PolskaAbp Stanisław Gądecki: przed Kościołem stanęły nowe wyzwania

Abp Stanisław Gądecki: przed Kościołem stanęły nowe wyzwania

Abp Stanisław Gądecki: przed Kościołem stanęły nowe wyzwania
Źródło zdjęć: © WP.PL | Paweł Kozioł
28.03.2014 07:10, aktualizacja: 28.03.2014 07:42

Przed Kościołem stanęły nowe wyzwania - mówi w wywiadzie dla PAP nowy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, metropolita poznański abp Stanisław Gądecki. Przypomina słowa papieża Franciszka o fałszywej tolerancji i nieograniczonej samowoli.

Księże arcybiskupie, tuż po wyborze na nowego przewodniczącego KEP powiedział ksiądz, że "sytuacja Kościoła katolickiego w Polsce jest dziś bardzo delikatna". Co ksiądz biskup miał na myśli?

Abp Stanisław Gądecki: Delikatność sytuacji polega na tym, że przed Kościołem stanęły nowe wyzwania. Papież Franciszek zwracał uwagę polskim biskupom w trakcie ich niedawnej wizyty ad limina Apostolorum w Rzymie na problemy fałszywej tolerancji, źle rozumianego pluralizmu, nieograniczonej samowoli. Mówił, że sprawy te domagają się przemyślenia i podjęcia stosownych działań.

Delikatność sytuacji polega też na tym, że obecnie mamy do czynienia już z innym człowiekiem, w dużej mierze zawłaszczonym przez niechrześcijańskie domeny. Kiedyś człowiek kierował się jakąś jedną centralną filozofią życiową, a współczesnego człowieka opanowuje wiele instytucji, partii, korporacji. One wyrywają z jego życia kawałki dla siebie i starają się opanować te przestrzenie w sposób niepodzielny, przymuszając go do stosowania w nich wyłącznie swoich, często niechrześcijańskich reguł.

Na przykład korporacja dla zwiększenia zysku domaga się od człowieka bezwzględnego, wręcz niewolniczego posłuszeństwa. Chce, by w czasie pracy podlegał całkowicie tylko jej regułom, które mają niewiele wspólnego z chrześcijaństwem. Partia domaga się wierności swoim regułom - także nieraz niechrześcijańskim. Są np. posłowie, którzy mówią, że kiedy wchodzą do Sejmu, zostawiają na wieszaku swoje przekonania religijne. Czasem człowiek może tylko w domu powiedzieć o sobie: jestem chrześcijaninem, katolikiem, robię to, czego wymaga ode mnie Ewangelia.

Czy współczesny Kościół jest w stanie dotrzeć ze swoją nauką do tak zawłaszczanego człowieka?

- Podstawową zasadą ewangelijną jest niedostosowywanie się do reguł tego świata. Człowiek żyjący według reguł tego świata, po pewnym czasie dostrzega, że niszczy sam siebie i innych. Ilekroć działanie człowieka sprzeniewierza się wrodzonemu powołaniu do dobra, tylekroć zostaje głęboko zraniony w każdym aspekcie swojego istnienia. Cały człowiek w istocie zostaje zraniony, kiedy jego postępowanie jest sprzeczne z głosem własnego sumienia. Ale nawet wtedy, kiedy człowiek odrzuca prawdę i dobro, Bóg go nie opuszcza, lecz właśnie przez głos sumienia nadal go szuka i przemawia do niego, ażeby otworzył się na Boże miłosierdzie. I tutaj leży wielka szansa dotarcia do niego Kościoła.

Kościół zwraca uwagę, że często jest nieprzychylne traktowany przez media. Może po prostu Kościół nie potrafi z mediów korzystać, nie potrafi też reagować w kryzysowych sytuacjach? W Poznaniu problem widać chociażby w związku ze sprawą starań o zwrot kościelnego majątku, w tym kilku budynków użytkowanych przez szkoły. Media piszą wyraźnie, że Kościół zamiast szukać kompromisu - poszedł do sądu.

- Nie chodzi o kilka budynków, tylko o dwa budynki. Kościół szukał kompromisu, lecz dostrzegł, że podejmowane są nieuczciwe działania zmierzające do pozbawienia go prawa własności. Został postawiony w sytuacji bez wyjścia, w której nie było innej drogi poza drogą sądową.

Dużo zależy od tego, czy ktoś szanuje sprawiedliwość, czy też nie. Niektóre media - stając po jednej stronie - wywracają tę zasadę do góry nogami. Okradzionego nazywają złodziejem, a złodzieja nazywają ofiarą.

Kto wychodzi z takiej logiki, ten nigdy nie zgodzi się na to, że istnieje prawo do restytucji. A ponieważ jest to temat, który można bardzo skutecznie rozgrywać antyklerykalnie, to tak też był on przez niektórych rozgrywany.

Może zatem Kościołowi jako instytucji działającej w określonej rzeczywistości potrzebni są fachowcy od dobrej prezentacji w mediach? Oni też mogliby czuwać nad publicznymi wypowiedziami hierarchów, które czasem bywają dla Kościoła kłopotliwe?

- W czasach apostolskich Ewangelia rozchodziła się bez PR-u. Pan Jezus nie biegał do mediów i nie opowiadał im o tym, co robi.

Wiem, że teraz świat się zmienił, że wiele instytucji w gospodarce, polityce, kulturze korzysta z profesjonalnych usług ekspertów. Także Caritas posługuje się czasami reklamą, aby upowszechniać określone treści; wzywa do współczucia, altruizmu, do miłosierdzia wobec potrzebujących; treści te wychowują i skłaniają ludzi ku dobru. Niemniej jednak - patrząc na to z punktu ewangelicznej prostoty i obowiązku korzystania ze środków ubogich - wydaje mi się, że sprawa ta wymaga przynajmniej głębszego zastanowienia.

Papieska Rada do spraw Środków Społecznego Przekazu uważa, że obecność w reklamie jest dla Kościoła niezbędnym elementem ogólnej strategii duszpasterskiej. Ta obecność urzeczywistnia się przede wszystkim poprzez kościelne środki przekazu, ale także poprzez media świeckie.

Papież Paweł VI wyraził kiedyś pragnienie, by instytucje katolickie umiały śledzić uważnie rozwój nowoczesnych technik reklamy i odpowiednio je wykorzystywać do szerzenia ewangelicznego orędzia, w sposób odpowiadający oczekiwaniom współczesnego człowieka.

Po wyborze na nowego przewodniczącego KEP za swoje priorytety uznał ksiądz arcybiskup młodzież, rodzinę i powołania. Czy Kościół może być atrakcyjny dla współczesnego, młodego człowieka?

- Kościół może być atrakcyjny nie tyle sam z siebie, ile mocą Ewangelii. Może być atrakcyjny tam, gdzie Ewangelia jest przeżywana w sposób autentyczny. Tam, gdzie istnieje żywe duszpasterstwo młodzieżowe. Gdzie nie polega ono wyłącznie na mówieniu, ale gdzie znajduje swoje przełożenie na działanie na rzecz drugiego człowieka.

Młodzi chętnie biorą udział w działaniach wolontariatu, ponieważ posiadają ogromne zasoby idealizmu. Patrzę na żywe grupy duszpasterstwa młodzieży. Ci ludzie są zdolni do wielkich poświęceń, choć nikt im za to nie płaci. Sama chęć służenia potrzebującym jest dla nich wystarczającą gratyfikacją.

W Polsce rośnie liczba rozwodów. Wiele rozpadających się rodzin to katolicy, ślubujący sobie nawzajem przed Bogiem. Małżeństwo to dziś dla wielu osób rodzaj kontraktu zawieranego na czas określony. Jak Kościół może wspierać rodzinę?

- Te nieszczęścia zdarzają się tam, gdzie młodzi nie znają się dostatecznie, gdzie brak poważnego przygotowania do sakramentu małżeństwa, gdzie panuje mentalność nieustannego szukania przyjemności, gdzie panuje egoizm, gdzie ktoś popada w uzależnienia, gdzie brakuje cnoty stałości.

Kościół wspiera rodzinę poprzez modlitwę, przez troskę duszpasterską, przez wspieranie stowarzyszeń prorodzinnych. Budują one poczucie solidarności, ułatwiają prowadzenie życia inspirowanego Ewangelią, kształtowanie sumienia według chrześcijańskich wartości, a nie według opinii publicznej, zachęcają do dzieł wzajemnej miłości, do otwarcia się na innych. Człowiek korzystający z tych zrzeszeń zauważa, że inne rodziny mają podobne problemy. Człowiek nie jest pozostawiony samemu sobie. Wsparcie ze strony innych rodzin żyjących wiarą to ogromna sprawa.

Jak obecnie wygląda sprawa z powołaniami i z gotowością młodych ludzi do kapłaństwa, życia zakonnego? Kapłaństwo nigdy nie było łatwą służbą, również w dzisiejszych czasach decyzja o takiej drodze to dla wielu heroizm.

- Były czasy, kiedy bycie kapłanem oznaczało męczeństwo, więzienie, zesłanie. Były czasy, kiedy kapłaństwo oznaczało prestiż społeczny. Dzisiaj wojujący laicyzm z wielkim zaangażowaniem opluwa kapłanów, stara się usunąć Kościół z przestrzeni publicznej, co czyni funkcję kapłańską dość trudną. Poza tym maleje liczba urodzin, maleje więc również liczba powołanych.

Z tej racji decyzja pójścia za głosem powołania staje się dzisiaj trudniejsza, ale też bardziej czysta z punktu widzenia Ewangelii. Odpadają drugorzędne motywy. Trzeba jednak pamiętać o tym, że człowiek nie jest w stanie trwale ograniczyć Bożego działania, czego wyraźnym dowodem czasy minione.

Zmienia się stosunek wiernych do kapłanów. Ostatnio w Poznaniu wierni przerwali kazanie, bo ksiądz poruszał problemy niezwiązane z nauką Kościoła, a dowodził, że rządzący chcą doprowadzić do wymarcia polskiego społeczeństwa. Wcześniej grono parafian oskarżyło kapłana o uderzenie dziecka w trakcie rozdawania komunii. Czy takie akty sprzeciwu są dopuszczalne?

- Wnętrze budynku kościelnego jest przestrzenią sakralną, gdzie - w moim przekonaniu - nie ma miejsca na oklaski ani na gwizdy. To jest dom Boży. Po kazaniu księdza M. w Poznaniu otrzymałem taśmę z nagraniem tego kazania i relację obecnych tam wiernych. Sprawa wymierania społeczeństwa jest jak najbardziej sprawą interesującą Kościół i jego naukę społeczną. Jest to zresztą także sprawa, która powinna - choćby z punktu widzenia gospodarczego - interesować państwo.

Gdy zaś idzie o oskarżenie o uderzenie dziecka podczas rozdawania Komunii świętej, to sprawę skierowałem do Sądu Metropolitalnego, bo chcę poważnie ją potraktować, a nie poddawać się emocjom chwili bieżącej.

Wierni mają ewangelijne prawo correctio fraterna (chrześcijańska troska o drugiego człowieka - PAP). "Gdy brat twój zgrzeszy 'przeciw tobie', idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!".

Jak obecnie wygląda sprawa przygotowywanego zastąpienia Funduszu Kościelnego 0,5-proc. odpisem podatkowym? Jakie uwagi strona kościelna ma do tego projektu?

- Zdania, jak zwykle, są tutaj podzielone. Dla jednych, najmniejszy w Europie odpis w katolickim narodzie jest po prostu obelgą, ukazującą rzeczywiste nastawienie rządu do Kościoła.

Dla innych, istnieją trzy uwagi generalnej natury, dotyczące wysokości sumy gwarantowanej, alumnów niestudiujących na uczelniach państwowych oraz systemu opodatkowania. Wszystkie te uwagi zostały przekazane stronie rządowej w lipcu ubiegłego roku i do tej pory nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi.

W najbliższym czasie czeka nas szereg ważnych wydarzeń: wkrótce kanonizacja Jana Pawła II, w 2016 roku wizyta papieża Franciszka, 1050. rocznica chrztu Polski i Światowe Dni Młodzieży. Jakie nadzieje dla polskiego Kościoła wiąże ksiądz arcybiskup z tymi wydarzeniami?

- To są ogromne szanse dla rozwoju i duchowego dojrzewania Polaków. Kanonizacja dowodzi, że także nasze czasy są w stanie rodzić świętych, i to takich, którzy będą wzorem dla całego świata. To jest coś, co podnosi na duchu, co daje nadzieję, a także ufność Polaków w swoje własne siły, wsparte Bożą pomocą. Ponadto każda kanonizacja jest dużym tchnieniem Ducha Świętego.

Światowe Dni Młodzieży to z kolei szansa dla młodych. Skoro ma do nas przyjechać młodzież z całego świata, trzeba odpowiednio się przygotować. Tego nie zrobią sami księża. Gdy w 2009 roku odbywało się w Poznaniu spotkanie Taize, przyjechało ok. 30 tys. młodych, którzy zostali przyjęci przez naszą młodzież. Z tego rodzą się kontakty, przyjaźnie, rodzi się większa zdolność komunikowania się z innymi. Zostaje duchowe uniesienie, będące owocem wspólnego przeżywania wiary pośród młodych. Ponadto doświadczenie tego, że istnieje wielu młodych na całym świecie, którzy znajdują radość w Chrystusie.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także