufna wobec otoczenia. Dystansują się od społeczeństwa, skupiając się na praktykowaniu w życiu codziennym "czystych" zaleceń islamu.

To postawa odmienna niż islamistów z Unii Islamskich Organizacji we Francji, UOIF, którzy opowiadają się za byciem jednocześnie obywatelem i muzułmaninem, co nie musi wcale prowadzić do integracji, lecz do nacisków na akceptowanie coraz większej liczby zwyczajów muzułmańskich w życiu publicznym. Do walki z ideologią islamistyczną wzywał na początku roku premier Francji Manuel Valls, domagając się "modelu islamu w pełni zintegrowanego, w pełni kompatybilnego z wartościami Republiki". Jak to zrobić, kiedy Boubakeur przemawiając w kwietniu na konwencji UOIF wezwał do podwojenia obecnej liczby 2,5 tys. meczetów? W sytuacji coraz większych wpływów UOIF i salafitów zamykanie ich meczetów prowadzić będzie do radykalizacji, a może i w końcu do wojny domowej.

Francja ma trudny orzech do zgryzienia, ponieważ radykalizująca się, niezintegrowana społeczność muzułmańska ma wyższy wskaźnik dzietności od rdzennych Francuzów i rozwija się także przez imigrantów przybywających do Francji. Być może konfrontacja będzie nieunikniona.

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (203)