Wpadka w "Wiadomościach". Tak tłumaczy się TVP

Chodziło o materiał o tym, że Kongres Stanów Zjednoczonych zgodził się na sprzedaż Polsce 96 śmigłowców Apache. - W Waszyngtonie jest Rafał Stańczyk. Kiedy zobaczymy Apache na naszym niebie? - spytała prezenterka "Wiadomości" Danuta Holecka.

- Teraz będzie negocjowana konfiguracja śmigłowców, a co za tym idzie cena całego zamówienia. Strona polska chce też uzyskać jak najlepsze warunki offsetu, tak np. by amerykańskie śmigłowce mogły być serwisowane w naszym kraju - odpowiedział Rafał Stańczyk.

Korespondent "Wiadomości" TVP wypowiadający te słowa rzeczywiście miał w tle jedną z amerykańskich ulic. Na tzw. belce w górnej części ekranu pojawił się też napis: "Na żywo. Waszyngton". Jednak internauci szybko zauważyli, że jego relacja jest nagrywana w studiu na tzw. green screenie, a widok ulicy jest jedynie sztucznie dołożonym tłem.

"Pan korespondent Wiadomości TVPiS na żywo z Waszyngtonu z placu Green Screen" - zakpił jeden z użytkowników portalu X.

Jak sytuację tłumaczy TVP? "Relacja Rafała Stańczyka w 'Wiadomościach' 6 września została przeprowadzona ze studia TVP w Waszyngtonie, z którego korespondent musiał skorzystać z powodu choroby operatora, o której dowiedział się przed wejściem na antenę." - odpowiedziało na pytanie WP Teleshow biuro prasowe TVP.

Od śmigłowców do referendum PiS

Sam materiał o śmigłowcach Apache, dla widza nie znającego poetyki "Wiadomości" mógłby się wydawać zaskakujący. Bo autor zaczął od sprawy zakupów sprzętu wojskowego, a skończył na referendum wymyślonym przez PiS i stwierdził, że według sondażu większość Polaków jest przeciwko rozbiórce płotu na granicy z Białorusią. Tymczasem takiego postulatu nie ma żadne polskie ugrupowanie polityczne.

Czytaj także:

TVP przyłapana. Nagranie dowodem. Jak przekaz dnia PiS

"Tak wyglądają oszustwa PiS". Szybka odpowiedź Platformy Obywatelskiej