77‑latka mieszka w rozpadającym się domu. Nie może go wyremontować

Obawia się, że dom zawali się w każdej chwili. Całe dnie przesiaduje na podwórzu. Chciałaby mieć normalne warunki mieszkalne. Ale do tego potrzebny jest remont, którego nie może zrobić. - Zostałam oszukana. Dom został bezprawnie przepisany najpierw na mojego zięcia, a teraz na wnuczka. Nie mam z nimi kontaktu i w związku z tym nie mogę nic robić - mówi WP pani Jadwiga. Chce odzyskać nieruchomość.

77-latka mieszka w rozpadającym się domu. Nie może go wyremontować
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

27.10.2019 16:04

- Porobili cuda proszę pani - mówi pani Jadwiga. Płacze.

77-letnia kobieta mieszka we wsi Bańki na Podlasiu. Niełatwo jest się do niej dodzwonić. To dlatego, że większość czasu przebywa na zewnątrz. Zwyczajnie boi się być w domu.

Pleśń i zgniłe podłogi, brak bieżącej wody, rozpadające się piece i schody, a co najgorsze - grożąca zawaleniem boczna ściana budynku. W środku nie jest bezpiecznie.

- Tu trzeba płakać i nie przestawać. Ja wstydzę się kogokolwiek do domu przyprowadzić - wyznaje kobieta. Ale domu nie chce opuszczać. Chce go odzyskać i wyremontować. Ma z tym jednak niemały problem.

"Dałam się nabrać"

Historia zaczyna się wiele lat temu, jeszcze w latach 90. Mąż jej córki, pani Doroty, pan Grzegorz, zwrócił się do niej o pomoc. - Poprosił mnie, żeby mu na cztery lata przepisać ten dom i kawałek ziemi. Bez zastanowienia zgodziłam się, nawet nie pytałam dokładnie, jak ma mu to pomóc. Jakieś biznesy mieli z córką, coś ponoć taniej by ich wychodziło. Przecież to rodzina, mówili. Spisaliśmy umowę sprzedaży, ale ja żadnych pieniędzy za tę sprzedaż nie dostałam - mówi kobieta.

Jak czytamy w akcie notarialnym, pan Grzegorz kupił nieruchomość "w celu prowadzenia działalności rolniczej". Kasia i Anna, wnuczki pani Jadwigi, twierdzą jednak, że ani pan Grzegorz, ani jego żona, pani Dorota, nie uprawiają tam ziemi. - Oszukują KRUS, by uzyskać stamtąd pieniądze, podając się za rolników - mówi wnuczka Kasia.

Cztery lata później nieruchomość miała zostać odpisana na panią Jadwigę. - Zięć zadzwonił i powiedział, że on przepisze mi ten dom, tylko że trochę pożyczki wziął na nieruchomość. To ja mówię zapłacę, tylko żeby ten dom odpisali - opowiada pani Jadwiga. Wyjęła z konta wszystkie oszczędności, 15 tys. złotych, i przekazała je Grzegorzowi i Dorocie. Ci mieli obiecywać, że dom będzie już jej własnością. Tak się nie stało.

Co później działo się z domem? Nieruchomość w 2013 roku została przepisana z pana Grzegorza na pana Pawła Mateusza, jego syna. W akcie notarialnym ustanowiono "dożywotnią, nieodpłatną służebność osobistą" wobec pani Jadwigi, która polega na tym, że może ona mieszkać w tym domu do końca życia. Podano również, że nowy właściciel "poniósł nakłady na remont budynków" - domu oraz chlewa. Jest tam też informacja, że pan Paweł Mateusz przepisaną mu ziemię wydzierżawia swojej matce, pani Dorocie.

Pani Jadwiga mówi, że z rodziną nie ma kontaktu. - Dzwoniłam, pisałam listy, prosiłam, ale nie chcą oddać tej ziemi - mówi pani Jadwiga. Jej wnuczka, Kasia, dodaje: - To ta Dorota to wszystko organizuje. Nie ma jej w dokumentach jako właściciela, ale to był jej pomysł, żeby na Grzegorza przepisać nieruchomość na początku, a sama czerpała z tego korzyści. Teraz dzierżawi tę ziemię od syna. Prosiliśmy Mateusza wielokrotnie, żeby przyjechał do babci, ale przestał reagować na nasze wiadomości. W dokumentach zapisano, że robił remont, ale go w ogóle u babci od momentu przejęcia domu nie było. A jak widać dom się rozpada i nikt go nie remontował.

Potrzebna zgoda właściciela

Pani Jadwiga chce odzyskać nieruchomość. Jej wnuczki szukają prawnika, który zgodzi się jej w tym pomóc.

Spytaliśmy eksperta, czy budynek może zostać wyremontowany, jeśli pani Jadwiga nie jest jego właścicielem, a jedynie mieszkańcem. - Aby dokonać generalnego remontu, potrzebna jest zgoda właściciela - tłumaczy mec. Zofia Gajewska, ekspertka m.in. w dziedzinie prawa budowlanego.

- Jeśli jednak budynek jest w stanie nienadającym się do użytku, to powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dba o to, by nikomu na głowę dach nie spadł. Należy złożyć do właściwego inspektoratu zawiadomienie o tym, że ten budynek zagraża zdrowiu i życiu osoby w nim mieszkającej. Inspektor wówczas nakłada na właściciela obowiązek zabezpieczenia nieruchomości. I to na nim ciąży ten obowiązek. Wynika to z art. 66 prawa budowlanego - dodaje mec. Gajewska. Rodzina pani Jadwigi zapowiedziała już, że zgłosi sprawę do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Bielsku Podlaskim.

Próbowaliśmy skontaktować się z panią Dorotą, córką pani Jadwigi. Nie odbierała telefonu i nie odpowiedziała na wiadomość sms. Pan Paweł Mateusz, który formalnie jest właścicielem nieruchomości, poinformował nas, że nie otrzymał żadnych sygnałów ws. tego, że budynek wymaga remontu. Nie chciał się dalej wypowiadać mówiąc, że jest to sprawa rodzinna.

Jeśli możesz w jakikolwiek sposób pomóc pani Jadwidze, prosimy o kontakt z autorką artykułu - magdalena.raducha@grupawp.pl.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (204)