Kolejny atak na biuro PiS. Emocjonalny komentarz posła
- Czego się można spodziewać: pobicia, zabójstwa tak jak w Łodzi? - pyta poseł PiS Andrzej Melak. To reakcja na kolejny już atak na biuro tej partii. Polityk nie ma wątpliwości co do motywów.
W niedzielę nieznany sprawca pomalował sprayem drzwi do szczecińskiej siedziby PiS. W poniedziałek Radio Maryja poinformowało o oblaniu farbą wejścia do wspólnego biura poselskiego posłów Andrzeja Melaka, Jarosława Krajewskiego i Ewy Tomaszewskiej w Warszawie. Z kolei z poniedziałku na wtorek podpalono biuro poselskie minister Beaty Kempy w Sycowie. Na drzwiach pozostawiono tajemniczą wiadomość.
Melak, pytany przez PAP o motywy ataku na jego biuro ocenił, że "można się ich domyślić przy tej narracji niektórych głosów protestujących przeciwko legalnie wybranej władzy".
- Tam, gdzie się cały czas podpuszcza i napuszcza, bardzo łatwo sprowokować ludzi do tego, by szkodzili tym, którzy ich zdaniem są winni - powiedział, przypominając zabójstwo w biurze PiS w Łodzi w 2010 roku. 62-letni wówczas Ryszard Cyba po wtargnięciu do biura z bronią w ręku kilkakrotnie strzelił do znajdujących się w jednym z pokoi działaczy PiS: Marka Rosiaka oraz Pawła Kowalskiego. Rosiak został trafiony pięciokrotnie, m.in. w klatkę piersiową; zginął na miejscu.
- Czego się można spodziewać: pobicia, zabójstwa tak jak w Łodzi? - pyta poseł.
Sprawa ataku na warszawskie biuro Andrzeja Melaka została zgłoszona na policję. Do tej pory jednak nie udało się ustalić sprawcy.
Rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji mł. insp. Mariusz Ciarka poinformował tymczasem w rozmowie z PAP, że w okresie świąteczno-noworocznym będzie zwiększona liczba patroli, które zwrócą szczególną uwagę na siedziby biur parlamentarzystów.