Trwa ładowanie...

Zaczęli zmiany od domu Kaczyńskiego. Najbliżsi sąsiedzi są wściekli

Nowy szef MSWiA Marcin Kierwiński przekazał, że sprzed domu Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu zniknęli policjanci. - Wcale ta policja tu nie przeszkadzała. Czuliśmy się bezpiecznie - żali się pani Zofia, sąsiadka prezesa PiS. - Wreszcie ich stąd zabrali, bo to było wręcz uciążliwe. Od tygodnia jest spokój - twierdzi z kolei pan Jerzy.

Prezes PiS korzysta z prywatnej ochrony Prezes PiS korzysta z prywatnej ochrony Źródło: WP
d2wa82d
d2wa82d

Nowy rząd zapowiedział koniec z ochroną domu Jarosława Kaczyńskiego przez policjantów. W czasie, gdy u władzy było Prawo i Sprawiedliwość, radiowozy pilnowały posiadłości na warszawskim Żoliborzu przez całą dobę.

Mimo że przedstawiciele policji i władzy temu zaprzeczali, dziennikarze wielokrotnie udowadniali, że piesze patrole lub radiowozy, które znajdowały się tuż obok domu prezesa, były tam codziennością.

- My to deklarowaliśmy jako formacje tworzące dzisiejszą koalicję rządzącą, że policjanci wrócą do prawdziwej pracy, że nie będą agencją ochroniarską jakiegokolwiek polityka. Myślę, że pierwsze efekty są już dostrzegane - przekazał w piątek Marcin Kierwiński, szef MSWiA, któremu podlega policja.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

8 lat rządów PiS. Polacy wydali wyrok

Na własne oczy postanowiliśmy sprawdzić, czy zmiana faktycznie miała miejsce. Kiedy w poniedziałek odwiedziliśmy Żoliborz, przed domem prezesa rzeczywiście nie było policjantów, ale w ciągu godziny ten sam radiowóz przejeżdżał obok nas trzy razy.

d2wa82d

- Kiedyś stali tutaj - pokazuje nam pan Jerzy, który prowadzi firmę nieopodal domu Jarosława Kaczyńskiego. Nasz rozmówca wskazuje, że radiowozy widywał też przy głównym wejściu do posiadłości, wzdłuż ulicy Mickiewicza.

Pan Jerzy pokazuje, gdzie zazwyczaj stała policja WP
Pan Jerzy pokazuje, gdzie zazwyczaj stała policjaŹródło: WP

- Od tygodnia nie ma policji w takiej liczbie. To było wręcz uciążliwe, nie dało się przejechać. Ja tu prowadzę firmę, to wiem, że tu zawsze był spokój. Nie wiem, czego prezes się bał - mówi nam mężczyzna.

Są też inne relacje. - Kilka dni temu znajomy umówił się z kimś na ulicy Mickiewicza. Wysiadł z auta i rozglądał się, czy osoba na którą czeka, już jest. Z samochodu obok wysiadł pan, który zaczął wypytywać go, po co przyjechał i czego szuka. Kazał mu wrócić do pojazdu i tam czekać - relacjonuje z kolei pani Sonia, która mieszka w okolicy.

d2wa82d

Sąsiedzi skarżą się też, że policjanci pilnujący domu prezesa, bywali nadgorliwi i karali za każde popełnione wykroczenie. W szczególności dotyczyło to osób, które nie schodziły z roweru na przejściu dla pieszych, czy przebiegały do tramwaju lub autobusu na czerwonym świetle.

Sąsiedzi podzieleni ws. policji przy domu Jarosława Kaczyńskiego

Są też tacy, którzy obawiają się o spadek bezpieczeństwa i wyrażają duże niezadowolenie z powodu decyzji Kierwińskiego.

- Uważam, że wcale ta policja nie przeszkadzała. Czuliśmy się tu bezpiecznie. Lepiej, jakby była. Widziałam te żenujące i skandaliczne demonstracje. A policjanci zawsze byli grzeczni, uprzejmi. Tutaj też kiedyś nie było tak bezpiecznie. Element urządzał libacje, potem znajdywałam butelki na trawniku - wymienia pani Zofia.

Pani Zofia mieszka tuż przy posiadłości Jarosława Kaczyńskiego Wirtualna Polska
Pani Zofia mieszka tuż przy posiadłości Jarosława KaczyńskiegoŹródło: Wirtualna Polska

- Właśnie się zaczęło, już wszystko nam zabiorą. Będę się martwić, bo zawsze byli tu policjanci. A teraz nie wiadomo, jak będzie, może skasują policję. To, co wyprawiają, to przechodzi ludzkie pojęcie - podsumowuje pani Dobrosława.

- Nie jestem zadowolona ze zmian - żali się pani Dobrosława Wirtualna Polska
- Nie jestem zadowolona ze zmian - żali się pani DobrosławaŹródło: Wirtualna Polska

Jarosław Kaczyński nadal ma prywatną ochronę. Kiedy byliśmy na Żoliborzu, prezes akurat wychodził z domu i wsiadał do jednego z dwóch samochodów, które stały na tyłach jego domu.

d2wa82d

Część ochroniarzy pojechała z prezesem, pozostali zostali na miejscu i pilnowali posiadłości. Wszystkiemu przyglądał się czarny kot, który tuż po wyjściu prezesa pojawił się w oknie na parterze.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj też:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2wa82d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2wa82d
Więcej tematów