Trwa ładowanie...
"Moja, Twoja, Nasza... Podcast". "O wielu próbach nikt nigdy się nie dowie". Dlaczego młodzi odbierają sobie życie?
"Moja, Twoja, Nasza... Podcast". "O wielu próbach nikt nigdy się nie dowie". Dlaczego młodzi odbierają sobie życie?Źródło: Adobe Stock, fot: Nathanael Kiefer
13-11-2022 17:06

"O wielu próbach nikt nigdy się nie dowie". Dlaczego młodzi odbierają sobie życie?

W Polsce wzrasta liczba prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży. Policja w pierwszych dziewięciu miesiącach 2022 roku odnotowała ponad 1,5 tys. takich przypadków. Rzeczywista skala problemu jest jednak o wiele większa. – Dużo jest prób, o których nikt nigdy się nie dowie. Nie zostaną po nich siniaki, uszkodzenia ciała nie będą widoczne, nie dojdzie do trwałych uszkodzeń organizmu. Nauczyliśmy się bardzo łatwo bagatelizować problemy dzieci. Zapomnieliśmy, z jak poważnymi sytuacjami mogą się zmagać – mówi w 23. odcinku "Moja, Twoja, Nasza... Podcast" dr Halszka Witkowska z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego.

"Moja, Twoja, Nasza... Podcast" zwraca uwagę na problemy, które na jedynkach gazet pojawiają się okazjonalnie, i które każda kolejna ekipa rządząca od momentu transformacji ustrojowej w 1989 roku traktowała po macoszemu. Mowa o sprawach, którymi żyła lub żyje młodzież. Słuchamy pomysłów, konfrontujemy je z opiniami innych, a także rozliczamy tych, którzy w przeszłości odpowiadali za kształt polskiej polityki młodzieżowej.

Gościem 23. odcinka była dr Halszka Witkowska, suicydolożka z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego, ekspertka biura ds. zapobiegania zachowaniom samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, pomysłodawczyni i koordynatorka inicjatywy "Życie warte jest rozmowy". Rozmawialiśmy o próbach samobójczych wśród dzieci i młodzieży, alarmujących statystykach oraz tym, jak pomóc innym w kryzysie.

W pierwszych dziewięciu miesiącach 2022 roku w Polsce podjęto ponad 11 tys. prób samobójczych. Życie odebrało sobie ponad 3,8 tys. osób. Alarmujące wydają się dane dotyczące osób najmłodszych. Jak ujawniliśmy w WP, w Polsce od stycznia do września 2022 roku odnotowano ponad 1,5 tys. prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży. Śmiercią zakończyło się 108 z nich. Wskaźnik prób samobójczych wśród osób do 18. roku życia w ciągu ostatnich pięciu lat wzrósł dwukrotnie.

d45gbjm

Te dane są zawsze niedoszacowane. Mamy w Polsce dwa źródła danych dotyczących samobójstw. Jedne są zbierane przez policję na podstawie wszczętych postępowań. Pamiętajmy, że nie wlicza się tutaj osób, które uznaje się za osoby zaginione i takie, których zwłok nigdy nie odnaleziono. Drugą statystykę prowadzi GUS, który zbiera swoje dane na podstawie kart zgonów. Karty te wystawiane są przez lekarzy, którzy nie zawsze wpisują "samobójstwo" jako przyczynę śmierci. Czasem jest to niedotlenienie lub jeszcze coś innego. Zdarza się tak, że rodzina bardzo prosi lekarza o wpisanie innej przyczyny, obawiając się o ostracyzm społeczny albo problemy z odszkodowaniem – mówi rozmówczyni WP.

Rejestr prób samobójczych prowadzi w Polsce jedynie policja. Szpitale nie zbierają takich danych. – W tym wypadku też mamy do czynienia z zaniżonymi statystykami. Policja nie zawsze jest przecież wzywana. Jak dziecko podejmuje próbę samobójczą, rodzice często biorą je na ręce i jadą do szpitala. Wiele jest też prób, o których nikt nigdy się nie dowie. Nie zostaną po nich siniaki, uszkodzenia ciała nie będą widoczne, nie dojdzie do trwałych uszkodzeń organizmu. Nie znaczy to jednak, że dana osoba nie doświadczyła próby samobójczej – tłumaczy dr Witkowska.

Ekspertka zwraca uwagę na wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). – Według prognoz na jedno samobójstwo przypada od 10 do 20 prób. Ale to, co powinno zadziałać na naszą wyobraźnię, jeżeli chodzi o skalę problemu, są wyliczenia dotyczące dzieci i młodzieży. Na jedno samobójstwo wśród tej grupy wiekowej przypada od 100 do 200 prób samobójczych. Patrząc na te liczby, można sobie uświadomić, z jak dużą skalą zjawiska mamy do czynienia – wskazuje suicydolożka.

Jak podkreśla, pandemia nie spowodowała wzrostu prób samobójczych, a jedynie nasiliła problemy. – Za podstawowe przyczyny uznaje się doznanie przemocy fizycznej, przemocy seksualnej, przemocy psychicznej i zaniedbania emocjonalnego. Pandemia spowodowała, że jeszcze trudniej było dzieciom funkcjonować. Weźmy chociażby dom, w którym mieszka przymusowy rodzic. Dzieci nie miały możliwości odpoczynku od agresji w domu, wentylowana emocji, spotkania z rówieśnikami i zgłaszania tych spraw – mówi ekspertka.

d45gbjm

– Coraz częściej mówi się też o przemocy seksualnej, którą doznają dzieci. Zapominamy cały czas, że jeżeli dziecko w ciągu dwóch pierwszych tygodni nie powie o tym, że przeżyło przemoc seksualną, to 80 proc. z tych dzieci już nigdy się do tego nie przyzna – zaznacza dr Witkowska.

Nauczyliśmy się bardzo łatwo bagatelizować problemy dzieci. Zapomnieliśmy, z jak poważnymi sytuacjami mogą się zmagać. Jak słyszymy od syna czy córki, że koledzy w klasie mu dokuczają, to łatwo powiedzieć nam, że "im się to znudzi". Uważamy, że to nie są "prawdziwe problemy". Gdyby koleżanka w pracy, powiedziała nam, że inny kolega popchnął ją na korytarzu i napluł jej do torby, to nie powiedzielibyśmy jej, że "jemu to przejdzie" i żeby się nie przejmowała. Raczej zachęciliśmy ją, żeby gdzieś to zgłosić. Natomiast dzieci, które doświadczają przemocy rówieśniczej i hejtu, są bardzo często są bezbronne i nikt nie staje w ich obronie.

Dr Halszka Witkowska

Wydaje się nam, że dorośli mają prawdziwe problemy. Zapominamy, że dzieci mają problemy na swoją miarę. Dla nich są to pierwsze wyzwania. Nie mają jeszcze narzędzi, aby radzić sobie z tymi kryzysami. Więc pierwsze złamane serce, pierwsza przyjaciółka, która zdradziła, pierwszy mandat to sytuacje, w których może dojść do kryzysu emocjonalnego. I czasem dziecko jest w tym kompletnie same, bo jak próbuje porozmawiać z rodzicami, to słyszy tylko "Daj spokój". Kiedy sytuacja powtarza się wielokrotnie, dziecko zamyka się w sobie, zaczyna czuć się niewidzialne. Ma wrażenie, że jakby zniknęło z domu, to nikt by nie zwrócił na to uwagi. Wtedy mamy do czynienia z zaniedbaniem emocjonalnym – tłumaczy rozmówczyni WP.

Ekspertka w rozmowie przytacza historie nastolatków, którzy zgłaszają się po pomoc do pedagogów szkolnych czy platform pomocowych. – Czasem niestety da się usłyszeć w gabinecie słowa małej dziewczynki, która mówi, że dla jej mamy ważniejsze są nowe paznokcie hybrydowe niż fakt, że młoda ma myśli samobójcze. Rodzicom zdarza się nie traktować poważnie komunikatów, które słyszą od swoich pociech. Gdy dzieci mówią, że chcą pójść do psychologa, słyszą, że "żaden psycholog nie jest im potrzebny" i niech lepiej "wezmą się za naukę". Dorosłym zdarza się też mylić depresję u nastolatków z buntem młodzieńczym. Dziecko staje się agresywne, zaczyna krzyczeć, ma problemy w szkole. Co myśli rodzic? No tak, buntuje się, trudny wiek. Zapominając przy tym, że te objawy mogą sugerować depresję. (...) Kiedy dziecko ma wiele problemów emocjonalnych w sobie, nie może się uczyć, a nawet skupić. W pewnym momencie zaczyna dochodzić do ściany. Zaczyna reagować emocjonalnie na kolejne wymagania, które mu są stawiane. I czasami ten krzyk jest tak naprawdę wołaniem o pomoc – wskazuje suicydolożka.

Niewielu pozostawia listy. "Problemy nawarstwiały się latami"

Większość osób, która odbiera sobie życie, nie pozostawia po sobie listów pożegnalnych. Według statystyk na taki ruch decyduje się jedynie co trzeci samobójca. Same zapisy często przybierają najróżniejsze formy i trudno nazywać je listami. Od kilku słów napisanych gdzieś przypadkiem – na skrawku papieru lub ścianie – do długich elaboratów przygotowanych wcześniej.

d45gbjm

– Nie będę ukrywała, że ten obszar mojej pracy jest najtrudniejszy. (...) Nie zdajemy sobie sprawy, jak w poważnych sytuacjach potrafią być dzieci. Czytałam list nastolatki, która napisała, że nie może już patrzeć na przemoc w rodzinie, na to, jak ojciec codziennie gwałci matkę. Albo niepełnosprawnego chłopca, który opowiadał o tym, że ma dosyć życia, bo wie, że nigdy już z przyjaciółmi nie wyjdzie na spacer. Albo 14-letniej dziewczyny, która odbiera sobie życie, bo boi się przyznać tacie, że jest w ciąży – wymienia rozmówczyni WP.

Jak dodaje, "w listach pożegnalnych najmłodsi opisują często problemy, które nawarstwiały się latami". – Sprawy, o których bali się powiedzieć rodzicom. Ale nie chcieli ich martwić. To też jest coś, co trudno sobie wyobrazić. Słyszy, że mama czy tata są zmęczeni, że mają dużo problemów. Dziecko nie mówi na głos o swoich problemach, bo nie chce dorzucać kolejnych – przyznaje ekspertka.

Opieka po próbie samobójczej? W Polsce tego nie doświadczysz

Dużym problemem jest fakt, że osoby po próbach samobójczych nie mogą liczyć na kompleksowe i systemowe wsparcie. Jak podkreśla dr Halszka Witkowska w rozmowie z WP, zaniedbania dotyczące zapobieganiu samobójstw istnieją w Polsce od wielu lat.

Kiedy osoba po próbie samobójczej wychodzi ze szpitala, nie może liczyć na opiekę, którą powinno się ją otoczyć. Dlatego w Narodowym Programie Zdrowia dotyczącym zapobiegania zachowaniom samobójczym wprowadzane są pierwsze ruchy do tego, żeby zbadać, ile faktycznie jest prób samobójczych i wypracować system, który mógłby się zaopiekować tymi osobami. Przez lata temat samobójstw był w Polsce tematem tabu. A proszę pamiętać, że każda próba samobójcza wywiera bardzo duży wpływ emocjonalny na osoby dookoła. Wpływa na 15 do 20 osób. Każdy taki przypadek będzie trudny dla kolegów, koleżanek, rodziców, dziadków, nauczycieli. Nie każdy wie, jak sobie z tym poradzić – tłumaczy ekspertka.

d45gbjm

Jak dodaje, ludzie po próbach samobójczych w powszechnej opinii nadal postrzegani są jako "histerycy", "manipulanci", "terroryści". – Po takim wydarzeniu bardzo często trudno jest wrócić do otoczenia. W szpitalu człowiek poddawany jest farmakoterapii, która pomaga uregulować jego stan. Nie przechodzi jednak klasycznej terapii. Po wyjściu ze szpitala wraca do rzeczywistości, która doprowadziła go do podjęcia tej próby – tłumaczy suicydolożka.'

– Niestety często zapominamy o tym wielkim ludzkim cierpieniu, które się kryje za każdą próbą samobójczą. I to jest coś, co powinno nam przyświecać w kontekście pomocy osobom, które uda się uratować – podkreśla dr Witkowska w rozmowie z WP.

Rozmawiał Marek Mikołajczyk, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: marek.mikolajczyk@grupawp.pl

Całą rozmowę odsłuchasz w większości serwisów streamingowych, w tym na Open FM, Spotify, Apple Podcasts czy Google Podcasts. Wszystkie odcinki "Moja, Twoja, Nasza... Podcast" dostępne są tutaj.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać ze specjalistą, zadzwoń pod bezpłatny numer:

  • 116 111 – całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę,
  • 116 123 – całodobowy telefon zaufania dla osób dorosłych Polskiego Towarzystwa Psychologicznego,
  • 800 70 22 22 – całodobowy telefon dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym,
  • 22 484 88 01 – antydepresyjny telefon zaufania Fundacji ITAKA,
  • 22 484 88 04 – telefon zaufania młodych Fundacji ITAKA,
  • 800 12 12 12 – dziecięcy telefon zaufania Rzecznika Praw Dziecka.

Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też tutaj.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.

Podziel się opinią

Więcej tematów