Wybuch w Bytomiu. Mieszkańcy narzekali na rozkopaną ulicę. Tak wygląda trzy miesiące po tragedii
W ekcplozji gazu na ul. Katowickiej w Bytomiu zginęła 39-letnia Basia i jej dwie córki - 5-letnia Linda i 7-letnia Laura. Mieszkańcy twierdzą, że gaz było czuć kilka dni przed tragedią. Sugerują, że to mógł być wynik jeżdżenia ciężkim sprzętem po wystających z ziemi rurach. Remont trwa od dwóch lat. Trzy miesiące po wybuchu tramwaje wróciły. Ulica wciąż jest jednak rozkopana.
Lipiec. To wtedy w mieszkaniu 39-letniej Basi wybuchł gaz. Kobieta zginęła na miejscu, a z nią jej dwie córeczki - 5-letnia Linda i 7-letnia Laura.
Byliśmy na miejscu. Wstrząsający widok wybitych szyb i osmalonych ścian kamienic, a cała ulica rozkopana. Od dwóch lat trwają tu prace na budowie torowiska tramwajowego. Mieszkańcy tłumaczyli nam wówczas, że nie czują się bezpiecznie.
- Śmierdziało gazem już trzy dni przed wybuchem. To nie są żarty. Tu budują tory tramwajowe od dwóch lat. Albo raczej próbują budować. Ostatnio robili przełączenie gazu, tu jest główna rura - mówił nam Ariusz, mieszkaniec. - Ta rura była za wysoko, obniżali ją. I jak robili przełączenie, to tak gazem śmierdziało, że się żyć nie dało. I ci robotnicy mówili, że no, może troszkę śmierdzi. A oni jeździli po tej rurze. Wjeżdżali takim traktorem ciężkim - dodawał.
Budowa torowiska w niektórych miejscach nie była zabezpieczona. Dzieci z łatwością mogły wpaść do jednej z rozkopanych dziur. Ludzie mieli też problem z wejściem do budynków. Usunięto im schody. Niemal niemożliwym było wejście na klatkę z wózkiem dla dzieci.
Tramwaje wróciły, ale prace trwają
Od tragedii minęły trzy miesiące. Prace na budowie znacznie przyspieszyły.
- 26 września tramwaje wróciły na ul. Katowicką. W tej chwili trwają prace polegające na budowie chodników - mówi Wirtualnej Polsce Małgorzata Węgiel-Wnuk z bytomskiego magistratu. Prace mają zakończyć się 30 listopada. - Przy czym trzeba pamiętać, że trzeba jeszcze odebrać ten odcinek, trzeba brać też pod uwagę warunki atmosferyczne - dodaje i przyznaje, że może się to przedłużyć.
Pytana, czy musiało dojść do tragedii, by zakończono prace na budowie, odpowiada: - Inwestorem, który prowadzi przebudowę jest spółka Tramwaje Śląskie. Po wybuchu w kamienicy oczywiście interweniowaliśmy, pisaliśmy pisma, ale też zaprosiliśmy na plac budowy przedstawiciela wykonawcy. Przyjechała pani prezes aż z Sopotu, by zobaczyć, jak wygląda stan prac. Można powiedzieć, że po tym faktycznie, kiedy osoby zobaczyły jak to wygląda, prace przyspieszyły.
- To ulica w ścisłym centrum miasta. Jest wąska. Wydłużający się remont utrudniał życie mieszkańcom - przyznaje rzeczniczka.
- Cieszymy się, że powoli na ulicę Katowicką powraca normalność. Ale poczekajmy jeszcze z pełną radością - dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl