Horror na studniówce. Uczniowie byli przerażeni
To miał być wyjątkowy wieczór dla maturzystów z Zespołu Szkół Ekonomicznych w Lesznie, który szybko zamienił się w koszmar. Zatrudnieni ochroniarze, zamiast pilnować porządku bawiących się, grozili uczniom. Bal studniówkowy zakończył się interwencją policji.
Bal studniówkowy Zespołu Szkół Ekonomicznych w Lesznie odbył się w piątek, 3 lutego w hotelu Toscania we Włoszakowicach. Cała uroczystość była zaplanowana zgodnie z tradycją. Maturzyści zatańczyli poloneza oraz chcieli bawić się przed nadchodzącym egzaminem dojrzałości.
Na miejscu byli ochroniarze, którzy zostali zatrudnieni przez komitet uczniowsko-rodzicielski. Na wejściu sprawdzali gościom tożsamość oraz zawartość torebek. Nie pozwalali też uczestnikom imprezy wychodzić z sali. - Mówili do nauczyciela, że ma wypie*****ć, popychali nas, musieliśmy się prosić, żeby móc wyjść na dwór, na papierosa - powiedział maturzysta, z którym rozmawiał redaktor radia Elka.
Jak wynika z relacji dyrekcji, szkoła nie miała nic wspólnego z organizacją studniówki, oprócz przygotowania maturzystów do poloneza. Jednakże ze względów formalnych umowa na wynajęcie sali w hotelu podpisana była nie przez uczniów, tylko przez jednego z pracowników szkoły.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Bardzo rzadko spotykamy się z tym, że to ochrona pilnuje porządku na studniówce - powiedziała Diana Tylińska, managerka ds. organizacji imprez w Toscanii. - Zazwyczaj dbają o to rodzice wraz z nauczycielami, a nawet gdy ochrona jest obecna, to robi wszystko, aby to uczestnicy zabawy byli bezpieczni. Tu od początku było nieco inaczej. Początkowo nie interesowaliśmy się tym, wykonywaliśmy swoje zadania na sali, nie ingerując w ustalenia organizatora. W pewnym momencie sprawy nabrały jednak takiego obrotu, że powiadomiliśmy o tym policję - dodała.
- Byliśmy na papierosie. Moje dziewczyna się przewróciła, podszedł ochroniarz i zapytał, czy nic się nie stało. Nie wiedzieć czemu, w pewnym momencie jeden z nich wziął mnie "za szmaty" na bok, skuł kajdankami i bił pałką teleskopową. Do dziś mam ślad - powiedział Radiu Elka maturzysta.
- Mój znajomy miał zakrwawiony nos, gdy jego dziewczyna przyszła rozładować sytuację między nim a ochroniarzami. I wtedy jeden z nich wyjął nagle tubę z gazem. Psikał nim jak dezodorantem, gdzie popadanie, dostało się mi, oberwał również nasz wychowawca, który zadzwonił po policję - dodała maturzystka.
Ponadto ochroniarze mieli stosować wobec uczestników imprezy groźby karalne. Na miejscu pojawili się również policjanci. Funkcjonariusze, w rozmowie z radiem Elka, potwierdzili interwencję podczas studniówki, ale nie podali więcej informacji.
Jeden z organizatorów feralnego balu studniówkowego przyznał, że ochroniarze byli jego znajomymi. Dodał, że jego zdaniem ich zachowanie było profesjonalne, a prowokatorami interwencji byli inni uczestnicy imprezy. - Interweniowała policja, jeżeli ktoś czuje się poszkodowany, może dochodzić swoich praw na drodze cywilno-prawnej - dodał.
Źródło: Radio Elka