Zwieźli im do wsi nielegalne śmieci z Niemiec. "Smród, robaki i możliwe skażenie wody"
W kilka miesięcy do wielkopolskiej Sarbii trafiło 7-8 tys. ton odpadów, przynajmniej część z Niemiec. Mieszkańcy walczą z plagą much i gryzoni, boją się zatrucia wody. Dlatego protestują. - To jest nasze życie, nasz dom. Nie pozwolimy, by te odpady niszczyły nasze zdrowie - zapewnia pani Helena.
28.05.2018 | aktual.: 28.05.2018 14:44
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Tarnowie przy współudziale Centralnego Biura Śledczego Policji. Sześciu osobom ze zorganizowanej grupy przestępczej już przedstawiono zarzuty. Sprawa jest skomplikowana i rozwojowa. Tymczasem mieszkańcy, których problem dotyczy walczą o to, by nieczystości zostały od nich zabrane.
Dziesiątki tirów z odpadami
Sarbia w woj. wielkopolskim to jedno z miejsc, gdzie pod koniec stycznia zaczęto zwozić dziesiątki tysięcy ton odpadów. Śmieci przyjechały tam z Niemiec. Zostały przywiezione wielkimi ciężarówkami. - Mieszkańcy nic nie wiedzieli, że mają tu być składowane niebezpieczne odpady. Byliśmy tym zaskoczeni i postawieni przed faktem dokonanym - mówi Longina Wika, sołtys wsi Sarbia.
Biznesmen z Poznania, który dzierżawi teren w Sarbii, pozwolenie na składowisko odpadów otrzymał 29 grudnia 2017 roku. Podpisał je starosta czarnkowsko-trzcianecki Tadeusz Teterus. Gdy mieszkańcy zorientowali się, co przywożone jest do ich miejscowości, zaczęli obawiać się o swoje życie. Smród i gryzonie, jakie pojawiły się we wsi, wzbudziły w nich lęk. Postanowili walczyć ze składowiskiem odpadów.
- Bywały dni, w których dziennie przyjeżdżało 20-30 tirów z tymi odpadami. Góra śmieci zaczęła rosnąć bardzo szybko. Wtedy podnieśliśmy larum, bo nie pozwolimy, by te śmieci znajdowały się w naszej wsi - dodaje pani sołtys.
Protestujemy, bo chodzi o nasze zdrowie
- To jest nasze życie, nasz dom. Nie pozwolimy, by te odpady niszczyły nasze zdrowie. Tak długo jak te śmieci będą w naszej miejscowości, tak długo będziemy protestowali - mówi wyraźnie zdenerwowana Helena Jasińska-Przychodniak z Sarbii.
Problemem śmieci interesują się nie tylko dorośli, ale także młodzież. - Ja i wielu moich znajomych jestem przeciwna składowaniu tych odpadów w naszej miejscowości. Chciałabym aby to jak najszybciej zniknęło. Może dojść do zakażenia wody, bo blisko jest ujęcie wody. Może też ucierpieć wizerunek naszej wsi. Już teraz jest smród i mnóstwo much. Strach pomyśleć co będzie działo się dalej - boi się Natalia Garstka, 17-letnia mieszkanka Sarbii.
Najbliższym "sąsiadem" tej ekologicznej bomby jest pan Roman Maćkowiak. - Praktycznie w linii prostej mam 100 metrów do tego nielegalnego składowiska śmieci. Codziennie jest potworny smród. Nie ma możliwości, aby otworzyć okno, nie wspominając już o jakimś spędzeniu wolnego czasu na dworze, przy grillu. Do tego problemem są muchy. To nie są pojedyncze owady, a setki, jeśli nie tysiące - opowiada pan Roman.
- Pierwszym, czego się boimy, to fakt, że te śmieci są tak blisko ujęcia wody dla naszej wsi. Dokuczają nam wszędobylskie muchy. Walczymy z nimi na różny sposób: montujemy moskitiery, zawieszamy lepy. Przed rokiem, jak tego składowiska jeszcze nie było, nie mieliśmy z tym żadnego problemu - wtrąca Damian Wylegała.
Pani Alina Jarosz przyznaje, że początkowo nie zauważyła tych śmieci. - Pewnego razu odwoziłam wnuka na dworzec do Chodzieży, a wnuk mówi do mnie: „Babcia, co to za śmieci wam tutaj przywieźli”. Wtedy faktycznie zwróciłam na to uwagę. Była to jeszcze zima, więc nieprzyjemny zapach nie był tak intensywny, jak w chwili obecnej. Najbardziej niepokoi mnie fakt, że to śmieciowisko jest zaledwie kilkanaście metrów od ujęcia wody. Boję się, że jak zacznie padać, to wody opadowe przechodząc przez te śmieci dostaną się do wody gruntowej, a wtedy o skażenie i chorobę nie trudno – boi się pani Alina.
Prokuratura Rejonowa w Trzciance w marcu br. zamknęła składowisko, a materiały przekazała Prokuraturze Rejonowej w Tarnowie, która prowadzi ogólnopolskie śledztwo w tej sprawie. Okazało się bowiem, że podobne składowiska powstały w innych regionach naszego kraju.
WIOŚ wykrył szereg nieprawidłowości
Po protestach mieszkańców na miejscu, w Sarbii, pojawili się także pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Cały teren został przez nich zbadany. Wykryto szereg nieprawidłowości, m.in. dotyczących podłoża, na którym znajdują się odpady. Z raportu WIOŚ wynika, że miejsce magazynowania odpadów nie zostało zabezpieczone przed negatywnym oddziaływaniem odcieków pochodzących z odpadów na środowisko gruntowo-wodne. Ponadto sposób magazynowania stanowić mógł zagrożenie pożarowe. Taki niezgodny z wydanym zezwoleniem sposób gromadzenia odpadów stanowić może bezpośrednie zagrożenie środowiska naturalnego.
Ponadto pracownicy starostwa stwierdzili, że od dnia 16 lutego 2018 r., tj. od dnia przeprowadzenia przez pracowników Starostwa Powiatowego w Czarnkowie ostatnich oględzin ilość zgromadzonych odpadów, zwiększyła się znacznie, co spowodowało przepełnienie miejsca zbierania odpadów. Wśród zbieranych odpadów stwierdzono obecność odpadów opakowaniowych po żywności, posiadających etykiety w języku niemieckim, co może świadczyć, że nie pochodzą z terytorium Polski. Ponadto stwierdzono obecność kabli, drutów, plastików pochodzących z demontażu pojazdów, a przede wszystkim plastikowych pojemników po odpadach niebezpiecznych.
- Jest zgromadzone od 7000 do 8000 ton odpadów. Są to głównie odpady opakowaniowe, plastik oraz opakowania wielomateriałowe. Ujawniliśmy tam także odpady w postaci pianki poliuretanowej oraz odpadów z recyklingu pojazdów. Cześć z tych odpadów niewątpliwie ma pochodzenie niemieckie. W tej chwili, na nasz wniosek, Główny Inspektor Ochrony Środowiska wszczął postępowanie w sprawie transgranicznego przemieszczania odpadów. Wystosował on już do strony niemieckiej wnioski o wszczęcie postępowania, które powinno doprowadzić do zwrócenia tych odpadów stronie niemieckiej i utylizacji na terenie Niemiec – wyjaśnia Marek Duraj, kierownik pilskiej delegatury Wojewódzkiego inspektoratu Ochrony Środowiska w Pile.
Czy grozi katastrofa ekologiczna?
- Ponieważ odpady nie zostały zabezpieczone, nie zostało także zabezpieczone podłoże, tak jak było zapisane w decyzji zezwalającej na składowanie odpadów, to boimy się, że nastąpi zatrucie wód gruntowych. Nie nastąpi to co prawda ani w tym roku ani za 2 lata, ale stwarza realne niebezpieczeństwo, że zatrucie nastąpi na przykład za 10 lat. I co wtedy? Są to zbiorniki wód trzeciorzędowych, które obejmują nie tylko naszą wieś, ale także sąsiednie wsie. Katastrofa ekologiczna murowana - mówi Helena Jasińska-Przychodniak z Sarbii.
Organ, który wydał pozwolenie, a więc Starostwo Powiatowe w Czarnkowie podjęło już pewne kroki, by problem rozwiązać. - 7 maja starosta czarnkowsko-trzcianecki cofnął pozwolenie na zbieranie odpadów w Sarbii. Oczywiście podmiotem odpowiedzialnym za ich usunięcie jest przedsiębiorca. Jeśli tego nie zrobi, starosta podejmie wszelkie kroki do zastępczego usunięcia odpadów z miejscowości Sarbia, oczywiście wszystko na koszt przedsiębiorcy - mówi Aleksandra Lipiec ze Starostwa Powiatowego w Czarnkowie.
Mieszkańcy nie odpuszczają
Mieszkańcy Sarbii są zdesperowani. Nie zamierzają odpuszczać. Problem ciągle istnieje. Początek maja był bardzo ciepły, więc w okolicy pojawiły się tysiące much i potworny smród. Mieszkańcy obawiają się gryzoni. Mówią, że może tam dojść także do samozapłonu.
- Będziemy naciskać na Starostwo Powiatowe w Czarnkowie, by usunęli te odpady. Kto podpisał decyzję, ten jest odpowiedzialny za wywóz tych śmieci. Niestety, starosta musi być konsekwentny. Jeśli nasze pisma, które wysyłany do starostwa nie pomogą, nie wykluczam, że pojedziemy z całą wsią protestować do Warszawy i udamy się do ministra środowiska, by prosić o pomoc. Jesteśmy bardzo zdesperowani – zapowiada na koniec Longina Wika, sołtys Sarbii.
W Twojej okolicy jest podobny problem? Ktoś wyrzuca śmieci do lasu? Daj nam znać na dziejesie.wp.pl