30. rocznica śmierci hiszpańskiego dyktatora
Zarówno lewica jak i skrajna prawica
hiszpańska zamanifestowały przywiązanie do swych ideałów i dawnych
podziałów w sobotę, w przeddzień 30. rocznicy śmierci generała
Francisco Franco, faszystowskiego dyktatora, który w latach
trzydziestych dokonał puczu i po krwawej wojnie domowej rządził
Hiszpanią przez prawie 40 lat.
W południe przemaszerował przez Madryt pochód prawicy, w którym obok młodocianych skinheadów wzięły udział nobliwe, starsze panie, których młodość przypadła na lata faszystowskiej dyktatury. Skandowano m.in. hasła przeciwko regionalnym ruchom katalońskim, szkodzącym w ocenie uczestników idei jedności Hiszpanii, której orędownikiem, ale i bezwzględnym egzekutorem był Franco.
Tysiące frankistow i postfrankistów wzięły też udział w sobotniej mszy w Valle de los Caidos (Dolinie Poległych) w górach, o około 50 km na północ od Madrytu, gdzie znajduje się monumentalne mauzoleum dyktatora, wykute w kamieniu przez więźniów politycznych jeszcze za jego życia.
We mszy celebrowanej pod najwyższym na świecie krzyżem wzięli udział m.in. córka Franco Carmen oraz przywódca nieudanego puczu frankistów z 1981 roku pułkownik Antonio Tejero, który w 1996 roku został warunkowo zwolniony z więzienia.
Zebrani wokół kościoła frankiści, powiewający hiszpańskimi flagami narodowymi i oddający faszystowskie pozdrowienia, wznosiło hasła na rzecz jedności Hiszpanii i ku pamięci dyktatora, który rządził żelazną ręką do swych ostatnich dni.
Z kolei po południu około 2 tysięcy zwolenników lewicy wzięło udział w antyfaszystowskim wiecu w stolicy, wznosząc znane na całym świecie hasło "No pasaran!" (Nie przejdą!), pod którym w latach 1936-39 walczyli zwolennicy republiki wspierani przez brygady międzynarodowe, próbując powstrzymać faszystów dowodzonych przez Franco i wspieranych przez Hitlera i Mussoliniego. Trzyletnia wojna domowa pochłonęła ok. miliona istnień ludzkich.
Hiszpanii to co się nazywa przejściem do demokracji praktycznie jeszcze się w pełni nie dokonało, faszyzm zawsze istniał pod powierzchnią i dzięki (rządzącemu do niedawna prawicowemu premierowi Jose Marii) Aznarowi wydobył się ponownie ocenił jeden z uczestników, cytowany przez Reutera.
Również w sobotę w mieście Victoria w Kraju Basków na północy Hiszpanii zdetonowano w jednej z fabryk ładunek wybuchowy. Eksplozja na szczęście nie spowodowała ofiar w ludziach. Policja nie wskazała sprawców ani podejrzanych, ale można przypuszczać, że zamach był dziełem separatystów baskijskich, których ruch był szczególnie krwawo tłumiony w czasach Franco.