"Bronię honoru dziadka". Tarczyński odpowiada na zarzuty
Internauci pokazali, że w opowieści Dominika Tarczyńskiego o dziadku - komendancie NSZ - jest wiele nieścisłości. - Najważniejsze, że walczył z Niemcami. Był bohaterem, a teraz jakieś trolle chcą go zniszczyć - mówi nam poseł PiS.
Dominik Tarczyński we wpisie na Facebooku pisał o bohaterstwie swojego dziadka. Powiedział, że Józef Albiński ps. "Lis" był żołnierzem wyklętym, komendantem placówki NSZ. Opisał, jak pewnej nocy jego ciężarnej babci sowieci przystawili kałasznikowa do brzucha - chcieli, by wydała swego męża. Ta się jednak nie ugięła. Teraz internauci przypomnieli wpis sprzed roku, bo mają wątpliwości, co do bohaterskiej przeszłości dziadka Tarczyńskiego.
Użytkownicy Twittera zwrócili uwagę, że nie odnaleźli Albińskiego pośród komendantów NSZ. Jedyny Józef Albiński jakiego udało się im odszukać służył w Armii Krajowej i nosił pseudonim "Nowy", a nie "Lis". - Jestem pewien, że był w NSZ, mam na to dowody - przekonuje poseł.
Proszę o te dowody, tak by móc je pokazać w tekście. - Tak opowiadała mi rodzina, a w trakcie studiów odnalazłem jego podkomendnych, którzy dużo dobrego odpowiadali mi o dziadku. Odpowiadał między innymi za werbowanie nowych ludzi do NSZ. Zresztą, co to za różnica czy to było AK czy NSZ? Najważniejsze, że walczył z Niemcami. Był bohaterem, a teraz jakieś trolle chcą go zniszczyć - mówi. I podkreśla, że wystąpił teraz o dokumenty dotyczące dziadka do IPN, by mieć wszystko na papierze.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dziadek ratował Żydów
- Dziadek uratował też ponad 120 osób. W tym Żydów. Za to, że to robił moja rodzina była potem poddawana represjom. Ja jako dziecko byłem nazywany "przyjacielem Żydów" i gnębiony - opowiada. Czy w związku z ratowaniem Żydów dziadek Tarczyńskiego znalazł się na liście Sprawiedliwych? - Nie wiem, to musiałbym sprawdzić - odpowiada. Na liście instytutu Yad Vashem nie znajduję naziwska "Albiński".
Internauci mieli też wątpliwości, co do kałasznikowa wspomnianego we wpisie posła. Jego produkcja zaczęła się bowiem w 1949 roku, czyli dwa lata po rozwiązaniu NSZ. - Oficjalnie wtedy rozwiązano ugrupowanie, ale przecież Wyklęci działali dużo dłużej. Te daty nijak nie podważają mojej opowieści. Bronię i będę bronił honoru dziadka - przekonuje poseł.