Czy wszyscy nauczyciele są zaszczepieni? Nie łudźmy się
Mówi się, że zaszczepiło się ok. 70-80 proc. pedagogów, ale to może oznaczać, że w jednych szkołach zaszczepiło się 100 proc. kadry - bo dyrektor naciskał - a w innych mniej niż połowa. Mogły też być naciski w drugą stronę - pisze Dariusz Chętkowski z Polityki.
27.08.2021 10:08
Rok temu spodziewaliśmy się, że nauka stacjonarna potrwa krótko. Ale żeby tylko trzy tygodnie?! Zanim w październiku zamknięto wszystkie szkoły w Polsce, moje liceum już było na kwarantannie. Wszystko przez to, że mieliśmy kontakt z osobami zakażonymi COVID-19 i nie byliśmy zaszczepieni. Teraz powinno być inaczej. Przecież wszyscy przyjęliśmy szczepionkę. Tylko czy na pewno wszyscy?
Zaszczepieni? Jednak nie wszyscy
Kiedy w maju wróciliśmy do nauczania stacjonarnego po prawie ośmiu miesiącach przerwy, w pokoju nauczycielskim panowała atmosfera euforii. Wszyscy jesteśmy w pełni zaszczepieni, więc nic nam już nie grozi. Teraz trzeba przekonać uczniów, a wtedy w nowym roku szkolnym będziemy całkowicie bezpieczni. Niestety prawda okazała się brutalna. Nauczyciele - nie tylko w mojej szkole - zachowywali się jak ci, którzy głosują na PiS: nie przyznawali się do tego. Nie wszyscy się zaszczepili. Niektórzy nawet nie zamierzają.
Trudno przekonać uczniów do szczepień, gdy wśród nauczycieli są antyszczepionkowcy. "Gdzieś pewnie są, ale przecież nie w naszej szkole" - myśleli ci, którzy się zaszczepili. Tuż przed wakacjami zamurowało nas, gdy koleżanka zaczęła się żalić, iż jest zmuszana do zaszczepienia, inaczej nie dostanie w wakacje pracy w branży turystycznej. Jak to zmuszana? To ty nie jesteś zaszczepiona? Okazało się, że takich ludzi w gronie pedagogicznym jest więcej, ale siedzą cicho. Nie przyznają się do swoich decyzji, ponieważ większość wyznaje pogląd, że należy się szczepić.
Grozi nam zdalna nauka
W lipcu spędziłem kilka dni na wschodzie Polski. Zadzwoniłem do paru znajomych, bo jeżdżę tam od lat, i nie owijając niczego w bawełnę, powiedziałem, że trzeba być idiotą, aby się nie szczepić. W słuchawce cisza. Okazało się - jak mi wygarnęli po chwili milczenia - iż trzeba być idiotą, aby się szczepić. A gdy się dowiedzieli, że dziecko także zaszczepiłem, znajomość zaczęła wisieć na bardzo cienkim włosku. Po raz pierwszy od lat nie spotkaliśmy się twarzą w twarz. Coś im wypadło. Może nie powinienem przyznawać się do swoich poglądów?
Podobne wątpliwości ma koleżanka z pokoju nauczycielskiego, tylko w drugą stronę. Pewnie żałuje, iż się przyznała. Zamiast znaleźć akceptację dla poglądu, że zmuszanie do szczepień to niesprawiedliwość, została opieprzona. Jak możesz wygadywać takie głupoty?! W łódzkiej szkole, szczególnie w liceum, lepiej milczeć, że się jest przeciwnikiem szczepień, natomiast w Wólce Lipowej albo w Supraślu pewnie odwrotnie.
W kwestii stosunku nauczycieli do szczepień żyjemy złudzeniami. Wydaje się nam, że koleżanki i koledzy z pokoju nauczycielskiego mają podobne poglądy co my. Gdy jednak rozmawiamy o szczepionkach, część grona się tylko uśmiecha. Od czasu wyjazdu na wschód Polski zacząłem rozumieć, dlaczego ludzie tak się zachowują. Ja też się czasem tak uśmiechałem, nie chciałem bowiem stracić wszystkich znajomych. Jeśli jednak wciąż będę tolerował niezaszczepionych nauczycieli i tylko się uśmiechał, gdy szerzą swe poglądy, znowu czeka mnie nauczanie zdalne. A tego bym nie chciał.
W restauracjach, do których wstępowałem w czasie wakacyjnej podróży, znajdowałem informację napisaną wielkimi literami w menu, że cały personel jest zaszczepiony. Cały? Kelnerka zapewniała, że tak właśnie jest. Inaczej nie dostałaby tej pracy, nie miała wyboru. Nie we wszystkich lokalach są takie wymagania, ale w tych lepszych, dla turystów, tak. A jej zależało na lepszej pracy, dlatego nie dyskutowała. Wprawdzie wyskoczyła jej na ramieniu jakaś grudka od tego szczepienia i nie chce się wchłonąć, ale to i tak nic w porównaniu z tym, przed czym ostrzegali ją znajomi. Zresztą może jeszcze się wchłonie.
Antyszczepionkowcy są wśród nas
Prezesowi ZNP błędnie przypisano zdanie, iż niezaszczepionych nauczycieli należy odsunąć od bezpośredniego kontaktu z uczniami. Okazało się, że to nie Broniarz to powiedział. W ogóle nikt z zarządu ZNP nie głosi takich poglądów, gdyż niezaszczepionych nauczycieli jest zbyt dużo. Związek strzeliłby sobie w kolano, gdyby postawił sprawę na ostrzu noża. Antyszczepionkowcy są wśród nas, choć możemy mieć złudzenia, że tak nie jest. Jeśli myślimy, że w jakiejś szkole ich nie ma, to widocznie ładnie się uśmiechają. Mówi się, że zaszczepiło się średnio 70-80 proc. pedagogów, ale to może oznaczać, że w jednych szkołach zaszczepiło się 100 proc. kadry - bo dyrektor naciskał - a w innych mniej niż połowa, bo nie było żadnych nacisków, nawet koleżeńskich. Mogły też być naciski w drugą stronę, aby się nie szczepić. Nauczyciel to też człowiek, a człowiek jest zwierzęciem stadnym.
W moim liceum szczepienie było tak zorganizowane, że stado zostało rozproszone. Każdy miał wyznaczoną godzinę, więc widział dwie-trzy osoby przed sobą, jeśli zjawił się wcześniej w przychodni, oraz kilka osób po sobie, gdy został dłużej. Mnie się wydawało, że wszyscy zostali zaszczepieni, a teraz wiem, że to nieprawda. Pewny mogę być tylko co do tych paru osób, które widziałem na własne oczy, reszta to moje pobożne życzenia.
Gdyby okazało się, że tylko połowa przyjęła szczepionkę, trochę bym się zdziwił, ale tylko trochę. Zobaczymy we wrześniu, gdy będą pierwsze przypadki zakażeń. Niezaszczepieni będą musieli iść na kwarantannę. Jeśli to nie będą pojedyncze przypadki, dyrektor będzie musiał wprowadzić naukę zdalną, bo nawet hybrydowa okaże się niemożliwa do zorganizowania. Stanie się tak, że z powodu niezaszczepionej mniejszości nikt nie będzie mógł pracować stacjonarnie.
Przymus szczepień? Zacznijmy od oświaty
Sławomir Broniarz nie jest przeciwny obowiązkowym szczepieniom, ale nie chciałby, aby nauczyciele poszli na pierwszy ogień. Oświata to nie poligon doświadczalny - powiedział. Jeśli rząd wyznaczy więcej takich grup zawodowych, ZNP nie będzie przeciw. A jednak rząd właśnie chciałby zacząć od nauczycieli, gdyż po tej grupie najmniej spodziewa się sprzeciwu. Wyznaczenie kilku grup do obowiązkowych szczepień to zbyt wielkie ryzyko. W masie bowiem siła. A jak się zbuntują, to co? Natomiast jedna grupa zawodowa to znacznie mniejsze prawdopodobieństwo oporu. A najmniejsze, wręcz żadne, gdy tą grupą będą nauczyciele. Przykre, ale prawdziwe. Dlatego w każdej chwili należy się spodziewać nakazu szczepień w oświacie. Pierwsze koty za płoty. Jak się uda zmusić jedną grupę, łatwiej pójdzie z drugą, potem z trzecią itd.
Pedagodzy nie mają wielkiego autorytetu w społeczeństwie, ale wciąż sporo uczniów bierze przykład ze swoich nauczycieli. A gdy jest to przykład negatywny, chętnych do naśladowania jest bardzo wielu. Dlatego to takie ważne, czy nauczyciele palą papierosy, nadużywają alkoholu, czy jako kierowcy łamią przepisy ruchu drogowego, czy dyskryminują osoby LGBT+ oraz jaki mają stosunek do szczepienia się przeciwko COVID-19. Dzieci na nas patrzą i się wzorują. W pracy pedagogicznej w wielu sprawach nie ma miejsca na dowolność.
Nawet jeden antyszczepionkowiec w gronie pedagogicznym może spowodować, że połowa uczniów pójdzie jego śladem. Dlatego tak ważne jest, aby absolutnie każdy nauczyciel był zaszczepiony. Chociaż więc prezes ZNP tego nie mówi, ja nie będę się krępował. Należy zrobić wszystko, aby nauka stacjonarna w nowym roku szkolnym trwała dłużej niż w poprzednim. Uważam, że każdego niezaszczepionego na COVID nauczyciela należy odsunąć od pracy z dziećmi, gdyż daje im zły przykład i naraża ich zdrowie oraz życie.
Autor: Dariusz Chętkowski, Polityka
Zobacz też: "To nie trzyma się kupy". Owsiak o ekstremalnych warunkach na granicy