Poseł PiS Dominik Tarczyński, który wyrwał telefon Kindze Gajewskiej z PO uważa, że nie zrobił nic złego. - Nie można porównywać uchwycenia czyjegoś telefonu do zachowania kogoś, kto w sposób agresywny podchodzi i nagrywa z pół metra czyjąś twarz – mówi Wirtualnej Polsce Tarczyński. I twierdzi, że posłanka PO kłamie twierdząc, że wykręcił jej ręce. Na nagraniu wyraźnie jednak widać, że polityk użył siły.