Grzegorz Schetyna: przetrzymywanie wraku to element polityki ze strony Rosji
Szef MSZ Grzegorz Schetyna przyznał, że przetrzymywanie wraku tupolewa pięć lat po katastrofie to element polityki ze strony Rosji. Pytany o rzekomą notatkę niemieckiego wywiadu, w którym katastrofa prezydenckiego tupolewa miała być opisana jako zamach przeprowadzony przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa, stwierdził, że trzeba potwierdzić, czy to jest prawdziwa informacja. - To jest do sprawdzenia i do zweryfikowania - zaznaczył.
01.04.2015 | aktual.: 01.04.2015 09:42
Telewizja Republika pokazała notatkę niemieckiego wywiadu, którą miał ujawnić niemiecki dziennikarz śledczy Jurgen Roth. Miałoby z niej wynikać, że w Smoleńsku doszło do zamachu, który został przeprowadzony przez rosyjską specsłużbę FSB. W notatce miało także widnieć nazwisko osoby odpowiedzialnej za zamach.
Minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna przyznał, że każda rocznica katastrofy smoleńskiej wywołuje emocje i przynosi nowe informacje na temat przebiegu katastrofy. – Ja nie słyszałem, ani oficjalnie, ani półoficjalnie, ani w żaden inny sposób, że takie dokumenty istnieją. To trzeba sprawdzić – podkreślił Schetyna.
Monika Olejnik powiedziała, że dokument, o którym poinformowała Telewizja Republika, znajduje się w książce niemieckiego dziennikarza Jurgena Rotha. – To jest bardziej beletrystyka – ocenił książkę Schetyna. Książka Jurgena Rotha o Smoleńsku ma się ukazać w kwietniu.
"Rosja gra na polskich emocjach"
Schetyna, pytany, czy Rosja gra na polskich emocjach, nie oddając wraku prezydenckiego tupolewa, odpowiedział, że tak. - To pewnego rodzaju zamknięcie pewnego etapu. Te pięć lat. Jest w tym pewien symbol. (...) Oczekiwaliśmy, że po tych pięciu latach będziemy mogli podsumować to, co stało się w Smoleńsku, jeśli chodzi o kwestie postępowania prokuratorskiego i inne sprawy, też tak symboliczną jak odzyskanie wraku, co wydawało się przez te pierwsze miesiące (po katastrofie) jako coś oczywistego - powiedział.
Jak mówił, polska strona czekała na zakończenie postępowania prokuratorskiego w Rosji, "bo był sygnał, że wówczas wrak wróci do Polski". - Nie ma (go) i to jest element - nie chcę powiedzieć - politycznego nacisku, ale element polityki, że ten wrak, mimo pięciu lat i zakończenia wszystkich procedur badania go w Rosji, nie jest tu, w Warszawie - dodał.
Jak ocenił, historia wraku pokazuje "brak współpracy z tamtej strony". - Mówię to z żalem, bo taka sprawa powinna łączyć, a nie w taki sposób dzielić - podkreślił Schetyna w radiozet.pl.
5 lat bezskutecznej walki o wrak
Polskie władze nieprzerwanie zabiegają o zwrot wraku tupolewa. W ostatnich pięciu latach kwestię zwrotu wraku oraz tzw. czarnych skrzynek tupolewa na różnych szczeblach dyplomatycznych podejmowali: prezydent Bronisław Komorowski, poprzedni premier Donald Tusk, szefowie i wiceszefowie MSZ oraz inni polscy ministrowie przy okazji rozmów z przedstawicielami rządu rosyjskiego, a także polscy ambasadorowie w Moskwie.
Ostatnio temat tych starań wrócił w związku z wystosowaną w drugiej połowie lutego notą MSZ do rosyjskiego resortu spraw zagranicznych ws. zwrotu szczątków samolotu. - Tej sprawy nie zostawimy (...) nikt w Polsce nie zapomniał o tym, że miejsce wraku jest w Polsce. To jest symbol tej katastrofy i symbol naszej pamięci - mówił przy tej okazji minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. Ocenił, że zwrot wraku jest kwestią czasu.
Z uzyskanych wówczas przez PAP informacji wynikało, że strona rosyjska zobowiązała się odpowiedzieć na notę do końca marca.
Dotychczas stanowisko rosyjskie w sprawie przekazania wraku pozostaje niezmienne - Rosjanie deklarują jego przekazanie stronie polskiej, ale dopiero po zakończeniu swojego postępowania w sprawie katastrofy.
Niezależnie od działań dyplomatycznych o zwrot wraku - jako dowodu rzeczowego w sprawie - upomina się polska prokuratura. Oprócz prowadzących śledztwo w sprawie katastrofy prokuratorów wojskowych, na temat wraku z kierownictwem rosyjskiej prokuratury kilkakrotnie rozmawiał polski prokurator generalny Andrzej Seremet.
W tej sprawie polska prokuratura wystąpiła już w pierwszym wniosku o pomoc prawną, skierowanym do strony rosyjskiej wkrótce po katastrofie. W kilku kolejnych polskich wnioskach o pomoc prawną ten postulat był ponawiany.
Polska prokuratura zastrzegała jednak wielokrotnie, także ostatnio, że powrót szczątków Tu-154 nie jest warunkiem koniecznym do zakończenia śledztwa w sprawie katastrofy, tym bardziej jeśli biegli przeprowadziliby wszystkie niezbędne badania w związku z wrakiem.