Gaz pieprzowy, alarm i ochrona. Posłowie boją się o bezpieczeństwo biur
Beata Mazurek proponuje, aby w każdym biurze poselskim zainstalować monitoring. Jej niepokój budzą nasilające się ataki na biura posłów. Jednak niektórzy posłowie uprzedzili odgórne propozycje: wynajęli firmy ochroniarskie, zainstalowali alarmy, pracownikom kupili gaz pieprzowy. Wszystko dlatego, że teraz o bezpieczeństwo biur muszą dbać sami.
Ochronę swojego biura zwiększyła już posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus. Pracowników przeszkoliła, jak zachować się w sytuacjach kryzysowych. - Gdyby coś się działo, to mam zaufany telefon w policji, na który mogę zadzwonić - zdradza.
Działać zaczęła po groźbach, które otrzymuje od początku swojej kadencji. Zainstalowała w biurze monitoring i alarm, zatrudniła też firmę ochroniarską. - Żyjemy w czasach niebezpiecznych - tłumaczy. - To co się dzieje w Polsce, mowa nienawiści i podział społeczeństwa, skłoniło mnie, aby takie środki przedsięwziąć.
Kamera nie powstrzyma zainspirowanych mową nienawiści
Gorożono też posłowi PO Borysowi Budce. W lipcu mężczyzna wtargnął do biura Tomasza Kostusia i groził, że zabije Budkę. - W ruch pójdą maczety i noże, zrobię porządek z Platformą Obywatelską - krzyczał 56-latek.
Jednak Borys Budka podchodzi do kwestii bezpieczeństwa ze spokojem. - Jeżeli ktoś będzie chciał mi zrobić krzywdę, to może to zrobić na ulicy, przed moim domem, przed Sejmem - mówi Wirtualnej Polsce.
Budka uważa, że problemu nie rozwiążą kamery i ochroniarze. Jego zdaniem zwalczyć należy przyczynę problemu, a za tę uważa język debaty parlamentarnej. - Ten język nienawiści powinien być zmieniony. Kamera w biurze nie zwiększy bezpieczeństwa - ocenia. Jak tłumaczy, kogoś zainspirowanego mową nienawiści nie powstrzyma monitoring. Pomysł Beaty Mazurek ocenia jako stworzony "pod publikę".
"Dzieje się coś niedobrego"
Biuro posłanki PiS Anny Sobeckiej było celem ataku w październiku. Agresywnego napastnika musiała wyprowadzać ochrona, na miejsce wezwana została policja. Jak relacjonowała posłanka, napastnik wykrzykiwał: "ja zrobię z wami wszystkimi porządek". - Widzę, że coś niedobrego się dzieje i to jest niebezpieczne - mówi Wirtualnej Polsce. - Bardzo by mi się to podobało, jeżeli monitoring będzie - przyznaje.
Jej zdanie podziela Andrzej Melak, również poseł PiS, którego biuro zaatakowano w grudniu. - Są po dwie osoby na dużyrach, wzmożona czujnośc i rozwaga - opisuje środki ostrożności, które podjął. - Przede wszystkim o bezpieczeństwo pracowników się obawiam.
Jarosław Krajewski, który współdzieli biuro z Andrzejem Melakiem, podkreśla, że na niebezpieczeństwo narażone są również osoby odwiedzające biura. - Biura poselskie są otwarte, każdy może przyjść - zaznacza.
Co jest przyczyną takich zdarzeń? - Pan się spyta opozycji i prasy, która potrafi szczuć - odpowiada Andrzej Melak. - Mieliśmy już morderstwo w Łodzi. Nie można igrać z ogniem.
Groźby śmierci i gaz pieprzowy
Posłanka PiS Iwona Arent przyznała, że pracownikom swojego biura kupiła gaz pieprzowy, aby mogli bronić się w razie napaści. Niegdyś do biura Jarosława Kaczyńskiego anonimowa osoba przysyłała naboje i groźby śmierci.
- To jest rzecz skandaliczna, to jest rzecz, która nie powinna mieć absolutnie miejsca, wszyscy powinniśmy takie zachowania potępić - powiedziała o ostatnich atakach na biura posłów PiS Beata Mazurek. Po czym zapowiedziała, że wystąpi do marszałka Kuchcińskiego z prośbą, aby Sejm zapewnił monitoring wszystkim biurom poselskim.