ŚwiatAmbasada Izraela w Warszawie zamknięta przez strajk dyplomatów. "To szokujące"

Ambasada Izraela w Warszawie zamknięta przez strajk dyplomatów. "To szokujące"

Zamknięcie izraelskich placówek dyplomatycznych na całym świecie zaskoczyło prawie wszystkich - zarówno państwa-gospodarzy, jak i samych Izraelczyków. Poinformowany nie został również polski MSZ. - To szokujące - mówi WP izraelski dziennikarz.

Ambasada Izraela w Warszawie zamknięta przez strajk dyplomatów. "To szokujące"
Źródło zdjęć: © East News
Oskar Górzyński

30.10.2019 | aktual.: 30.10.2019 12:51

Jak donosi dziennik "Times of Israel", bezpośrednim powodem strajku dyplomatów było niespodziewane obcięcie im diet na wydatki służbowe przez izraelski resort finansów. Według decyzji MF, dyplomaci musieliby zwrócić pieniądze, które już zostały im zrekompensowane za poniesione wydatki. Chodzi o kwoty idące w tysiące dolarów.

W proteście udział biorą MSZ, ministerstwo obrony wraz ze związkiem zawodowym pracowników służby cywilnej.

Jak poinformowała w oświadczeniu ambasada Izraela w Polsce, do decyzji o strajku pracownicy MSZ zostali "zmuszeni" przez jednostronną decyzję MF, która "naruszyła porozumienie podpisane pomiędzy dyplomatami, a Dyrektorem Generalnym Ministerstwa Finansów 21 lipca 2019". Decyzja miała zmienić istniejące od kilkudziesięciu lat procedury dotyczące wynagrodzeń dyplomatów.

Niespodziewany strajk izraelskich ambasad

Oba ministerstwa od dawna są w sporze na temat cięć wydatków. Z powodu oszczędności już wcześniej Izrael był zmuszony do zamykania placówek w mniej ważnych miejscach. Środowej akcji dyplomatów nie spodziewał się prawie nikt.

- Pytali mnie o to już ludzie z 20 krajów, zupełnie zaskoczeni. Szczerze mówiąc, ja też nie spodziewałem się takiego ruchu - mówi WP izraelski dziennikarz Alex Ben-Ari.

Jak dodaje, forma protestu jest dla niego szokująca.

- Oni są zobowiązani do pomocy obywatelom Izraela za granicą. A ci, którzy jej potrzebują, zwykle są w bardzo trudnej sytuacji. To tak, jak zamykanie szpitali z powodu protestu lekarzy - mówi Ben-Ari.

Zaskakuje też retoryka użyta przez pracowników izraelskiego MSZ, którzy oskarżyli Ministerstwo Finansów o naruszenie "podstawowych interesów Państwa Izrael".

- To nie wystawia naszemu państwu najlepszego świadectwa. Nie mówiąc już o tym, że z wypowiedzi niektórych dyplomatów, np. ambasadora na Ukrainie, nie dowiemy się, że to tylko tymczasowa sytuacja - mówi Ben Ari.

Jak powiedziała WP rzeczniczka polskiego MSZ Ewa Suwara, strona polska jest świadoma protestu izraelskich kolegów. Zasugerowała jednak, że nie została o akcji uprzedzona.

- Obowiązujące przepisy nie przewidują obowiązku poinformowania MSZ o czasowym zawieszeniu placówki Izraela w Polsce - mówi Suwara. Jak jednak dodała, podobne działania izraelscy dyplomaci podejmowali już wcześniej.

Dramat izraelskich dyplomatów

Izraelscy dyplomaci od dawna narzekali na zmniejszający się budżet i niskie pensje. Jeszcze w lipcu ich związek zawodowy groził m.in. sabotowaniem negocjacji ws. umów sprzedaży broni, nowych połączeń lotniczych, a nawet zagranicznych wizyt szefa rządu Izraela.

- Pieniądze, które mamy wystarczają nam na wypłatę pensji, opłatę czynszów i czasem może rachunków za prąd. Ale dziś nie mamy nawet pieniędzy na nowy tusz do drukarek. Nie ma pieniędzy na kawę, nie ma pieniędzy na podróże - mówiła dziennikowi "Times of Israel" Hanan Goder, ambasador Izraela w Sudanie Południowym. Jak stwierdziła, nie stać jej nawet na podróż do kraju, do którego została wysłana.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (119)