Tajniki ochrony prezesa PiS. Kuriozalna rola służb
Podatnicy płacą za ochronę prezesa PiS, ale MSWiA zaprzecza, że chodzi o bezpośrednio o Jarosława Kaczyńskiego. - Radiowozów brakuje na ulicach, a jest taki, który cały czas stoi w jednym miejscu na Żoliborzu - komentuje posłanka Hanna Gill-Piątek, której interpelacja stała się przyczynkiem do nowych pytań w tej sprawie.
23.05.2023 22:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Posłanka Hanna Gill-Piątek zapytała o koszty ochrony domu prezesa Jarosława Kaczyńskiego, siedziby PiS oraz pomników ofiar katastrofy smoleńskiej i Lecha Kaczyńskiego przez pięć ostatnich lat. - Odpowiedź wprawiła mnie w osłupienie - powiedziała parlamentarzystka reporterom TVN24.
Krocie na ochronę prezesa PiS. "Radiowóz po prostu stoi"
Posłance odpisał Maciej Wąsik, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, który stwierdził, że policja "nie realizowała zadań związanych z ochroną wskazanej osoby". - Wszyscy widzą, że radiowóz po prostu przed domem Jarosława Kaczyńskiego po prostu stoi - powiedziała Gill-Piątek
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednocześnie minister w odpowiedzi przesłanej posłance przekonywał, że policja zobowiązana jest do pilnowania porządku publicznego. - Radiowozów brakuje na ulicach, a jest radiowóz, który cały czas stoi w jednym miejscu na Żoliborzu i ochrania osobę, która, jak rozumiem, jest zagrożeniem dla porządku publicznego - stwierdziła parlamentarzystka, nie kryjąc ironii.
Według Gill-Piątek - jak oceniła w stołecznym wydaniu "Gazety Wyborczej, że odpowiedź ministra to "bezczelne kłamstwo", jego słowa "przeczą faktom", a radiowozy chroniące polityków PiS to "kuriozum" przy brakach kadrowych w policji.
Tajniki ochrony Jarosława Kaczyńskiego. Podatnik płaci trzy razy
Już wcześniej reporterzy "Czarno na białym" zajmowali się ochroną prezesa PiS. Jak wynikało z wyliczeń z wiosny 2021 roku za ochronę Jarosława Kaczyńskiego płacą podatnicy płacą trzy razy. Lidera rządzącej partii nie ochraniają bowiem tylko policjanci (dwa lata temu ok. 40 na dobę), ale także funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa i zespół ochroniarzy z prywatnej firmy.
Podczas ponad miesięcznej obserwacji reporterzy portalu TVN24.pl wielokrotnie rozmawiali z policjantami i funkcjonariuszami SOP w radiowozach i nieoznakowanych samochodach, co pokazali widzom. Na radiowozy zwróci uwagę zresztą każdy, kto wie, gdzie na Żoliborzu stoi willa Kaczyńskiego. To nawet wiodący temat serii skeczów popularnego kabaretu.
Czytaj też: Wyłudził wejście na juwenalia, polewał wódkę, rozdawał piwo. Poseł Konfederacji stanie przed komisją etyki
Policyjna ochrona Jarosława Kaczyńskiego. "Upokarzające"
Kosztują też spotkania prezesa PiS z lokalnymi działaczami. Jak ujawniliśmy w Wirtualnej Polsce w marcu, każde z takich partyjnych wieców ochrania ok. 100 policjantów. Świadczą o tym m.in. oficjalne dane z komend wojewódzkich policji, ale też nieoficjalne informacje od samych funkcjonariuszy.
- To jest upokarzające dla kolegów. Oni nie chcą kojarzyć się z polityką - powiedział Michałowi Wróblewskiemu jeden z byłych wysoko postawionych funkcjonariuszy. Opozycja twierdzi, że PiS zrobiło z policji "partyjną ochronę prezesa".
Źródło: TVN24