Krzyż stał długo, razem z wartą honorową. I jeszcze parę tygodni postoi. Dobrze, że tylko jeden, bo jakby się na Krakowskim Przedmieściu zrobiło drugie żwirowisko, to goście prezydenta musieliby lądować helikopterem. Choć to ponoć nie problem – dyżurny komandos PiS-u, generał Polko, usłużnie wskazywał lądowisko na dachu BBN, a złośliwi internauci podpowiadali podkop. Ciekawe tylko, czy Janusz Palikot, niczym Kmicic pod osłoną nocy, zdąży podpiłować smoleński totem albo się do niego przybić, zanim go zabiorą na Jasną Górę? - pyta Michał Sutowski w felietonie dla Wirtualnej Polski.