Trwa ładowanie...

Niemieckie media piszą o Polsce. Jest wątek o grzybach

Media w Niemczech zwracają uwagę na antyniemieckie wątki w polskiej kampanii wyborczej. "Niektóre tyrady przybierają kuriozalne formy" – piszą.

Jarosław KaczyńskiJarosław KaczyńskiŹródło: East News, fot: Lukasz Gdak
d22zk0g
d22zk0g

Niemiecki magazyn "Stern" pisze w swoim portalu o kampanii wyborczej w Polsce i antyniemieckich tonach w niej. PiS obawia się, że nie zachowa większości w wyborach i co rusz uderza w antyniemieckie tony – czytamy.

"Słuchając polskiego rządu, można często odnieść wrażenie, że kraj jest otoczony przez sąsiadów o złych intencjach, że jest co najmniej nękany (…) z Brukseli i Berlina" – pisze "Stern". W związku z tym "przedstawiciele UE i Niemiec regularnie słyszą tyrady z Warszawy", a czasem "przybiera to kuriozalne formy".

Grzyby plus obcokrajowcy

Jako przykład autor Niels Kruse podaje wypowiedź szefa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, który "bez cienia ironii" mówił o prywatyzacji lasów przez Niemcy i zakazie grzybobrania dla Polaków. "To jedno z tych śmiałych twierdzeń, którymi PiS ma nadzieję podburzyć opinię publiczną: nasi zaciekli wrogowie w Brukseli i Berlinie odbiorą nam teraz jedno z naszych narodowych dóbr kultury – zbieranie grzybów" – czytamy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Koniec zbierania grzybów? "To typowe bajdurzenie Kaczyńskiego"

Autor wyjaśnia, że wiosną Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ponaglił Warszawę do zmiany niektórych ustaw dotyczących gospodarki leśnej, podając za powód niezgodność z unijną dyrektywą. "Polski rząd, który i tak nie przywiązuje zbyt dużej wagi do stosowania prawa UE, poczuł się po raz kolejny prowadzony za rączkę" – pisze Kruse.

Dodaje, że wielu Polaków poważnie reaguje na połączenie tych dwóch pojęć: grzyby i obcokrajowcy, bo od lat dużo się pisze o "mafii grzybowej" – rzeszach Rumunów zbierających na wielką skalę grzyby w polskich lasach. Dlatego PiS domaga się wprowadzenia limitu grzybów dla obcokrajowców.

d22zk0g

Pojedynek z Weberem

Kolejną antyniemiecką odsłoną było – jak czytamy – wezwanie przez premiera Mateusza Morawieckiego niemieckiego polityka i szefa Europejskiej Partii Ludowej (EPL) Manfreda Webera do telewizyjnego pojedynku. Powodem był wywiad udzielony przez Webera, w którym ten określił PiS (podobnie jak niemiecką AfD i Le Pen z Francji) "przeciwnikiem", zarzucając jej "systematyczne ataki na państwo prawa i wolne media". "Nadwrażliwa reakcja premiera prawdopodobnie ma związek z faktem, że zwycięstwo jego partii PiS w nadchodzących wyborach nie jest wcale pewne" – stwierdza "Stern".

"Antyniemieckimi tonami wciąż można zapunktować wśród konserwatywnych Polaków" – czytamy. "Nawet 78 lat po wojnie wielu obawia się niemieckiej dominacji", a Jarosław Kaczyński "doskonale zna się na grze resentymentami" – pisze autor, przypominając o żądaniach Polski dotyczących reparacji od Niemiec za szkody poniesione podczas drugiej wojny światowej.

Jednak "nawet bez zagranicznej pomocy" PiS potrafi utrudnić sobie życie i kampanię wyborczą – konstatuje "Stern", wymieniając skandal z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim, który musiał podać się do dymisji po opublikowaniu danych krytykującego jedną z reform lekarza.

Nowy wymiar kampanii wyborczej

Również niemiecka sieć redakcji RND zwraca uwagę na niemieckie wątki w polskiej kampanii wyborczej. Nawiązuje do premiera Mateusza Morawieckiego, który zarzucił Niemcom mieszanie się do kampanii wyborczej i wystosował do Manfreda Webera list otwarty, wzywając go do pojedynku. RND zaznacza, że cała dyskusja o PiS toczy się w czasie, gdy EPL dyskutuje o tym, z którymi partiami chce współpracować po przyszłorocznych wyborach europejskich.

d22zk0g

Z kolei dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ("FAZ") informuje o aferze z Niedzielskim, który "uchodził za silną postać w narodowo-konserwatywnym obozie rządowym". Jego dymisja "może nadać kampanii wyborczej nowy wymiar: nagle polityka zdrowotna odgrywa ważną rolę" – pisze warszawski korespondent gazety Gerhard Gnauck. "Dla PiS dymisja Niedzielskiego może być również korzystna: objął on urząd w 2020 roku, a zatem odpowiadał za restrykcje związane z koronawirusem. Bez niego PiS ma mniej słabych punktów dla małych skrajnie prawicowych partii".

Skandal doprowadził jednak do debaty, czy można ufać systemowi opieki zdrowotnej, a zwłaszcza jego cyfrowemu komponentowi – czytamy. Do akcji wkroczył lider opozycji Donald Tusk, który w nagraniu wideo mówi, że ujawnienie danych lekarza jest częścią systemu inwigilacji przez PiS.

Przeczytaj także:

d22zk0g
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d22zk0g
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d22zk0g
Więcej tematów