Trwa ładowanie...
15-10-2010 13:01

"Panie premierze, czemu pan woli fajki i procenty?"

Panie prezydencie, panie premierze - wiem, że jesteście teraz zajęci heroiczną walką z handlarzami śmiercią, ale jako zwykły obywatel czuję się w obowiązku zauważyć, że ze wszystkich uzależnień najgroźniejsze jest uzależnienie od władzy. Wasze już teraz wydaje się w najwyższym stopniu niepokojące - pisze Piotr Czerski w felietonie dla Wirtualnej Polski komentując działania rządu wobec problemu dopalaczy. Według autora problem ten rozpoznano już dwa lata temu, a teraz nagle został wyciągnięty niczym królik z kapelusza i zamieniony w krwiożercze monstrum, tymczasem alkohol i wyroby tytoniowe przyczyniają się do o wiele większych nieszczęść.

"Panie premierze, czemu pan woli fajki i procenty?"Źródło: AP, fot: Czarek Sokolowski
d2ezcbp
d2ezcbp

Krasomówczy talent prezydenta Komorowskiego znany jest wprawdzie powszechnie i od dawna, ale - przyznaję z pewnym zawstydzeniem - umykał mi dotąd fakt dysponowania przez głowę państwa umiejętnością poetyckiej kondensacji. Doznałem więc prawdziwego olśnienia słysząc odpowiedź prezydenta na pytanie o działania rządu w sprawie dopalaczy. - Byłoby źle - powiedział mianowicie Bronisław Komorowski - gdyby nadal triumfowali handlarze śmiercią i nieszczęściem.

"Triumf handlarzy śmiercią i nieszczęściem"! Fantastyczne. Doprawdy: nie pamiętam, czy słyszałem równie mocną frazę od czasu wydania przez zespół Coma albumu zatytułowanego "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków". Raz jeszcze - bo naprawdę warto: "byłoby źle, gdyby nadal triumfowali handlarze śmiercią i nieszczęściem". Piękne, naprawdę piękne to słowa, a przy tym aż do brawury odważne - zwłaszcza w ustach najwyższego reprezentanta organizacji zarabiającej rocznie ponad piętnaście miliardów złotych na akcyzie od wyrobów tytoniowych (choroby tytoniozależne każdego roku pochłaniają w naszym kraju kilkadziesiąt tysięcy ofiar) i ponad dziesięć miliardów na akcyzie od alkoholu (rozlewającego się po Polsce w całe bezmierne morze ludzkiego nieszczęścia).

Tak: nie byłoby dobrze, gdyby handlarze śmiercią i nieszczęściem zatriumfowali - i nic dziwnego, że w obliczu tak przerażającej perspektywy premier Donald Tusk z sejmowej trybuny zapowiada prowadzącemu legalny interes biznesmenowi, że "będzie siedział, na 100%" swoich urzędników poucza, że "w tej kwestii nie można się troszczyć o bezwzględne przestrzeganie prawa, a trzeba zrobić wszystko, żeby wyeliminować to zagrożenie, działając czasami na granicy prawa", a potem jednym zamaszystym gestem wysyła na front pięciotysięczną armię policjantów i inspektorów sanitarnych. Panie premierze - a komandosi? Desant z powietrza naprawdę świetnie wygląda w TV!

Byłoby źle, bardzo źle, gdybyśmy dopuścili do triumfu handlarzy śmiercią - i całe szczęście, że wszyscy mają tego świadomość. Senator Władysław Sidorowicz, przewodniczący senackiej komisji zdrowia, która w środę analizowała rządową nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, tłumaczył bez ogródek: "opinia naszych prawników jest negatywna, ale sprawa jest ważna społecznie, a premier oczekuje, że ustawę uchwalimy bez poprawek". Oto właściwa postawa! Obawiałem się przez moment, że senacka komisja może poczuć się nieco skrępowana świadomością roli izby wyższej parlamentu - na szczęście w sytuacji bezpośredniego zagrożenia narodu senatorzy dowiedli swojego oddania sprawie i premierowi, odrzucając jednogłośnie wszystkie uwagi prawników Biura Legislacyjnego Senatu. Niektóre zanim jeszcze zostały wygłoszone. Vivat senatores!

d2ezcbp

Byłoby naprawdę fatalnie, gdyby... Wystarczy. Mógłbym silić się na podśmiechujki, ale byłby to śmiech sztuczny i wysilony. Nie pamiętam bowiem, kiedy po raz ostatni czułem się jednocześnie tak głęboko zażenowany działaniami najwyższych władz naszego państwa i tak realnie zaniepokojony formą, w jakiej są one realizowane. Nikt nie dba już nawet o pozory: istniejący od dwóch lat, doskonale rozpoznany problem wyciągany jest nagle jak królik z kapelusza - i ogłaszany nie królikiem, ale krwiożerczym monstrum; formalnie niezależnym urzędnikom państwowym premier wydaje polecenia jak chłopcom na posyłki, jednocześnie wygrażając z trybuny sejmowej jakiemuś dwudziestoparolatkowi, a wyprodukowana na kolanie prawna bzdura (która w przyszłości niemal na pewno będzie nasz kosztować miliony wydane na odszkodowania) przyjmowana jest prawie jednogłośnie przez sejm i przepychana przez senat w sposób jawnie ośmieszający tę instytucję.

Sierpniowa telewizyjna transmisja z rugania przez premiera szefów funduszy emerytalnych mogła być sygnałem zbyt subtelnym, ale styl obecnej rozgrywki z producentami dopalaczy nie pozostawia wątpliwości skąd PR-owcy rządu czerpią inspiracje. W następnym odcinku zobaczymy zapewne gabinet z obfitymi złoceniami, w którym jakiś minister będzie zdawał premierowi żołnierskie w formie sprawozdanie z wykonania zadania. A w kolejnym - telekonferencję na żywo z narodem, którego starannie wybrani reprezentanci wyrecytują równie starannie przygotowane pytania. I na każde znajdzie się jakaś krzepiąca odpowiedź. I poczujemy, że żyje się lepiej.

Panie prezydencie, panie premierze - wiem, że jesteście teraz zajęci heroiczną walką z handlarzami śmiercią, ale jako zwykły obywatel czuję się w obowiązku zauważyć, że ze wszystkich uzależnień najgroźniejsze jest uzależnienie od władzy. Wasze już teraz wydaje się w najwyższym stopniu niepokojące.

Piotr Czerski specjalnie dla Wirtualnej Polski

d2ezcbp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ezcbp
Więcej tematów