"Zawieszona" zupa, autobus miejski z pomocą, ogrzewalnie na dworcach. Polska pomaga bezdomnym
Po "zawieszoną" zupę w słupskim barze Poranek przychodzą nie tylko bezdomni, ale i najubożsi. Dzięki hojności klientów, którzy przy kasie płacą "z górką", by ufundować gorącą strawę komuś zziębniętemu, w tym sezonie wydano już ponad 3600 posiłków. Pożywnych i smacznych - to ten sam bar, który kilka lat temu walczył z ministerstwem finansów, by móc doprawiać dotowane potrawy "do smaku", a nie zgodnie z rozporządzeniem czyli wcale. I właśnie wygrał - otrzymał z urzędu skarbowego zwrot pieniędzy wraz z odsetkami.
Akcja trwa już drugi rok. Codziennie kucharki gotują inną, regeneracyjną zupę. Właśnie zagraniczny klient "zawiesił" aż tysiąc złotych. Pięćset dał przed, a kolejne pięćset po skonsumowaniu swojego kotleta jajecznego. - Tak że budżet na darmowe posiłki jest na razie nie zagrożony - mówi kierownik baru Bogusława Panasiuk. - Choć w takie mroźne dni jak dziś potrafi przyjść i sto osób.
Niestandardowych pomysłów na pomoc bezdomnym jest więcej. W zeszłym roku dwudziestolatek przebrany za Spidermana chodził po Birmingham i rozdawał bezdomnym kanapki. W jego ślady poszło wielu nastolatków, także z Polski. - Często, wracając ze szkoły, oddaje swoje drugie śniadanie bezdomnym. Ja już tego nie zjem, a ci panowie chętnie biorą - mówi Zuza, warszawska licealistka.
Wiele kontrowersji budzą bezdomni, którzy próbują przetrwać śpiąc na klatkach schodowych. Jedni lokatorzy skarżą się na nich w administracji "bo śmierdzą i brudzą", inni uchylają drzwi i przynoszą ciepłą herbatę. - Pokażmy swoją wrażliwość, pomóżmy, choćby ze względu na mrozy - apeluje Anna Machalica ze Stowarzyszenia "Otwarte Drzwi".
A jeśli nie chcemy sami pomagać, zadzwońmy po straż miejską lub policję. - Mróz jest tak dużym zagrożeniem, że nie powinniśmy przechodzić obojętnie - mówi Machalica.
Problem polega na tym, że ludzie bezdomni, nawet ci znajdujący się w sytuacji zagrożenia życia, nie zawsze pomocy szukają, nie zawsze chcą ją przyjąć.
Władze Łodzi, by skuteczniej dotrzeć do potrzebujących, uruchomiły specjalny autobus, który kursuje w rejonach, gdzie bytują bezdomni. Można w nim dostać gorącej zupy, otrzymać dodatkową odzież i chwilę się ogrzać. - Dobrze, że jest takie coś i dobrze, że czynne w nocy. Bo noc jest najgorsza - mówi jeden ze stałych klientów.
W Kostrzynie nad Odrą na sezon zimowy uruchomiono specjalną ogrzewalnię. Nie ma tam miejsc do spania, ale jest ciepło. Można dostać herbaty i jest dostęp do toalety. Ogrzewalnia mieści się na dworcu kolejowym, gdzie najczęściej gromadzą się bezdomni.