Chmura ognia wdzierała się na lotnisko. Na miejscu są Polacy
- Od wczoraj nie mamy prądu. Pożary są około 500 metrów od naszego hotelu. W nocy byliśmy gotowi na ewakuację i spakowani, ale biuro podróży każe nam zachować spokój - relacjonuje Mirek, który jest w Letojanni na Sycylii.
Ekstremalne upały nawiedziły Europę i nie odpuszczają. Od kilkudziesięciu godzin pożary trawią Sycylię. Włoskie media podają, że ogień odnotowano w 86 miejscach. Najgorsza sytuacja utrzymuje się w regionie Palermo, gdzie we wtorek znaleziono ciała dwóch zwęglonych osób. Zamknięto też lokalne lotnisko, gdzie ogień wdarł się niemal na płytę lotniska.
Sytuacja pogarsza się w okolicach Trapani, Katanii i Mesyny, gdzie powoli dochodzi do ewakuacji ludzi z zagrożonych terenów. Z informacji przekazywanych przez włoską straż pożarną wynika, że w nocy z wtorku na środę w wielu regionach Sycylii ogień wciąż zagrażał mieszkańcom.
Na facebookowych grupach pojawiają się pytania od turystów, którzy mają zaplanowane wakacje. Wielu zastanawia się, czy nie odwołać wycieczek. Skontaktowaliśmy się z Polakami, którzy są w tej chwili we Włoszech.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pożar 500 metrów od hotelu
Pan Mirek przebywa w Letojanni. Jak mówi w rozmowie z WP, ogień znajduje się około 500 metrów od hotelu, w którym się zatrzymał. - Nie mamy prądu. Ponadto brak informacji. Kontaktowaliśmy się z biurem podróży, ale kazali nam zachować spokój. W nocy byliśmy gotowi na ewakuację, jesteśmy spakowani. Na razie nie będziemy się ewakuować na własną rękę - relacjonuje turysta.
Pani Karolina przyjechała z kolei do domu wakacyjnego, który kupiła w maju. Znajduje się około 100 kilometrów od Palermo. - Obecnie jestem w miejscowości Marianopoli. Jedyne, co nas dziś rano zaniepokoiło, to straszny zapach dymu w domu. Na noc przez te upały zostawiamy otwarte balkony. I dziś właśnie ten dym mnie obudził. Teraz jest w porządku, choć momentami go czuć. Już dziś mamy wiatr - przekazuje.
Nieco bliżej Palermo mieszka pani Joanna. - Sytuacja w naszym regionie Balestrate wydaje się być opanowana, aczkolwiek widać jeszcze tlące się obszary. Na szczęście nie było żadnych przerw w dostawie prądu. Wyglądało to groźnie, tym bardziej, że wiał dość silny gorący wiatr, na szczęście w drugą stronę. Ogień był w odległości ok. 8-10 km od nas, nie było żadnych ostrzeżeń, komunikatów. Obawy były, bo dźwięki, a właściwie trzaski, które było słychać, wzbudzały strach - opowiada.
Jak dodaje, jej zdaniem sytuacja we Włoszech jest dużo lepsza niż w Grecji. - Prognozy są też lepsze, nie będzie już takich upałów - podsumowuje.
Kominikat MSZ
Ze względu na niebezpieczeństwo, spowodowane wysokim zagrożeniem pożarowym panującym w wielu krajach Europy, Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało komunikat dla osób planujących wyjazdy zagraniczne do popularnych kurortów.
"Pamiętaj, że za twoje bezpieczeństwo podczas wyjazdów grupowych odpowiada organizator wycieczki. Jeśli nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, możesz skontaktować się z odpowiednią placówką zagraniczną. Jeśli sytuacja zagraża twojemu życiu lub zdrowiu, warto skorzystać z czynnych całą dobę telefonów alarmowych, których listę znajdziesz tutaj. Przed wyjazdem koniecznie zarejestruj się w systemie Odyseusz, a także zapisz sobie dane kontaktowe do najbliższej polskiej placówki. Pod tym adresem znajdziesz informacje, jakiej pomocy może udzielić konsul" - czytamy w komunikacie.
"Jeśli boisz się o swoje zdrowie lub bezpieczeństwo, rozważ rezygnację z wycieczki lub wybierz inny kierunek wyjazdu" - radzi MSZ.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski